Pożegnanie Ugotowanych i inne hokejowe wyniki

Środowe wieczory pożegnały głównych faworytów do nagrody fair play, czyli niezwykle sympatyczną ekipę Vifon Teamu. Poza tą uroczystą ostatnią drogą do szatni, 2. kwietnia do zbiorowej mogiły trafili zawodnicy Alkopolitologii, oglądaliśmy także przemianę Kuchennych z JnB oraz kolejny zryw pomarańczowej rewolucji z F’n’F w starciu z renomowanym Zbigniewem.

Ta ostatnia środa

Pierwszy akapit powinien być okraszony rezerwacją dla futsalowych tuzów zapewniających sportową ekstazę, ale wyjątek jest niekiedy wskazany, zwłaszcza przy wyjątkowych drużynach. Pełno było już gastronomicznych porównań o zespole lokalnych herosów, wciągniętych bez makaronu, skazanych na pożarcie czy cienkich jak zupa z paczki. Jednak jedno jest pewne, kolorowi jak warszawska tęcza przed spłonięciem, umarli poeci piłkarskich dramatów, zawsze okraszeni żywiołowo reagującą publicznością zakończyli swój marsz sportowej nieudolności niepodległości. Vifon Team zakończył tułaczkę po IV edycji Turnieju o Puchar Dziekana WNPiD bez odkrycia nawet fragmentu Atlantydy. Pełno było symbolizmu w tej ostatniej środzie. Gol dla Bogulatora autorstwa Łukasza Bętkowskiego w iście „kuszczakowo-wspuszczakowym” stylu, czy piłka, która po akcji lidera z Boguchwały swój lot zakończyła dopiero na architektonicznym wzniesieniu pod samiutkim sufitem hali przy ulicy Młyńskiej. Niestety nawet drabina nie pomogła wspiąć się na szczyt po zdobycz punktową dla VT, na szczęście chociaż piłkę udało się uratować. Bogulator zrobił swoje, 9 machnięć dużą łyżką wystarczyło by dopisać kolejne 3 punkty, potrzebne do co raz pewniejszego rozłożenia się na fotelu lidera grupy A. Futsalowi Los Blancos idą dalej, a Vifon czeka na kolejną edycję, obecną kończąc z zaledwie trzypunktowym dorobkiem po walkowerze Stosunkowo Dobrych. Stosunkowo słabo, ale trzynastozgłoskowiec vifonowych marzeń jeszcze wróci i spróbuje pokonać nieprzyjemną prozę życia.

Bogulator Izochwała – Vifon Team 9:0 (Machura 5, Łaz, Witkowski, Bętkowski, Lubański)

Chłopakom z VT dedykujemy tę oto piosenkę „Tercetu Egzotycznego”:

Żegnajcie!

Swoją drogą wielki szacunek dla chłopaków za to, że grali do końca pomimo wielu przeciwności losu.

 

Żniwiarze zbierają dwucyfrowe plony

Hokejowy wynik z ostatniego pożegnania VT, nie był jedyną jesienią średniowiecza środowej wieczerzy. Obrońcy tytułu, gondolierzy z kosami prosto z Wenecji zabawili się w futsalowym Go-Go, wychodząc bez pozostawienia choćby skromnych napiwków. Na sumieniu mogą mieć aż jedenaście bramek, jednak nie ma się z czego spowiadać, bo grzechem byłoby dopiero niewykorzystanie hektarów wolnego miejsca między obrońcami Alkopolitologii. Ofiary mistrzów mogą jedynie zapijać smutki, bo być pijanym ze szczęścia im po prostu nie wypada. Śmierć w Wenecji wyrównało liczbę rozegranych spotkań ze swoim jedynym rywalem w grupie, czyli drużyną KS Sztangi. Po 11 spotkaniach przeskoczyli w tabeli Siłaczy i prawdopodobnie nie oddadzą już prowadzenia do końca fazy grupowej. Alkopolitologii zostały jeszcze 3 spotkania, jednak jedyną szansą na punktową zdobycz będzie mecz ze Zmęczonymi Sezonem. Pojedynek o 6. miejsce w grupie B już 16 kwietnia.

 

Śmierć w Wenecji – Alkopolitologia 11:1 (Scheffler 4, Makowski 3, Maruszewski 3, Pastuszek – Kędzior)

 

Oranje się nie poddają

 

Emocji nie zabrakło natomiast w pojedynku turniejowych wyjadaczy. GJK Zbigniew po derbowej porażce z FC Jasne Pełne, przystępował do spotkania z F’n’F podwójnie zmotywowany. Tak przynajmniej być powinno, ponieważ szczyt tabeli grupy A jest już niemal rozstrzygnięty, a Zbigniew doskonale wie, że zajmie w niej drugą lokatę. Oranje walczą jednak o ćwierćfinał i jakakolwiek zdobycz punktowa znacznie przybliżyłaby ich do historycznego sukcesu. Mecz od samego początku był niezwykle wyrównany, w pierwszej połowie długo na tablicy wyników rozpisanej w głowie sędziego Krzysztofa Wyszyńskiego panoszył się bramkowy remis. GJK wyszli na prowadzenie pod koniec pierwszej połówki po nieco przypadkowej bramce i na samym dnie butelki z pomarańczową etykietą mogli poczuć ulgę. Zwycięstwo 4:3 przysporzyło niewiarygodną ilość emocji i nie odebrało emerytom nadziei na fazę play-off.

Grad bramek padł także w spotkaniu Jemy na Biologii z My Tylko Na Chwilę. Długo oczekiwany szlagier zapowiadany jeszcze w zeszłorocznej prasie miał wiele wyjaśnić. Przede wszystkim mógł zabrać nadzieje głodomorom z JnB na awans z grupy i w zasadzie nadzieje te odebrał.. Była to ich ostatnia szansa ekipy Mateusza Pluskoty na uchwycenie brzytwy, która wcale nie musiała ich pociąć. Kuchenni wygrali 5:4 ł, jednak pierwszy mecz z MTNC przegrali 4-2 i w bezpośrednim stosunku z „chwilowymi” przegrywają.

Zresztą na boisku przebywali sami fighterzy, którym niestraszny jest ból i poświęcenie. Marcin Wojciechowski miał już nie zagrać do końca sezonu, lekarze grozili mu amputacją stopy, a w tym spotkaniu strzelił bramkę. Zawodnicy JNB nigdy nie kalkulowali, nie pozorowali, zawsze byli w stanie walczyć o najwyższe cele. To grupa pełna twardych charakterów, którzy mając wybór między pracą,a meczem zawsze wybiorą mecz, nawet po pracy.

JNB ma jeszcze przed sobą dwa spotkania i potrzebuje dwóch zwycięstw. Nie będzie to łatwe zadanie, bo przed nimi pojedynki z MILF-ami i na koniec z Alkopolitologią, która na pewno łatwo skóry nie sprzeda, bo honor to coś więcej niż 3 punkty. Jednak nawet te dwa zwycięstwa mogą nie dać kuchennym awansu. Aby mieć lepszy bilans bezpośredni od Milfów musieliby ich pokonać różnicą co najmniej 5 bramek (w pierwszym meczu przegrali 5-1). Ale dla takich walczaków nie istnieje niemożliwe.

GJK Zbigniew – F’n’F 4:3 (Wiśniewski 2, Smoczyk, Wyremblewski – sam., Leśniak, Kubiak)

My Tylko Na Chwilę – Jemy na Biologii 4:5 (Miłowski 2, Szymański, Grzegorczyk – Masłowski 2, Dublaga 2, Wojciechowski)

Po meczu z kuchennymi grający trener chwilowych wpadł w dziki szał. W słowach powszechnie uważanych za wulgarne podsumował poczynania swoich podopiecznych. Po raz kolejny w powietrzu wisiała szamotanina. Twórca chwilowego catenaccio powiedział, że gdyby miał honor podałby się do dymisji. Jak widać jeszcze większego honoru potrzeba, aby na stanowisku pozostać.

Znamienna była pomeczowa konferencja prasowa. Tam „chwilowy” Ancelotti mówił tak:

„...no mecz jak g**** zagraliśmy, oni walka, walka, walka, a my na stojaka. Mogę tylko przeprosić naszych kibiców, ale widać różnice między pierwszym a drugim składem. Oszczędzamy bowiem podstawowych zawodników na fazę pucharową

Miłowski zapytany o to, czy jego drużyna nie boi się, że strata tych 3 pkt. może sprawić, że 3. miejsce, które daje ćwierćfinał ze słabszym w tym roku Zbigniewem przypadnie Milfom  odpowiedział  buńczucznie:

Tę pozycję przegraliśmy już dawno, a boimy się tylko Boga, policji i  Natalii Klejdysz.

 W kolejnej kolejce, 9.kwietnia prawdopodobnie zagrają:

21:30 Alkopolitologia – KS Sztangi UAM

21:55 FC Jasne Pełne – Debellatio

22:20 MILF Hunters – Jemy na Biologii

22:45 My tylko na chwilę – Zmęczeni sezonem

Michał LEŚNICZAK

Dodaj komentarz