Bogulator znaczy jakość

Podobno sukces rodzi się w bólach. Drużyna Bogulatora Izochwała za synonim sukcesu wcale się nie uważa, ale ma z tym pojęciem wiele wspólnego. Ten skądinąd niezwykle sympatyczny zespół także powstawał w bólach. Chodzi tu konkretnie o dolegliwości głowy, będące efektem nocnych eskapad zakrapianych płynami powszechnie uznawanymi za szkodliwe dla zdrowia.

Była późna jesień roku 2011, kiedy grupa młodych ludzi pełnymi garściami czerpała z uroków studenckiego życia, które właśnie rozpoczęła. Jak to zwykle bywa, studenckie szaleństwo przypadało na czwartek. Pech chciał, że dzień później ci królowie parkietów z okolicznych lokali i mistrzowie błyskotliwych rozmów z przedstawicielkami płci przeciwnej musieli stawiać się na zajęciach z wychowania fizycznego. Nie tylko jednak musieli, ale przede wszystkim chcieli. Niewdzięczna, przedpołudniowa godzina piątkowych zajęć była kłopotliwa, jednak oni – co prawda w różnej formie fizycznej i psychicznej – przychodzili na nie regularnie. Los oraz USOS sprawili, że w jednej grupie na zajęciach piłki nożnej z siłownią (gwoli prawdy siłowni nie odwiedzili ani razu) spotkało się kilku gości, którzy szybko znaleźli wspólny język na boisku i poza nim. Oficjalnym początkiem istnienia zespołu był maj 2012 roku i udział w turnieju piłki nożnej organizowanym z okazji Dnia Sportu UAM. Tamte zawody przyniosły nie tylko miejsce na najniższym stopniu podium, ale też zmianę nazwy drużyny. Do turnieju ekipa przystępowała pod szyldem Izolatora Boguchwała, a kończyła go, w wyniku przejęzyczenia poczciwego organizatora, jako Bogulator Izochwała. Nikt nie zgłosił sprzeciwu i tak już zostało.

Naturalnym następstwem dobrej współpracy tej grupki usportowionych chłopaków był start w prestiżowym Turnieju Futsalu o Puchar Dziekana WNPiD. W swoim debiutanckim sezonie 2012/2013 drużyna zajęła niezłą trzecią lokatę, a w całych rozgrywkach nie potrafiła pokonać tylko dwóch ekip – Misjonarzy oraz Śmierci w Wenecji. Porażki z takimi rywalami hańby nie przyniosły, ale ambitni zawodnicy Bogulatora chcieli więcej. Obecnie starają się zaspokoić swoje sportowe apetyty w rozgrywkach 2013/2014.

Dobrze, dość już tej historii. Każdy na pewno chce wiedzieć kim są ci ludzie, którzy w środowe wieczory przy ulicy Młyńskiej – dla pewności: w sportowej hali, nie w areszcie – z dumą paradują w śnieżnobiałych koszulkach jako Bogulator Izochwała.

Oto krótka charakterystyka członków kadry zespołu.

Łukasz Bętkowski – pierwszy bramkarz (rezerwowego nie ma, ale nawet jakby był, to nie wygryzłby Łukasza ze składu) i prawdziwa ostoja drużyny. Poza boiskiem spokojny i sympatyczny, można powiedzieć: dusza człowiek. Jednak kiedy zespołowi nie idzie, a obrona popełnia błąd za błędem, ukazuje mroczniejsze oblicze. Szybki, zdecydowany i pewny w swoich interwencjach. Prawdopodobnie jako jedyny bramkarz w historii turnieju zdobył gola, na dodatek kapitalnym strzałem z własnej połowy w arcyważnej półfinałowej batalii. W obecnym sezonie jeden raz nie mógł pojawić się na meczu. Bogulator przegrał wówczas spotkanie, dotychczas jedyne w tym sezonie, 1:2 ze Stosunkowo dobrymi. Przypadek? Nie sądzę.

Piotr Junik – największy kulturysta wśród piłkarzy i najlepszy piłkarz wśród kulturystów. Poznasz Go po tym, że zazwyczaj w odróżnieniu od kolegów z drużyny nie nosi białej koszulki, lecz hasa po parkiecie w niebieskim trykocie swojego ulubionego klubu. Drugą cechą charakterystyczną są długie spodnie, w których gra zawsze. Wychodzi mu to świetnie, więc lepiej niech się nie przebiera. Jest twardy, nieustępliwy a i techniczne sztuczki nie są mu obce. Gra głównie w defensywie, więc nie zdobywa zbyt wielu bramek. Za to jak już coś ustrzeli, to w znakomitym stylu. Daje wiele swojemu zespołowi nie tylko na boisku, ale także poza nim – koledzy z drużyny zawsze mogą liczyć na jego dobry dowcip.

 Artur Kuteń – nie był w zespole od początku, dołączył do ekipy w ubiegłym sezonie. Już od pierwszego meczu pokazał, że nie będzie jedynie uzupełnieniem, ale realnym wzmocnieniem składu. Bywały mecze, że kolegom nie szło, a on wchodził na plac gry i zdobywał ważne gole. Jego cechą charakterystyczną są precyzyjne uderzenia z dystansu.

Marcin Łaz – oaza spokoju, zarówno na placu gry jak i poza nim. Można by rzec: szara eminencja Bogulatora. Niezbyt często się odzywa, ale mówią za niego piłkarskie umiejętności. Na boisku widzi wszystko, świetnie drybluje, podaje z dokładnością do centymetra. Nikt nie prowadzi takiej statystyki, ale gdyby podliczyć asysty przy bramkach kolegów, to byłby w ścisłej czołówce turnieju. Niech nikt jednak nie myśli, że Marcin tylko podaje – strzelić też umie, z czego korzysta często i zazwyczaj skutecznie.

Grzegorz Jaroszewski – mózg zespołu, człowiek odpowiedzialny za rozgrywanie piłki. Pod względem techniki nie ma sobie równych w drużynie, a i wśród wszystkich uczestników rozgrywek o Puchar Dziekana niewielu może się z nim mierzyć. Ma za sobą piłkarską przeszłość, a jego doświadczenie jest nieocenioną wartością dla zespołu. Bez Niego nie byłoby dobrej postawy Bogulatora.

Bartosz Machura – człowiek o wielu pasjach. Na szczęście jedną z nich jest piłka nożna. Bartek słynie z poczucia humoru, co bardzo pozytywnie przekłada się na atmosferę w zespole. Dobra dusza drużyny, a przede wszystkim jej czołowy strzelec. Znalezienie meczu, w którym nie zdobył gola, jest trudniejsze niż zdanie egzaminu u profesora Stelmacha.

Mateusz Lubański – najmłodszy stażem w zespole, ale zżyty z kolegami jakby zjedli wspólnie beczkę soli. Przed rozgrywkami 2013/2014 Bogulator potrzebował świeżej krwi, ale tak udanego transferu chyba nikt się nie spodziewał. Jeszcze kilka miesięcy temu część obecnych kolegów z drużyny nie wiedziała o jego istnieniu, a teraz nie wyobrażają sobie zespołu bez Mateusza. Jest silny jak tur, dokładny jak szwajcarski zegarek i zabójczo skuteczny. W obecnym sezonie strzelił 17 bramek w 8 meczach. Nazwisko zobowiązuje.

Konrad Witkowski – najtrudniejszy do oceny. Dlaczego? Spójrz kilka linijek niżej. Wobec tego będzie krótko: obrońca, który bramki strzela właściwie tylko od święta, ale za to podczas gry zawsze daje z siebie wszystko.

Konrad WITKOWSKI           

Dodaj komentarz