Terror słowa

"Je Suis Charlie" - ten napis jednoczy Francuzów oraz osoby, które przejęły się paryską tragedią. Teraz "wszyscy jesteśmy Charlie". REUTERS/Jacky Naegelen

„Je Suis Charlie” – ten napis jednoczy Francuzów oraz osoby, które przejęły się paryską tragedią. Teraz „wszyscy jesteśmy Charlie”. REUTERS/Jacky Naegelen

Kilka rysunków satyrycznych jest równe śmierci kilkunastu osób. Są ludzie, dla których takie równanie jest proste niczym 2+2=4. Fanatyzm religijny rozprzestrzenia się, a radykaliści próbują siłą bronić swoich wierzeń. Islam, który z założenia jest religią pokoju, po raz kolejny jest utożsamiany z terrorem, cierpieniem i strachem.

Europa to szansa dla wielu obcokrajowców. Kraje takie jak Francja, czy Niemcy to cele, które obiera wielu ludzi w poszukiwaniu lepszego życia. Media w tych państwach powiedziały już bardzo dużo w sprawie imigrantów. Najwięcej czasu poświęca się rozrastającemu się na wielką skalę środowisku muzułmanów. Dla wielu są oni problemem, który trzeba zwalczać. Bo czy problemem nie jest gość, który narzuca gospodarzowi swoje zwyczaje? Gość, który chce być tolerowany, ale sam nie ma zamiaru tolerować? Taka opinia niczym łata została przyszyta do przybyszów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu zamieszkujących kraje Europy Zachodniej. Oczywiście nie twierdzę, że islam jest zły, a każdy muzułmanin to potencjalny terrorysta. To co wydarzyło się 7 stycznia w Paryżu jest znakiem, że fanatyzm w każdej formie jest zjawiskiem złym i powinno się go ograniczać na wszelkie możliwe sposoby, zanim dojdzie do kolejnej tragedii.

W zamachu terrorystycznym na redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo zginęło 11 członków redakcji i policjant ochraniający jednego z nich. Uzbrojeni napastnicy weszli do budynku ok. godz. 11:20. Pierwsze strzały oddali jeszcze w recepcji, a następnie udali się na drugie piętro, gdzie odbywało się kolegium redakcyjne. Według zeznań osoby, która przeżyła atak, napastnicy wykrzykiwali słowa „Pomściliśmy proroka”, co nawiązywało do rysunków satyrycznych ukazujących wizerunek Mahometa. Charlie Hebdo to dość znana lewicowa pozycja na francuskim rynku, w której od lat zamieszczane są reportaże i satyry prześmiewczo ukazujące religię (nie tylko islam), politykę i kulturę. Tygodnik ma na swoim koncie wykreowanie m.in. stereotypowego wizerunku polskiego hydraulika.

Według planu

Po opuszczeniu budynku redakcji terroryści wdali się w strzelaninę z policją. Jeden ze stróżów prawa (również był muzułmaninem) został ranny i padł na ziemię, napastnicy jednak oddali do niego kolejne strzały, co spowodowało kolejny zgon tego dnia. Rano napadli na stację benzynową, gdzie postrzelili kobietę, która zmarła później w szpitalu.

Nie wiadomo, ile osób było zamieszanych w przeprowadzenie zamachu. Policja dokładnie sprawdza teren, na którym mogą ukrywać się zamachowcy. Dwójką napastników ma być rodzeństwo – Cherif oraz Said Kouachi. Obaj według zeznań świadków poruszali się z bronią jak prawdziwi żołnierze, co sugeruje, że wcześniej zostali dobrze przeszkoleni. Nie strzelali seriami, każdy strzał był mierzony. Policja znalazła w porzuconym przez terrorystów samochodzie dwie flagi dżihadystyczne oraz kilkanaście koktajli Mołotowa. Do tego byli uzbrojeni w karabiny maszynowe oraz granatnik. Tak dobre wyposażenie i zachowania braci Kouachi świadczy o dokładnym zaplanowaniu całej akcji. Szczęście nie stało jednak po ich stronie, ponieważ Said zapomniał wziąć ze swojego samochodu… dowodu osobistego.

Islam ofiarą

Zamach na redakcję Charlie Hebdo jest nie tylko stratą dla wielu rodzin i dziennikarzy, ale także sygnałem, że środowiska eksternistyczne nie cofną się przed niczym, by udowodnić swoje racje. Duży uszczerbek poniosą niewątpliwie wszyscy muzułmanie, którzy znów będą utożsamiani z aktami terroru. Zgromadzenie wyznawców islamu już teraz potępia atak. Władze głównego meczetu w Paryżu nawoływały do uczczenia zamordowanych „w tym wyjątkowym akcie przemocy” minutą ciszy.

Całą sprawę komentuje także muzułmańska prasa. Saudyjski Al-Szark obawia się podsycania islamofobii przez europejskich ekstremistów. Zwraca przy tym uwagę, że takie sytuacje szkodzą wizerunkowi islamu na Zachodzie. Francuskojęzyczny Le Quotidien nazywa zamach „odrażającą masakrą” i nakłania do solidarnej walki z „plagą”, która stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i pokoju. Katarski Al-Szark namawia do poważnego dialogu między Wschodem i Zachodem w sprawie uporania się z ekstremizmem, a także krytykuje radykałów, którzy tylko udają, że bronią wizerunku Mahometa. Z kolei marokański Liberation pisze o tym, że dziennikarze Charlie Hebdo zginęli za wolność słowa. W Casablance i Rabacie planowane są wiece mające wesprzeć ofiary zamachu.

Środowe wydarzenia z pewnością nie poprawią sytuacji muzułmanów we Francji i całej zachodniej Europie. Najbardziej pokrzywdzeni są ludzie, którzy są zwyczajnymi wyznawcami religii – chcą żyć w pokoju, w lepszym świecie. Chcą wykorzystać szansę, którą otrzymali wraz z pozwoleniem na osiedlenie się w bądź co bądź obcym kraju. Niestety, kilku ludzi o radykalnych poglądach może natychmiastowo zepsuć wizerunek całej wspólnoty.

Przy okazji zamachu można było usłyszeć głosy niechęci nie tylko do islamu. Autor „Szatańskich wersetów” Salman Rushdie potępiając zamach nawoływał też do „pozbawionego strachu okazywania braku szacunku” wobec religii w ogóle (!). Do tego stwierdził, że religia to „średniowieczna forma braku rozsądku”, która w połączeniu ze współczesnymi narzędziami stanowi duże zagrożenie.

Wydarzenia z Paryża są niewyobrażalną tragedią. Był to zamach nie tylko na ludzi, ale także na wolność słowa, która jest podstawą znanego nam świata. Teraz należy wyciągnąć z tego wnioski. Co prawda to eksterniści pojawiają się na czołówkach gazet, ale reakcja świata islamu sugeruje, że problem na szczęście nie dotyczy wszystkich wyznawców, a tylko wąskiej grupy fanatyków. Niestety – ci pierwsi mają wiarę, a ci drudzy broń.

Rafał BAJER

Dodaj komentarz