Gen Z na rynku pracy. Czy „zetki” to pokolenie leni i nierobów?

Gen Z na rynku pracy to szansa czy utrapienie dla pracodawców? // źródło: Pixabay

Niezrozumiały slang, spóźnianie się, lenistwo i roszczeniowość, czy też korzystanie z urlopu dla zdrowia psychicznego – tak starsze pokolenia wyobrażają sobie stereotypowego przedstawiciela gen Z na rynku pracy. Odmienne podejście do kariery zawodowej tej generacji często bywa przedmiotem kontrowersji wśród starszych pracowników.

W zależności od źródeł do pokolenia Z można zaliczyć osoby urodzone od końca lat 90. XX wieku do roku 2012 lub 2015. Członkowie tej generacji jako pierwsi dorastali w świecie nowoczesnych technologii. Teraz zaczynają wkraczać na rynek pracy, a ich podejście do życia zawodowego różni się od sposobu myślenia starszych pracowników. To osoby wychowujące się w czasach z dostępem do internetu. Korzystają z social mediów na co dzień, znają obecne, szybko zmieniające się trendy i szybko uczą się obsługi nowych aplikacji, programów lub urządzeń. To daje im przewagę na rynku pracy, ale bywa też przyczyną kontrowersji i przyklejania łatek. 

Stereotypowe wyobrażenia na temat przedstawiciela pokolenia Z pokazują osobę, która jest leniwa, roszczeniowa i nie zostaje w miejscu pracy ani minuty dłużej niż do ustalonej godziny jej zakończenia. Jest nielojalna wobec firm, w których pracuje, więc często je zmienia, korzysta ze smartfonu w każdej wolnej chwili, a zarobione pieniądze przeznacza na swoje zachcianki.

A jak jest naprawdę? Przedstawiciele pokolenia Z są kreatywni i wiedzą, jak współpracować z nowymi technologiami, stąd słuszne przekonanie, że to oni prowadzą firmowego TikToka i inne social media. Mimo tego, że posiadają wspólne cele i priorytety, są grupą bardzo różnorodną, często stawiają na indywidualizm. Istotnymi cechami wymaganymi przez nich w miejscu pracy są elastyczność i możliwość rozwoju. Nie wybiegają daleko w przyszłość, często żyją tym, co jest „tu i teraz”. Zależy im również na dobrym samopoczuciu i zdrowiu psychicznym. Wykonywany zawód nie jest czymś, co ich definiuje. Zamiast tego skupiają się bardziej na celach w sferze prywatnej i na czasie wolnym.

Przeciwstawiają się nadużyciom ze strony pracodawców i otwarcie komunikują o problemach oraz wyznaczają zdrowe granice. Często mówi się, o tym, że wybrzydzają podczas szukania pracy. Nie interesują się ofertami, w których nie podaje się widełek płac lub tymi z zarobkami poniżej najniższej krajowej. Nie nabierają się na benefity takie jak „praca w młodym i dynamicznym zespole” i „wypłata na czas”. Jeśli w miejscu zatrudnienia jest coś nie tak – odchodzą.

Różnice pokoleniowe sprawiają, że ich indywidualizm, wymagania i chęć częstej zmiany pracy mogą być przyczyną kontrowersji i krytyki, szczególnie dla starszych współpracowników, przyzwyczajonych do pozostawania w jednym miejscu. „Zetki” w przeciwieństwie do swoich poprzedników, nie obchodzi kult pracy. Chcą mieć czas dla siebie i bliskich. Są ambitne i za swoją pracę oczekują adekwatnych płac, przez co starsze pokolenia mogą uważać je za roszczeniowe. Krytycy często zarzucają im również nierealne i wygórowane wymagania, niepasujące do aktualnej sytuacji na rynku pracy.

O podejściu pokolenia Z wiele mówią trendy, które tworzą. „Snail girl” to zupełne przeciwieństwo „Girl boss”. Przedstawicielki tego trendu zwalniają i zamiast bycia zajętymi, wybierają bycie szczęśliwymi. To wyrażenie stworzyła właścicielka sklepu internetowego „Hello Sisi” Sienna Ludbey. Zgodnie z jej filozofią „Snail girl nie spieszy się, ale tworzy dla samej idei tworzenia”. Głównym celem jest znalezienie równowagi pomiędzy życiem zawodowym, a prywatnym. Stres spowodowany presją czasu i nadmiarem obowiązków ma zostać zastąpiony przez spokój i umiejętność przyjrzenia się własnym potrzebom.

Z pokoleniem Z łączy się również pojęcie „quiet quittingu”. Nie chodzi w nim o zwalnianie się z pracy, ale o zmianę jej filozofii. Pokazuje problem, z jakim większość ludzi zmaga się w życiu zawodowym. To odejście od przekonania, że praca jest najwyższą wartością. To rezygnacja z działań wykraczających poza podstawowe obowiązki. Pracownicy nie podejmują się dodatkowych zadań, nie zostają po godzinach, interesują się wyłącznie tym, co zostało im powierzone. Dzięki temu nie angażują się emocjonalnie w pracę. Nie wynika to z lenistwa, a z troski o zdrowie psychiczne. Taka zmiana priorytetów ma przyczynić się do zniwelowania stresu spowodowanego nadmierną liczbą obowiązków, poprawy samopoczucia i przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu.

Celem „quiet quittingu” jest uzyskanie powszechnie znanego work-life balance. To podejście oznacza utrzymanie równowagi pomiędzy życiem zawodowym, a prywatnym. Praca nie jest już najważniejszym elementem życia.  Dzięki temu można znaleźć czas dla swoich bliskich, a także na odpoczynek i realizację swoich zainteresowań. Pracuje się, żeby żyć, a nie żyje, by pracować. Równowaga pomiędzy tymi sferami ma zapobiec pracoholizmowi i wypaleniu zawodowemu – które zaczynają być coraz bardziej dostrzegalne.

Wejście „Zetek” na rynek pracy z pewnością spowoduje wiele zmian. To bardzo zróżnicowana grupa ceniąca indywidualne i elastyczne podejście. Są to osoby, które dostrzegają, jak istotna jest troska o zdrowie psychiczne w miejscu pracy i zwalczanie szkodliwych zjawisk, takich jak mobbing czy wypalenie zawodowe. Ich wymagania często są krytykowane. Zarzuca im się, że są leniwi, ale po prostu nie pielęgnują kultu pracy, pogoń za pieniądzem nie jest dla nich najważniejsza. Opisuje się ich jako roszczeniowych, bo nie zgadzają się na nadużycia ze strony pracodawców. Wraz z wejściem na rynek pracy wprowadzają nowe wartości, które z pewnością były i będą potrzebne.

Marcelina GÓRSKA