W pełni sprawni na ekranie, czyli trochę o sile reprezentacji

Bohater filmu ,,Człowiek Słoń” skrywa przed ludźmi swoją swoją
twarz. / Źródło: Źródło: Brooksfilms

Na przestrzeni lat reprezentacja niepełnosprawności w kinie uległa znacznym modyfikacjom. Od wywoływania śmiechu, przez budzenie grozy, po uwznioślenie osób z dysfunkcjami. Współcześnie powoli odchodzi się od terminu „niepełnosprawność” na rzecz pojęcia „niesprawności”, ponieważ dysfunkcyjność fizyczna nie określa całokształtu osoby niesprawnej. Obraz osób z niesprawnościami w kinematografii ciągle się zmienia, na szczęście – na lepsze.

Wyróżnia się trzy modele niepełnosprawności: biomedyczny (o ułomnościach ciała), funkcjonalny (w którym akcent przypada na ograniczoną wydajność ciała; postrzegana jako przeszkoda w pełnieniu ról w przestrzeni prywatnej i publicznej) i społeczno-kulturowy (skupiający się na problemach komunikacyjnych, prowadzących do marginalizacji grup).

Początkowo bohaterów z dysfunkcjami traktowano jako źródło humoru, często pokazując na ekranie szkodliwy stereotyp ludzi zdrowych udających chorych, po to, by oszukać i wykorzystać system. To właśnie w 1898 roku powstał pierwszy film spełniający funkcję rozrywkową, w którym pojawiła się postać z anormalnością fizyczną. „The Fake Beggar” zapoczątkował stereotyp odtwarzany przez filmowców w kolejnych dziesięcioleciach.

W latach 20. XX wieku zaczęto wpisywać zjawisko niepełnosprawności w konwencję kina gatunkowego, horroru, a osoby z dysfunkcjami portretowano jako studium zła. W 1920 roku powstał film „Kara”, w którym głównemu bohaterowi amputowano nogi. Postać ta była przedstawiana jako agresywna, demoniczna i przede wszystkim żądna zemsty. Do lat 40. osoby z niesprawnościami ulegały dehumanizacji, powstało wiele utworów nasilających tendencję do porównywania niedoskonałości fizycznej z monstrami.

Od 1946 do lat 80. tematyka niesprawności pojawiała się w kinie w kontekście wojennym. Okaleczeni żołnierze wracający z pola bitwy budzili w widzu uczucie strachu, ale także litości. W produkcji „Najlepsze lata naszego życia” główny bohater stracił dwie kończyny, przez co ukazywany był jako „niemęski”, wstydzący się swojego ciała i niesprawny w sferach seksualnych. Społeczeństwo nie było gotowe na obcowanie z nim, traktowało go jako ofiarę, co jeszcze dobitniej wpływało na zaniżanie samooceny bohatera.

Kluczowym dziełem w dziejach kinematografii okazał się film „Człowiek słoń” w reżyserii Davida Lyncha, opowiadający historię londyńskiego medyka, który na jarmarku poznaje zniekształconego mężczyznę, stanowiącego główną atrakcję w cyrku. Zaintrygowany niezwykłym przypadkiem Johna Merricka bohater postanawia go dokładnie zbadać, odkrywając w nim pokłady wrażliwości i inteligencji. Dzieło opiera się dehumanizującym konwencjom portretowania jednostek nienormatywnych, nadając bohaterowi podmiotowość. Lynch odchodzi od swojej mrocznej i surrealistycznej estetyki, aby opowiedzieć pełną melancholii prawdę o człowieku. Twórczość reżysera inspiruje do dziś, co widać doskonale na przykładzie mającego premierę na festiwalu filmowym Berlinale najnowszego filmu Aarona Schimberga. „A Different Man” to igrająca z oczekiwaniami widza historia mężczyzny chorującego na deformującą twarz nerwiakowłókniakowatość.

W 1975 roku Miloš Forman zaprezentował światu film, który dzisiaj należy do najbardziej znanych produkcji wszech czasów. „Lot nad kukułczym gniazdem” kojarzymy przede wszystkim z ikoniczną rolą Jacka Nicholsona, za którą został uhonorowany swoim pierwszym Oscarem. Obraz opowiada o Randle’u Patricku McMurphym, mężczyźnie udającym niezrównoważonego psychicznie, by uniknąć więzienia. Ostatecznie trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie władzę sprawuje siostra Ratched (Louise Fletcher grająca tę rolę otrzymała Oscara, a jej kreacja aktorska była na tyle wiarygodna, że zdarzały się nieprzyjemne incydenty, w których spotykani na ulicy ludzie pluli jej w twarz). Dzieło Formana, oparte na powieści Kena Keseya, nie tyle skupia się na ukazaniu osób z niesprawnościami psychicznymi, co stanowi metaforę samej choroby. Szpital, w którym znajdują się bohaterowie, przypomina obóz koncentracyjny, personel z totalitarnymi rządami siostry Ratched ustala własne zasady, a nikt z zewnątrz nie podważa jej działań. Kobieta manipuluje podopiecznymi, na każdym kroku podkreślając swoją dominację, co tylko przyczynia się do pogorszenia stanu zdrowia pacjentów. To, co szczególnie zauważalne jest w filmie, to symbolika opresyjnej polityki. Osoby z niepełnosprawnością psychiczną nie były w stanie zbuntować się wobec siostry Ratched, a ich planowanie ucieczki pod przywództwem Murphy’ego jest próbą unaocznienia, że jednostki społeczne nie są w stanie walczyć z systemem. W finałowej scenie widzimy ucieczkę jednego z pacjentów placówki, którą poprzedza śmierć dwóch bohaterów filmu.

„Forrest Gump” w reżyserii Roberta Zemeckisa wprowadza do kinematografii nurt uwznioślający, który niesie proste przesłanie – jeśli czegoś naprawdę pragniemy, to żadna przeszkoda nie powstrzyma nas od realizacji postawionych celów. Bo tak naprawdę nie jest ważne, jak mądrzy jesteśmy czy jaki jest stan naszego zdrowia, a to, jakie mamy serce i chęci, bo właśnie tym możemy zmienić wszystko. Historia Forresta ma charakter autobiograficzny, oparta jest na prostym schemacie: bohater opowiada nam o swoim życiu aż do teraźniejszości. Opowiada ją jako dojrzały mężczyzna, zdradzający już od samego początku oznaki choroby fizycznej, lekkiego autyzmu i naiwności. Szczególnym aspektem filmu jest manewrowanie między komizmem a tragizmem. Protagonista od samego początku wzbudza w widzu szczerą sympatię, a przypadkowe sytuacje, w których zostaje mistrzem ping-ponga albo niezwykle szybko składa karabin maszynowy, dostarczają wiele uśmiechu.

Równolegle do historii Foresta toczą się losy Jenny, jego przyjaciółki z dzieciństwa, później żony i matki ich syna. Dręczona i molestowana seksualnie przez ojca alkoholika w dzieciństwie, w dorosłym życiu brnęła w związki z mężczyznami nieodpowiedzialnymi. Uciekając przed bólem w narkotyki, rozpaczliwie poszukiwała akceptacji, do końca pielęgnując w sobie naiwne marzenia o karierze scenicznej. Niesprawność Gumpa w pewnym momencie seansu przestaje być zauważalna. Bohater staje się wielkim człowiekiem swojej epoki, będąc uwikłany w wielkie działania polityczne potężnych mocarstw: walczy w Wietnamie, jest świadkiem zmagań Afroamerykanów z segregacją rasową, uczestniczy w tytanicznym gospodarczym wysiłku, niosącym Amerykanom dobrobyt i bogactwo oraz eksploruje zasoby środowiska oraz wspiera rozwój nowych technologii.

Ciekawym obrazem niepełnosprawności w kinie okazała się ekranizacja powieści Jojo Moyes, zatytułowana „Zanim się pojawiłeś”. Książka, podobnie jak film, ze zręcznością manewruje między komedią a melodramatem. Historia Willa Traynora, który po wypadku na motocyklu został sparaliżowany od szyi w dół, przedstawia fałszywy obraz niepełnosprawności. Problem leży tu w sytuacji materialnej, bowiem dla uprzywilejowanego bogacza, który może pozwolić sobie na opłacenie specjalistycznego sprzętu, własnego pielęgniarza oraz opiekunki, niesprawność jest znacznie mniej uciążliwa, niż dla przeciętnego człowieka. Film spotkał się z mieszanymi recenzjami, szczególnie przez jego zakończenie, w którym główny bohater poddaje się eutanazji. Wielu widzów zarzucało produkcji to, że powiela przekonanie mówiące, że osoby z niesprawnościami nie mają celu w życiu, bo nigdy nie będą w stanie pokonać przeszkód związanych ze swoją dysfunkcją. Jednakże należy przyznać, że narracja jest prowadzona tu w taki sposób, że niesprawność Willa schodzi na drugi plan, zwalniając miejsce dla klasycznej historii miłosnej z obdarzonym naturalną chemią filmową duetem. Produkcja nie próbuje na siłę wzbudzać smutku u widza, a raczej udowadnia, że potrzeba ogromnej siły i determinacji do tego, by codziennie zmierzać się ze swoimi słabościami.

Szymon FILIPIAK