Krzyk Karla

Fot. lascalia.com

Fot. lascalia.com

Swoją siłą potrafi burzyć kwarcowe góry, a charyzmą budować pałace z kryształu. Czaruje fakturą i kupuje ideą. Co chce przekazać światu właściciel puszystej damy i król modowego imperium? Karl Lagerfeld, genialny czy karykaturalny? Dziś przespaceruję się śladami kocich łapek i wsłucham się w dźwięki stukających obcasów.

Nie tylko pasma srebrzystych włosów z dnia na dzień budzą mój narastający zachwyt. Równie nisko chylę czoła przed doskonałym uchem doświadczonego projektanta. W procesie tworzenia wykorzystuje nie tylko swój kreatywny umysł, ale wszystkie dostępne człowiekowi zmysły. Wzrok, który napełnia rzeczywistość paletą barw i determinuje najnowsze fasony. Smak, pozwalający na wysublimowaną elegancję oraz nieprzemijającą świeżość.

A to wszystko nie tylko w granicach wielkiego jabłka i kraju pachnących croissantów! Na przestrzeni ostatnich lat nietrudno jest zauważyć, że to właśnie słuch odgrywa u projektanta kluczową rolę. Dlaczego? Pojawiające się w społeczeństwie tendencje stają się dla Karla inspiracją do tworzenia kolejnych kampanii i pokazów. Ubrania przestają być po prostu kawałkiem drogiego materiału i przekrzykują się głosem mieszkańców miast. Moda staje się komfortowa. Styl wychodzi zza kotar na ulicę, by stąpać pewnym krokiem pomiędzy rozpędzonymi taksówkami. To nie przypadek. Właśnie tego chciała paryska ikona mody – Coco Chanel. Dziedzic kulturalnego imperium nie pozostał jej dłużny. Przejdźmy więc do konkretów.

Trzy kilo buraków

Śladami śnieżnej kotki dotarłam do Grand Palais, gdzie pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz widziano Anne Wintour w supermarkecie. Nie było to kwestią pomyłki sklepu ze Starbucksem, porwania ani nagłego napadu głodu redaktorki. To miało głębszy sens. Regały i kosze zapełnione żywnością stanowiły oprawę dla pokazu domu mody Chanel na jesień 2014. Półki oplatające wybieg wypełnione były produktami z logo marki, które hipnotyzowało umysł niejednego fanatyka markowych ubrań. Eleganckie puszki z kawą, płatki śniadaniowe, a nawet kuchenne ścierki stały się obiektem pragnień i przyczyną swędzących rąk w kieszeni. Niedorzeczne? Raczej celowe. Ten karnawał zachłanności był w pełni świadomym zabiegiem modowego prekursora. Zadaniem nietuzinkowego pokazu było ukazanie do czego zmierza era narastającego w świecie konsumpcjonizmu. Wyobraźcie sobie jak groteskowy musiał być widok zaproszonych gości, pakujących do koszy mopy i inne artykuły gospodarstwa domowego. A to wszystko z uwagi na dwa półksiężyce. Pokaz dobrych manier zakończył się jednak wielkim rozczarowaniem. Zdobyte w pocie czoła łupy zamieniono przy kasie na sygnowaną paczkę słodyczy. Brawo Karl! Pokazałeś nie tylko klasę, ale i obnażyłeś skalę ludzkiego absurdu. Tego dnia z pewnością skończyło się wszystkim masło i płyn do mycia naczyń. Tak to tłumaczmy.

Dwa zdania manify

Po robieniu zakupów przyszła pora na obserwację kolejnej specjalizacji Francuzów – rewolucji. Ich kraj kojarzy nam się nie tylko z dyktaturą najnowszych trendów i designerskimi butikami. Miejsce to niejednokrotnie szkicowało granicę licznych zrywów społecznych. Dajmy na to czerwiec 1832, czy maj 1968. Historia nas tego nauczyła. Karl to połączył. Mało tego – zrobił to w sposób niezwykle staranny. Jego kolekcja ready to wear wiosna 2015 to odzwierciedlenie unoszącego się w powietrzu zapachu kobiecej siły i wolności. Symbioza tego, co w Paryżu najważniejsze. Kilkunastu metrowy wybieg z muzyką? To nie Chanel! Lagerfeld nie byłby sobą, gdyby przygotowane przez niego widowisko nie zdominowało pierwszych stron poczytnych gazet. Pokaz kolekcji znajdujący się na jednej z paryskich ulic zapełniły kontrastowe sylwetki i fasony. Norma. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wiotkie z zawodu kobiety trzymały w górze transparenty z feministycznymi i pacyfistycznymi hasłami. Niecodzienny sposób przekazu nawoływał do ideologii lat 70. Wolność, równość i brak ograniczeń w samorealizacji. Bo taka powinna być dzisiejsza moda. Bo właśnie do tego powinien zmierzać współczesny świat. Można? Można. Czyż nie, biała Kotko?

Maria LEDEMAN

Dodaj komentarz