Drużynowy indywidualista

Zwycięzcy Akademickiego Pucharu Polski (Szymon Pawluszak: drugi od prawej, górny rząd)

Zwycięzcy Akademickiego Pucharu Polski (Szymon Pawluszak: drugi od prawej, górny rząd)

Znana z internetów Kula daje fula na youtube. Okazuje się, że fula można dać też  kulą, na przykład na kręgielni. Na pewno większości z was zdarzyło się wyskoczyć właśnie tam z rodziną lub znajomymi. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Dla jednych zbijanie kręgli to zwykły sposób na spędzenie wolnego czasu, dla drugich to także wielka pasja.

Doskonałym przykładem jest w tym wypadku Szymon Pawluszak. Na co dzień student logistyki na Politechnice Poznańskiej, który już od dwunastu lat przyjaźni się z kręglami.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z bowlingiem?

Wszystko zaczęło się, gdy poszedłem z tatą pierwszy raz na kręgielnię. Zwyczajnie sobie zagraliśmy, spodobało mi się i za tydzień zabrał mnie znowu. Pracownik kręgielni, a jak się później okazało mój trener, zauważył mnie i to też dzięki niemu rozpoczęły się regularne treningi. Krok po kroku się w to angażowałem…

Jak wygląda Twój typowy trening na kręgielni?

Zaczynamy od 15-minutowej rozgrzewki, musimy rozgrzać całe ciało. Bowling nie jest bardzo wykańczającym sportem, ale w końcu, za którymś razem, może przydarzyć się jakaś kontuzja, jeśli zawodnik się odpowiednio nie rozgrzeje. Później bierzemy już kulę i przechodzimy do konkretnych ćwiczeń: rzucanie z miejsca, z kroku, a wszystko po to, żeby szlifować swoją technikę.

Bowling jest drogim sportem? Zdaje się, że nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić.

Na dalszym poziomie, czyli wyższym niż amatorski, tak – jest bardzo drogi. W tym momencie, gdybym miał kupić sobie nową kulę dopasowaną indywidualnie do mnie, to byłby to koszt około 800-1000 złotych! A wiadomo, że potrzebnych jest więcej, bo profesjonalny czy półprofesjonalny zawodnik nie może grać tylko jedną. Użycie danej kuli zależy od warunków na torze. Ogólnie jest to trudny sport pod względem finansowym, godzina gry w kręgle może kosztować mniej więcej 60 złotych.

Nie bałeś się, że przez zwykłe kręgle możesz zbankrutować?

Ja miałem akurat takie szczęście, że właściciel kręgielni, a później również jeden z moich trenerów, szedł mi na rękę. Grałem praktycznie za darmo, dlatego mogłem się rozwijać. A jeśli chodzi o kule to kupowałem używane i udawało się nimi wygrywać!

Zwycięskie selfie też musi być!

Zwycięskie selfie też musi być!

Pewnie pamiętasz swoje pierwsze zawody? Denerwowałeś się?

Tak, pamiętam. Byłem bardzo zestresowany! Ogólnie zawsze byłem panikarzem i to bardzo często przeszkadzało mi w grach. Jednak później, z wiekiem, nabrałem już dystansu i coraz lepiej mi szło. Trzeba to tego podchodzić na luzie.

Twoje największe osiągnięcie, którym możesz się do tej pory pochwalić to…

Mistrzostwo Polski par, które zdobyłem, nie grając wcześniej przez trzy miesiące. Wszedłem świeży na kręgielnię i wykręciłem największą średnią. Wygraliśmy z moim partnerem, a w finale rzuciłem 244. Mówili o nas nawet w telewizji internetowej! Nikt się tego nie spodziewał.

A najbardziej aktualny sukces?

Dwa miesiące temu wygrałem indywidualnie Akademickie Mistrzostwa Wielkopolski, a miesiąc po tym zdobyliśmy drużynowo z Mateuszem Cicheńskim i Olkiem Ziółkowskim Akademicki Puchar Polski jako Politechnika Poznańska. Jesteśmy najlepszą uczelnią w Polsce!

Trenujesz i przy okazji zwiedzasz też trochę Europę. Jakieś najprzyjemniejsze wspomnienie z zawodów za granicą?

Najlepsze wspomnienie to chyba pobyt pod Wieżą Eiffla w Paryżu, gdzie byliśmy na Mistrzostwach Europy Juniorów. W sklepiku pod Wieżą, który prowadzony był przez Polaków, dostaliśmy darmowe pamiątki. Fajnie, że wszędzie na świecie możesz spotkać swoich rodaków.

Coś szczególnie utkwiło Ci w pamięci, z treningów, zawodów?

Dla mnie osobiście wyjątkowym przeżyciem było też to, kiedy dostałem zaproszenie na turniej, w którym brał udział zawodowy gracz ze Stanów Zjednoczonych. Jeden ze światowej czołówki. Miałem okazje zagrać z nim na torze, porozmawiać chwilę. Dostałem też autograf na koszulce, porobiliśmy sobie zdjęcia. Bardzo miłe doświadczenie.

Jest coś jeszcze w bowlingu, co odnotowałbyś na plus?

Plusem na pewno jest to, że nie jest aż tak popularny, jak inne sporty w Polsce, dlatego wszyscy gracze znają się ze sobą. Bardzo dobrze wygląda kontakt poza kręgielnią, poza turniejami. Można sobie wypić piwko, pogadać. Dzięki kręglom poznałem wielu fajnych ludzi, z którymi cały czas utrzymuje kontakt.

Jak dalej widzisz swoją bowlingową przyszłość?

Mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazję potrenować, ale na razie nie stać mnie na to. Ciężko jest się dostać z własnymi kulami na kręgielnię, a podróż tramwajem z 30-kilogramowym sprzętem nie byłaby zbyt komfortowa. No i jest jeszcze uczelnia, ale myślę, że to akurat dałoby się jakoś pogodzić. Zobaczymy, jak to będzie.

Rozmawiała
Natalia PAWLAK

Dodaj komentarz