Matka chrzestna terroryzmu

Karykatura przedstawiająca saudyjskie wsparcie dla islamskich fundamentalistów. Źródło: CoxAndForkum.com.

Karykatura przedstawiająca saudyjskie wsparcie dla islamskich fundamentalistów.
Źródło: CoxAndForkum.com.

Organizowane przez Arabię Saudyjską akcje szerzenia fundamentalizmu islamskiego powodują wzrost popularności organizacji terrorystycznych w świecie muzułmańskim i ułatwiają im zdobywanie nowych członków. Mimo tego Saudowie pozostają jednymi z ważniejszych sojuszników USA na Bliskim Wschodzie.

Arabia Saudyjska jest krajem słynącym z naftowego bogactwa oraz sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Religią panującą w państwie wciąż jest wahhabizm, jeden z najsurowszych i najmniej tolerancyjnych odłamów islamu. Wedle niego interpretowane jest prawo szariatu, a przez prawo regulowane są wszystkie dziedziny życia. Nieograniczoną władzą dysponuje król, lecz tylko teoretycznie. To w rękach wahhabickiego duchowieństwa pozostają wszystkie decyzje dotyczące spraw obyczajowych. Wolność słowa jest bardzo mocno ograniczona – wszelka krytyka władzy oraz ideologii wahhabickiej kończy się karami chłosty, wieloletniego więzienia, a czasem nawet wyrokiem śmierci. Kara ta grozi również za wyznawanie innej religii.

Mimo fundamentalistycznych poglądów, władze pozostają w konflikcie z islamskimi ugrupowaniami terrorystycznymi, jak Państwo Islamskie czy Al-Kaida. W reakcji na sukcesy dżihadystów w Iraku Arabia Saudyjska wysłała 30 tysięcy żołnierzy nad granicę iracko-saudyjską, zaś jej lotnictwo od września bierze udział w nalotach na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii.

100 miliardów dla nienawiści

Od przełomu lat 70. i 80. saudyjskie elity nie szczędzą pieniędzy na szerzenie wahhabickiej wersji islamu na całym świecie. Według ostrożnych szacunków od 1980 władze saudyjskie oraz prywatni darczyńcy przeznaczyli około 100 miliardów dolarów na promocję tej religii. Pieniądze te zasiliły konta meczetów, szkół koranicznych oraz różnych centrów kultury oraz stowarzyszeń religijnych w krajach muzułmańskich, ale także w Europie, Indiach oraz w nieislamskich państwach afrykańskich. Obecnie wszystkie te organizacje propagują najbardziej agresywne interpretacje Koranu, obowiązek szerzenia islamu powiązany z nauką nienawiści wobec zachodniego stylu życia oraz głoszą wyższość prawa szariatu nad prawem państwowym. Oprócz pomocy finansowej często jest to pomoc logistyczna w postaci dostarczonych wahhabickich podręczników i publikacji. Według reportów organizacji Freedom House kazania w meczetach oraz programy nauczania wspierane przez Arabię Saudyjską kładą bardzo duży nacisk na szerzenie nienawiści wobec ,,niewiernych” – chrześcijan, Żydów, hinduistów, ateistów oraz wobec innych odłamów islamu – w szczególności szyitów, których wahhabici zrównują z niewiernymi.

Inni sponsorzy islamizmu

Arabia Saudyjska nie jest odosobniona w szerzeniu radykalnego islamu na świecie. Podobne działania wykonuje wiele muzułmańskich fundacji i osób prywatnych z innych bogatych w ropę naftową państw znad Zatoki Perskiej – Bahrajnu, Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszystkie wspomniane państwa są bliskimi sojusznikami Stanów Zjednoczonych i mogą liczyć na korzystne dla siebie kontrakty gospodarcze oraz dostawy amerykańskiej broni. Ich działania często przyjmowane są w krajach muzułmańskich jak wybawienie. Bogaci sponsorzy fundują szkoły, które często są jedynymi w okolicy i tylko one pozwalają na zdobycie jakiegokolwiek wykształcenia. Pomoc humanitarna również służy zdobyciu sympatii ludności ubogich państw jak Nigeria, Pakistan, Somalia czy Afganistan.

Saudyjska geneza talibów

To właśnie Afganistan był pierwszym krajem, który doświadczył skutków wpływu saudyjskich kaznodziei na młodzież. W latach 80. podczas sowieckiej inwazji na to państwo miliony uchodźców schroniło się w sąsiednim Pakistanie. Wówczas Arabia Saudyjska przystąpiła do tworzenia w obozach dla uchodźców szkół koranicznych, do których z braku innych alternatyw trafiały dzieci uciekinierów. W szkołach, w których nauka polegała głównie na nieustannym powtarzaniu wersetów Koranu młodych Afgańczyków poddano wahhabickiej indoktrynacji i wpojono nienawiść wobec niewiernych oraz poczucie obowiązku przystąpienia do dżihadu.

Wielu z wychowanków tych szkół dekadę później zasiliło szeregi talibów i brało udział w dojściu do władzy jednego z najokrutniejszych reżimów w dziejach ludzkości oraz egzekwowało jego zbrodnicze nakazy. Młodzi talibowie spełnili oczekiwania swoich saudyjskich nauczycieli, którzy często zostawali w Pakistanie szerząc tym razem wahhabizm wśród miejscowych. Po atakach z 11 września i nawiązaniu przez prezydenta Pakistanu Musharrafa współpracy z Amerykanami w celu zwalczania Al-Kaidy i afgańskich talibów, fundamentaliści islamscy rozpoczęli walki z rządem pakistańskim. Kraj, który pozwolił wahhabitom zakładać meczety i prowadzić indoktrynację w szkołach koranicznych, zapłacił za ten błąd niezwykle krwawą cenę. W trwających od 2001 atakach talibów w Pakistanie zginęły już dziesiątki tysięcy ludzi.

Wahhabici działający za saudyjskie pieniądze zaczęli pojawiać się na obszarach, w których społeczność wyznająca islam toczyła walki ze społeczeństwem o innej religii. Wahhabickie meczety zaczęły powstawać w Bośni, Kosowie, na południu Filipin oraz w Czeczenii. Ta ostatnia okazała się być wyjątkowo podatnym gruntem i do dnia dzisiejszego tysiące Czeczenów dołączyły do terrorystów walczących w Afganistanie, Iraku i Syrii. W tym samym czasie wahhabici zaczęli indoktrynować ludzi nie tylko w biednych krajach targanych wojnami domowymi. Ich meczety i centra kulturalne od lat 90. zaczęły powstawać w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i innych państwach europejskich zamieszkałych przez dużą liczbę muzułmanów. Stały się one popularne wśród imigranckiej młodzieży dotkniętej kryzysem tożsamości.

Wychowani w duchu radykalnego islamu absolwenci finansowanych przez Saudów szkół często wstępują w szeregi głoszących podobne hasła islamskich grup terrorystycznych. Pod tym względem organizacje terrorystyczne mogą uchodzić za nieślubne dziecko saudyjskiej monarchii – wahhabicka machina propagandowa przyczynia się do tego, że fundamentalizm wypiera bardziej umiarkowane odłamy islamu. Oprócz tego zaczynają tworzyć bojówki nazywające same siebie ,,policjami szariatu”, które nękają muzułmanów żyjących w europejskich miastach zachowujących się inaczej niż życzyliby sobie tego fundamentaliści.

Utrata kontroli

Tymczasem stworzony przez Arabię Saudyjską potwór zerwał się z uwięzi i zaatakował swoich twórców. Osama bin Laden już w latach 90. zarzucił saudyjskiemu reżimowi zdradę islamu poprzez nadmierne związki z Zachodem (między innymi wpuszczenie na teren królestwa wojsk amerykańskich podczas I wojny w Zatoce Perskiej) i wypowiedział mu wojnę. Wychowani w wahhabickim duchu muzułmanie szybko znaleźli sobie jeszcze bardziej radykalnych idoli – salafitów, których poglądy stały się podstawą ideologii dżihadystów. Zaczęli wstępować w szeregi grup terrorystycznych jak Al-Kaida i Państwo Islamskie będących wrogo nastawionych do dynastii Saudów oraz dokonywać zamachów terrorystycznych w państwach zachodnich będących saudyjskimi sojusznikami. Działalność salafitów wymknęła się spod kontroli Saudów, tym bardziej, że dzięki internetowi zyskali oni możliwość werbowania dżihadystów i prowadzenia propagandy na całym świecie ponosząc niewielkie koszta finansowe. Szacuje się, że obecnie w szeregach ISIS znajduje się około 3 tysięcy Saudyjczyków, a gdyby prześledzić drogę życiową europejskich terrorystów z tej grupy zapewne okazałoby się, że zradykalizowali się oni w meczetach finansowanych przez saudyjskich darczyńców.

Zachód nie reaguje

USA i państwa europejskie, pomimo świadomości problemu, dalej utrzymują bliskie stosunki z fundamentalistycznym saudyjskim reżimem. Zachodni przywódcy przekonują społeczeństwa o istnieniu tolerancyjnego islamu. Niewiele działań podejmują, aby wesprzeć rzeczywiście liberalne i reformatorskie grupy muzułmańskie. Zazwyczaj wsparcie to ogranicza się do pustych gestów. Tymczasem radykałowie dostają rocznie setki milionów dolarów na głoszenie swojej idei. Delikatne napomnienia Rijadu i innych państw znad Zatoki Perskiej nie przynoszą żadnych skutków.

Dopiero niedawno niektóre państwa europejskie podjęły działania przeciwko szerzeniu wahhabizmu. W grudniu Austria zapowiedziała wprowadzenie prawa zabraniającego finansowania organizacji muzułmańskich z zagranicy, ograniczenie ilości zagranicznych imamów oraz konieczność zatwierdzenia przez rząd treści głoszonych w meczetach. Ma to ograniczyć wpływ wahhabitów i salafitów na młodzież oraz promować bardziej liberalne i tolerancyjne odłamy islamu. Niestety poza Austrią nie zanosi się na wprowadzenie regulacji blokujących wahhabicką propagandę. Można przypuszczać, że radykalizacja muzułmanów będzie dalej postępować, przez co terroryści nie będą mogli narzekać na brak nowych członków.

Tomasz CIEPIELEWSKI

Dodaj komentarz