Gdzie Diabeł mówi dobranoc

Fot. artinpoznan.pl

Fot. artinpoznan.pl

Krótka opowieść o trudnej sztuce, jaką jest podbój miasta. O miejscach, gdzie wszystko jest możliwe, a wszystkie niezapomniane czyny przeplatają się z goryczą porażki. Czyli o tym, gdzie kończą się studenckie dni, gdy trzeba odreagować stres dorosłego życia.

Nastał październik, wraz z nim zmęczeni wakacjami młodzi ludzie wracają na uczelnie, by kontynuować walkę o dyplom. Jednak każdy student zna starą jak świat maksymę „nie samą nauką żyje człowiek”. Wyznawców tej zasady z roku na rok przybywa, a wraz z nimi pojawia się niezliczona ilość śmiałków, którym podczas studiowania przyświeca jeden cel: zdobyć miasto. Za tym szalonym terminem dla zwycięzców kryje się miłość, przyjaźń, przygoda, a dla poległych oznacza samotnie spędzone wieczory i gorycz wstydu w ustach. Co łączy jednych i drugich? Odpowiedź jest prosta i banalna: miejsca. To one, niczym krajobraz bitewny otaczają bohaterów studenckich nocy, otulają ścianami, które podobno nie mają uszu i przez czujne oko barmana obserwują heroiczne zwycięstwa oraz druzgocące porażki.

„Na Pokątną”  

        

Pisząc o studentach zdobywających miasto, nie można zapomnieć o ulicy, która stanowi centrum nocnego życia Poznania. Ulica Wrocławska, bo o niej mowa, niczym magiczna ulica Pokątna z serii o czarodzieju z blizną na czole, przyciąga młodych ludzi swoją magią. Można na niej znaleźć wszystko. Obok klubów, gdzie trwa nieustanna wojna płci o tytuł zdobywcy i podbitego, czekają latynoskie rytym rodem ze słonecznej Kuby, które kontrastują z tureckim jadłospisem znajdującym się w budkach, gdzie główną atrakcja jest Kebab. Amatorzy pubów znajdą tu stalinowski Proletaryat – miejsce, w którym zatrzymał się czas, gdy rządził Gomułka, a piwo miało rdzawy posmak. W jego pobliżu głośny ryk Kazika zaprasza do Kultowej. Baru, który w swoich piwnicach skrywa niejeden skarb i niejedną tajemnicę.

Przeciwnicy wojny ustrojowej albo raczej zdobywcy mniej zafrasowani Polską historią bez problemu znajdą Ice Bar, którego twórcą nie był popularny w chińskich reklamach Leszek Chmielewski, a inni ukojenie i nową przygodę znajdą w ciepłych ramionach zmierzchu lub świtu, zależy od upodobań i preferencji. Wszystko dopełnione pięknymi kamienicami i ulicą wyjętą żywcem z ubiegłej epoki. Tak samo jak Harry Potter Pokątną, tak prawdziwy żak musi odwiedzić Wrocławską, która króluje w żółtym krajobrazie poznańskiego centrum.

Last Men Standing

Istnieją jednak miejsca, gdzie wszystko się kończy, a pomimo tej samej scenerii każdy wieczór różni się od siebie. Są to wylęgarnie nocnych przygód i mocnych wrażeń, gdzie zasada „otwarte do ostatniego klienta” nigdy nie straciła na aktualności. Pijalni wódki i piwa nikomu nie trzeba przedstawiać. Specyficzny wystrój, studenckie ceny, muzyka z czasów, kiedy Agnieszka Chylińska była buntowniczą i nikt nie słyszał o M jak Miłość, sprawiła, iż bar pijalni jest oblegany w całym kraju i nikt nie zamierza rezygnować z zaszczytnego miana klienta. Gdyby ściany Pijalni umiały mówić prawdopodobnie, nie starczyłoby stron studenckich zeszytów, by spisać wszystkie ciekawe historie, które wydarzyły się w tym miejscu.

Można tu spotkać dosłownie każdego i nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Obok kanadyjskiego zespołu folkowego, bawią się panowie świętujący wieczór kawalerski, kawałek dalej poeta, któremu podobno w życiu nie wyszło, a krajobrazu zniszczenia dopełniają studenci. Oni najliczniej zgromadzeni próbują przeżyć miłość, zauroczenie, bawić się lub po prostu zapomnieć. Róg Starego Rynku od czwartku niczym Trójkąt Bermudzki staje się miejscem legendarnym, kuszącym nowych herosów do zapisania swojej historii na ścianach Mitycznej Arkadii.

By powrócić z tarczą        

   

Poznań jako miasto studenckie niczym róg obfitości oferuje nam miejsca, gdzie możemy dotknąć nieba jak i zstąpić do piekieł. Istnieją miejsca, w których łatwiej jest stracić zęby niż zamówić trunek o bursztynowej barwie. Jednak istnieją dla tych, którym zastrzyk adrenaliny nie wystarcza i w zdobycie miasta przestali już wierzyć. Śmiałkowie, którzy nadal szukają złotego runa nic jeszcze nie stracili. Ważne, by pamiętali o tym, kto i gdzie im mówi dobranoc.

Mateusz IWIŃSKI  

Dodaj komentarz