Polityczny dom strachów za Odrą, czyli partia komunistyczna Niemiec

Wraz z dziewiątką bliskich współpracowników Wagenknecht opuściła szeregi Lewicy // Źródło: Flickr.com/Hubert Burda Media, CC BY-NC-SA 2.0 DEED

Państwo opiekuńcze „bez zielonych fanaberii”, poprawności politycznej i wsparcia dla Ukrainy. „Germany First”. Czy to program polityczny znanej z kontrowersyjnych pozycji niemieckiej partii AfD? Nie do końca. To postulaty nowej, określającej się mianem lewicowej formacji, założonej przez bezpardonową polityczkę, do niedawna związaną z ugrupowaniem die Linke, Sahrę Wagenknecht.

Wagenknecht urodziła się w 1969 roku w Jenie, znajdującej się ówcześnie na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Co ciekawe, szczególnie w kontekście jej późniejszych, antyimigranckich wypowiedzi, Wagenknecht sama jest osobą z tłem migracyjnym, córką Irańczyka i Niemki. W ostatnich miesiącach istnienia NRD, młoda Sahra wstąpiła do SED (tamtejszej partii rządzącej). Upadek muru berlińskiego i koniec komunistycznego systemu nie zmienił politycznych zainteresowań młodej działaczki. Na studiach zgłębiała dzieła Marksa i zaangażowała się w działalność nowopowstałej partii socjaldemokratycznej (PDS), która stała się spadkobierczynią enerdowskiej SED. Wagenknecht, podobnie jak wielu mieszkańców dawnego, „socjalistycznego raju” przeniosła się do zachodniej części kraju i kilkukrotnie kandydowała do Bundestagu z Dortmundu, przemysłowego miasta w Nadrenii-Północnej Westfalii.

Przez lata pięła się po politycznych szczeblach niemieckiej lewicy, wyrastając stopniowo na jedną z jej liderek. Jednocześnie, jej kontrowersyjne poglądy oddalały ją od politycznego mainstreamu. Pod koniec ubiegłego roku, wraz z dziewięcioma innymi parlamentarzystami, opuściła szeregi die Linke i założyła własne ugrupowanie, czyli BSW – Bündnis Sahra Wagenknecht  (Sojusz Sahry Wagenknecht). Jak doszło do tego rozłamu? Jak zaznacza ekspertka od systemu politycznego RFN, dr hab. Agnieszka Bielawska – skonfliktowana od wielu lat z władzami Lewicy Wagenknecht zarzucała im zdradę ideałów i skupianie się na mniej znaczących kwestiach dla zwykłych ludzi, a zarazem nadmierne zwracanie uwagi na postulaty osób z wielkich miast w zachodnich Niemczech – dobrze wykształconych i zarabiających, posiadających radykalne poglądy dotyczące równości, ochrony klimatu czy polityki migracyjnej.

Nostalgia za wschodem

Poglądy Wagenknecht reprezentują w znacznej mierze coś, co śmiało można nazwać lewicowym populizmem, cechującym się dodatkowo zabarwieniem wyraźnie konserwatywnym. Liderka BSW chce walczyć z kapitalizmem i dbać o lokalnych robotników, apeluje o ratowanie niemieckiego przemysłu przed „absurdami” proponowanymi jej zdaniem, przez współrządzącą obecnie Partię Zielonych. Być może najważniejszą, szczególnie z punktu widzenia Polski cechą programu politycznego Wagenknecht jest proponowana przez nią idea ponownego zbliżenia z Rosją. Liderka BSW wielokrotnie nawoływała do „pokoju” (preferencyjnie osiągniętego kosztem Ukrainy), krytykowała sankcje i podkreślała rolę współpracy gospodarczej z Putinem w budowaniu dobrobytu i zapewnieniu stabilności Niemiec. – Prorosyjskie podejście BSW uwidoczniło się np. w głównych założeniach programu partii na wybory do Parlamentu Europejskiego, we wskazaniu jako przyczyny agresji Rosji na Ukrainę „poważnego dyskryminowania mniejszości rosyjskojęzycznej przed 2022 rokiem”, w domaganiu się zatrzymania eksportu uzbrojenia na Ukrainę, aby „zmotywować Rosję do rozpoczęcia negocjacji”, czy w uzależnieniu dalszego wsparcia finansowego Ukrainy „od warunku gotowości do prowadzenia negocjacji pokojowych”, wskazuje prof. Bielawska.

– Nawoływanie do natychmiastowego podjęcia negocjacji z Rosją oraz ograniczenia pomocy Ukrainie dobrze korelują ze spadającym poparciem społeczeństwa dla niemieckiego zaangażowania militarnego i finansowego w konflikt (jak podawał K. Frymark z OSW, dzieje się to zwłaszcza na wschodzie kraju, gdzie 47% badanych uważało wsparcie militarne za zbyt duże, a 27% za adekwatne; zaś 52% wskazywało, że pomoc finansowa jest zbyt duża, a 29% – że odpowiednia). Przy tym należy zaznaczyć, że we wspomnianym programie partii trudno doszukać się spójności poglądów politycznych. Jak, złośliwie, ale trafnie, skomentował w wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel” Gregor Gysi z Lewicy – „Sahra Wagenknecht chce prowadzić politykę migracyjną jak AfD, politykę gospodarczą jak Ludwig Erhard, politykę społeczną jak lewica i politykę wschodnią jak Gerhard Schröder”. Paradoksalnie, ten „miszmasz” poglądów może zainteresować i skusić wyborców do zagłosowania na BSW – zaznacza prof. Bielawska.

Polityczka jest również zdeklarowaną przeciwniczką polityki otwartości względem uchodźców i migrantów. Obarcza ich winą za zubożenie niemieckiej klasy pracującej, wskazuje też, że obcokrajowcy wielokrotnie „nadużyli gościnności” Niemców. Wagenknecht sprzeciwiała się też obowiązkowym szczepieniom przeciw COVID-19. Jej poglądy na społeczeństwo, relacje międzynarodowe i kwestie gospodarcze w znacznej mierze pokrywają się z postulatami skrajnie prawicowej partii AfD, która zgodnie z badaniami udostępnianymi na portalu POLITICO, stała się w ostatnim półroczu drugą siłą polityczną w Niemczech. Jak zaznacza prof. Bielawska – pojawiły się głosy, że jedynym celem tworzenia partii przez Wagenknecht jest odebranie elektoratu AfD. Badanie wykonane przez instytut INSA dla „Bild am Sonntag” z października potwierdziło, że jest to prawdopodobne – aż 40% wyborców Alternatywy zadeklarowało, że zagłosuje na BSW. Sama Wagenknecht przyznała w programie ZDF „Heute Journal”, że BSW chce stanowić dla wielu osób oburzonych polityką niemieckiego rządu, zdesperowanych i nie mających na kogo głosować, wybierających AfD „nie dlatego, że są prawicowi, ale dlatego, że są wściekli”, „poważną kontrpropozycję”. Najnowsze marcowe sondaże wskazują, że gdyby wybory federalne odbyły się w najbliższym czasie, Sojusz mógłby zdobyć 7% głosów, natomiast Alternatywa 19%, czyli o 8,6 p. p. więcej głosów niż zdobyła w 2021 roku.

Dwugłowa hydra populizmu

BSW może liczyć na najwyższe zainteresowanie potencjalnych wyborców szczególnie na obszarach dawnego NRD. Te same tereny, odnotowują najwięcej głosów na skrajnie prawicową partię AfD. Dlaczego? Populiści wygrywają tam, gdzie „zwykły, szary obywatel” utracił poczucie przynależności i perspektyw na lepszą przyszłość. Obszary byłego NRD to zatem idealne miejsce, zmagające się wciąż ze skutkami długich dekad dyktatury, których wpływu na mentalność, produktywność i przyzwyczajenia ludzi nie były w stanie wykorzenić lata kosztownej transformacji. Dawne Niemcy Wschodnie są wciąż uboższe od Zachodu, trapione bezrobociem i bardzo nasilonymi problemami demograficznymi. Tamtejsze miasteczka i wsie wręcz pustoszeją. Z wyjątkiem Berlina, który reprezentuje wielokulturowy i kreatywny świat możliwości, niewielu jest tam migrantów. Niektóre ze wschodnich landów, szczególnie Saksonia, mają wręcz opinię ksenofobicznych. Szczególnie niesławne pod tym względem jest miasto Chemnitz, w którym w 2018 roku doszło do zamieszek na tle rasistowskim, w których uczestniczyły neofaszystowskie organizacje. Mieszkańcy dawnego NRD czują się opuszczeni i rozczarowani transformacją, popularność zyskało określenie „Ostalgia”, opisujące nostalgię za czasami Niemiec Wschodnich. Według sondażu przeprowadzonego przez „Der Spiegel”, aż 57% mieszkańców byłej NRD, uważa, że dawny komunistyczny system miał więcej zalet niż wad. Być może, ludzie ci tęsknią nie tylko za bezpieczeństwem socjalnym oferowanym przez państwo, mają również dość bycia obywatelami drugiej kategorii w zjednoczonych Niemczech. Do niedawna ich główną nadzieją była prawicowa AfD. Teraz, zwraca się do nich Sahra Wagenknecht, obiecując im powrót do „starych dobrych czasów”.

„Chory człowiek Europy”. Tak o największej gospodarce Europy i trzeciej potędze ekonomicznej świata pisano w ostatnich miesiącach na łamach m.in. „The Economist”. „CNN”, „The Guardian” oraz „Bloomberga”. Czy faktycznie jest tak źle? – Obawy o pogorszenie sytuacji w przyszłości, ale również niezadowolenie z polityki migracyjnej rządów Angeli Merkel i Olafa Scholza, negatywne efekty pandemii, czy nałożenie się na siebie skutków wojny na Ukrainie z kryzysami inflacyjnym, energetycznym, klimatycznym i migracyjnym, uporanie się obecnego lub przyszłego rządu z efektami kryzysów powiązanych chociażby z wojną na Ukrainie i pandemią oraz odejście od radykalnej polityki klimatycznej – te wyzwania, zdaniem prof. Bielawskiej, są kluczowe dla niemieckich wyborców.

Niemcami wstrząsają protesty rolników, a skrajni populiści, z prawej i z lewej strony sceny politycznej, zyskują w sondażach. Popiera ich blisko 1/3 wyborców. Jak podkreśla prof. Bielawska – niewłączanie w proces decyzyjny partii skrajnych, przy ich rosnącym poparciu przekładającym się na zdobywanie coraz więcej mandatów w landtagach i Bundestagu, będzie bardzo trudne do utrzymania. Wkrótce Niemcy mogą stać się zupełnie innym krajem, co z pewnością wpłynie również na Polskę.

Kacper ZIELENIAK