U wrót Cerbera – I część cyklu „Gdzie diabeł mówi dobranoc” – PACHA

Zbliża się czwartek, dla jednych kolejny idealny dzień cudownego życia, a dla innych początek weekendu. Światła centrum zaczynają przyciągać amatorów nocnych przygód. Herosi podejmują wyzwanie i po raz kolejny starają się zdobyć miasto. Jako jeden z nich zmierzam na tramwaj przeładowany ludźmi, którzy pod wpływem pewnych trunków stają się coraz odważniejsi. Plac Wolności wydaje się świecić białym światłem, niczym początek schodów do nieba. Czym bliżej Starego Rynku, tym bardziej słychać „nocnych marków”, którzy jutra nie znają, a na pewno o nim nie myślą. Docieram więc krokiem, wręcz tanecznym, na ulicę Paderewskiego, gdzie znajduje się mój cel podróży – klubowe El Dorado, czyli Pacha.pachapoznan658

Jak książki po okładce

Wszyscy pamiętamy, jak wpajano nam maksymę: książki nie ocenia się po okładce. Niestety strażnicy miasta złota nie słuchali tej lekcji babci. Panowie bez trudu potrafią zauważyć w studentce, która zamiast szpilek założyła trampki, przyszłego zamachowca, a jej koleżance z plecakiem przewidzieć karierę złodzieja. Jak już uda się nam przejść obok pierwszego strażnika, czeka na nas jego kolega.

Ten niczym porucznik Borewicz zażąda od nas dowodu, by sprawdzić czy przeżyliśmy osiemnaście, a w niektórych przypadkach dwadzieścia jeden wiosen. Mijamy drzwi i pełni szczęścia, że udało nam się dostać do środka, zostajemy sprowadzeni na ziemię. Naszym oczom ukazują się rzędy wieszaków, przy których już czeka na nas szatniarka biorąca lekcję stylu od łysego pana z farbowaną bródka. Ona zadecyduje za nas czy nasza kurtka pozytywnie wpływa na aurę klubu. Dyskutować z nią nie radzę, gdyż wspiera ją osiłek traktujący siłownię jako drugi dom. Pan wielkości małego pagórka prosi nas jeszcze o przejście przez bramkę lotniskową i dopiero, gdy usłyszymy z jego ust „okej wchodź”, możemy poczuć ulgę, gdyż teraz czeka nas tylko zabawa.

Za Starzy na grzech?

Do zbudowania El Dorado potrzeba ogromnej ilości złota. Nikogo nie powinno dziwić, iż nasze portfele uszczuplą się przy wodopojach czerwonej wisienki. Zmaleją one przez naszą finezję i chęć zaimponowania płci przeciwnej, gdyż ceny nie odbiegają bardzo od klubów z tak zwanej wyższej półki. Co sprawia, że Pacha uważana jest za klub burżuazji, gdzie przeciętny żak nie ma wstępu? Odpowiedzią jest parkiet. Nie chodzi mi o kawałek podłogi przeznaczony do skomplikowanych ruchów zwanych potocznie tańcem, ale o klubowiczów. Ci od dawna już nie są pytani o dowód w popularnej sieci sklepów z płazem w tle. Ubrani w najdroższe koszule mężczyźni, przyozdobieni zegarkami, których wielkość ma rekompensować różne braki, skutecznie walczą tam z kryzysem wieku średniego. Szukając zdobyczy, przemieszczają się po parkiecie niczym tygrys w trakcie polowania, by znaleźć najsłabsze ogniwo w stadzie. Kobiety nie pozostają im dłużne. Panie wydające na fryzjera i kosmetyczkę więcej niż ja kiedykolwiek zarobię, skutecznie wabią swoimi wdziękami amatorów nocnych zapasów. Mimo to zdarzają się też, skutecznie przyćmieni wojną płci, wyznawcy zasady „Carpe Diem”, którzy po prostu się dobrze bawią. Z pomocą przybywa im DJ, wiedzący dobrze, co trzeba zrobić, by ludzie zaczęli się ruszać.  Dwie zupełnie różne sale, pierwsza niczym z najnowszej bajki Disney’a, lodowym wystroje mrozi krew i trunki sowim klientów. Druga cieplejsza zachęcająca czerwoną wykładziną do coraz to frywolniejszych czynów. Wypełniona ludźmi, którzy jak fala bujają się w rytm muzyki dźwięków konsolety.  Muzyka, wystrój jak i obsługa w samym klubie stoją na najwyższym poziomie i naprawdę trudno będzie przeskoczyć tak wysoko zawieszoną poprzeczkę.

Wisienka na torcie
Pomimo wielu łyżek dziegciu w tej beczce miodu, Pacha jest ważnym punktem na klubowej mapie Poznania. Miejsce owiane nimbem sławy przyciąga swoim czerwonym blaskiem amatorów zabawy w stylu „Miłości na bogato”. Wszystko jednak zależy od ludzi, więc jeżeli kiedyś będziecie chcieli z ówczesnej cyganerii przemienić się w burżuazję, Wiśnia przyjdzie wam z pomocą. Piękny wystrój i rzetelna obsługa na pewno zapadną głęboko w pamięć. Podobnie jak panowie strzegący wejścia do raju, którego sam Cerber by się nie powstydził.

Mateusz IWIŃSKI

Dodaj komentarz