Brzydkie piękno

brzydkie piękno

Brak miesiączki, apetytu i wypadające ze stresu włosy. Są na świecie problemy, o których się nie mówi. A może to my zatykamy uszy? Na szczęście istnieją jeszcze osoby, którym los innych nie jest obojętny. Kobieta-anioł po wielu przejściach zgodziła się opowiedzieć, jak każdego dnia pomaga chorym na anoreksję. Otwórzmy nasze oczy.

Jak zwracać się do kobiety obdarzonej tak ładnym uśmiechem?

Dziękuję bardzo, ale mój uśmiech wydaje mi się jednym z najzwyczajniejszych. A jak zwracać? Najzwyczajniej, po imieniu, Blanka.

Odnoszę wrażenie, że anoreksja wciąż jest postrzegana jako społeczny temat tabu. Lubimy zamiatać problemy pod dywan. To prostsze niż skrupulatne odkurzanie, prawda?

Problem tkwi w tym, że zdecydowana większość naszego społeczeństwa po prostu nie rozumie tej choroby. Dlatego wolą udawać, że tego nie ma, to ich nie dotyczy, nawet gdy dotyka bliską im osobę. Zwalają to na kaprysy „młodości” i myślą sobie, że „to minie”. Przez takie podejście wiele osób nie otrzymuje na czas pomocy.

Media na szczęście zaczynają przecierać zaślepione oczy. Jeszcze do niedawna prasa promowała nienaturalną chudość i kalkulowała ilości pochłoniętych kalorii. Teraz stara się zmienić panujący kanon piękna. Na zdrowszy i bardziej racjonalny.

Niby tak, ale chyba nie do końca im to wychodzi. Jak młode, zdrowe dziewczyny mają czuć się piękne, gdy z prawie każdej okładki gazety patrzy na nie wyretuszowana do granic możliwości modelka czy aktorka? Lub gdy włączasz TV, a tam leci program, w którym samozwańczy znawcy mody mówią zdrowej dziewczynie, że musi schudnąć, by zostać modelką? Z jednej strony chcą promować zdrowy styl życia, z drugiej robią coś zupełnie odwrotnego.

To faktycznie wygląda na czystą hipokryzję. Słyszałaś o ostatnich propozycjach, które dotyczą zaostrzeń co do wymiarów francuskich modelek?

Szczerze? Nie śledzę zbyt uważnie tego tematu. Ale jeśli naprawdę mają zamiar to zmienić, to jestem jak najbardziej za. Może w końcu skończy się kult szkieletu! Nie rozumiem tego, przecież Marilyn Monroe nie była chudzielcem, a nadal jest uważana za ideał kobiecości.

Fakt, ona przynajmniej miała przepełnione szczęściem oczy i oddychała pełną piersią. A jak to jest z Tobą? Codziennie masz styczność z osobami, które zmagają się z anoreksją. To ciężka i wyniszczająca psychikę choroba. Robisz bardzo dużo, by im pomóc. Pewnie nie raz odpowiadałaś na nocne wiadomości z prośbą o wsparcie. Co wtedy doradzasz?

Owszem, anoreksja to straszna choroba. Osoba cierpiąca na nią, pozostawiona sama sobie, ma nikłe szanse na wyzdrowienie. Powiedziałabym, że wręcz zerowe. Nie zliczę już nocnych rozmów, podnoszenia  na duchu, odwodzenia od głupich myśli, pomysłów. Staram się doradzać najlepiej, jak umiem, podnieść w jakiś sposób ich samoocenę. Najważniejsze, żeby uwierzyć w siebie, w to, że jest się coś wartym, że są ludzie, którzy nas potrzebują. Jeśli będą w stanie spojrzeć w lustro, powiedzieć sobie, „jestem piękna, dam radę z tym wygrać”, to już część walki za nimi i są coraz bliżej wygranej.

Imponujesz mi. W końcu sama przebyłaś ciężką drogę do normalności. Ponownie nauczyłaś się doceniać siebie i swoje ciało. Jednak temat zaburzeń odżywiania wciąż jest ci bliski. Nie odrzuciłaś ludzi wplątanych w wieloletnią walkę. Wręcz przeciwnie – przygarnęłaś ich jeszcze bliżej.

Ten temat jest mi bardzo bliski. Przez tę chorobę straciłam przyjaciółkę, zachorowałyśmy praktycznie w tym samym czasie, w wieku 5 lat. Szok, prawda? Wtedy to jeszcze nie było tak oczywiste, choroba nie rozwijała się w nas tak szybko, jak to ma miejsce teraz. Niestety ona w wieku 13 lat przegrała swoją walkę, chociaż nie zdążyła jej na dobre rozpocząć. To było dla mnie impulsem do walki o swoje życie i wtedy obiecałam sobie, że postaram się pomóc osobom, które zmagają się z tą chorobą.

Pomimo to nie chcesz uwolnić się od problemów i raz na zawsze zapomnieć o swoich zmaganiach z anoreksją. Słuchanie o symptomach obcych ludzi nie przypomina ci o własnych przeżyciach?

Chyba nie potrafiłabym przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy w walce lub chociażby impulsu do niej. Szczególnie kiedy od osób najbliższych nie otrzymują pomocnej dłoni. A wsparcie to najważniejsza rzecz w walce z chorobą. Poczucie akceptacji, chociażby przez rodzinę, przyjaciół, znajomych. Gdy tego nie ma, walka jest bardzo trudna, czasami skazana na przegraną. Jestem na takim etapie, że rozmowa o chorobie, o moich przeżyciach nie działa na mnie źle. Dla mnie to element przeszłości. Jeśli komuś pomoże, jak opowiem mu swoją historię, jak z tego wyszłam, i zmotywuje go to do walki, to nie żałuję poświęconego na to czasu. Oprócz tego, że staram się pomóc dziewczynom poznanym na facebooku, kiedy jestem w Polsce, spotykam się  z grupą chorych dziewczyn, które same siebie nazywają „anonimowymi anorektyczkami”. Staram się pomagać, jak tylko mogę. Czasem zwykłym dobrym słowem, lub „kopniakiem w tyłek” za robienie głupot.

femalefirst.co.uk

femalefirst.co.uk

Która z historii najbardziej utkwiła w Twojej pamięci?

Każda historia, którą słyszałam, jest inna, chociaż w jednym są podobne: przewija się brak akceptacji środowiska. Sądzę, że najbardziej utkwiła mi w pamięci historia związana z moją przyjaciółką. Robiła to, co kochała najbardziej, tańczyła, ta miłość wpędziła ją w chorobę, która odebrała jej życie.

Skąd to wynika, dlaczego ludzie przestają jeść? Przecież nikt się z tym tak po prostu nie rodzi. To przychodzi z czasem, często nieświadomie i wbrew naszej woli.

Wyobraź sobie dziewczynę, normalną, zdrową, o idealnej wadze. Uczennicę gimnazjum, liceum. W klasie pojawia się nowa, przebojowa dziewczyna, idealnie chuda, ładna, pewna siebie. Wszyscy chcą się z nią przyjaźnić, przebywać w jej towarzystwie, pragną jej akceptacji. Także ta zdrowa dziewczyna. Zostaje odrzucona, wyśmiana, nazwana grubą. W jej głowie rozbrzmiewa to słowo „gruba”, „gruba”, „gruba”… . Patrząc w lustro, zaczyna widzieć, wielkie monstrum, idąc do sklepu, widzi gazety z idealnie chudymi modelkami na zdjęciu. W jej głowie rodzi się myśl, że jak będzie tak wyglądać, to będzie lubiana, akceptowana. Od tego się zazwyczaj zaczyna, brak akceptacji środowiska. To błędne myślenie, „będę chuda, będą  mnie lubić, akceptować, zyskam  przyjaciół.” Duży wpływ mają tez programy typu ‘Top model”, gdzie normalnym, zdrowym dziewczynom wmawia się, że są za grube, a przeraźliwie chude modelki traktuje się jak bóstwo.

Myślę, że potrafię to sobie wyobrazić. Dlaczego istnieje przekonanie, że chude jest piękne?

Kreują je media, poprzez programy TV, zdjęcia w gazetach, bilbordach, gdzie hołubi się chude dziewczyny, a te „grubsze” traktuje jak gorszy rodzaj. Te wszystkie reklamy, w których wyginają się chude modelki. Widziałaś kiedykolwiek reklamę, np. bielizny, z modelką większego rozmiaru? Ja sobie nie przypominam…

Ja również nie. Tak sobie myślę, że nikt nie dostrzega konsekwencji tej choroby. Wypadające włosy, brak miesiączki, bezsenność. Anoreksja ma nie tylko czysto fizyczne podłoże.

Tak naprawdę osoba, która wpada w chorobę, nie zastanawia się nad konsekwencjami, jakie się z tym wiążą, w głowie ma tylko jedną myśl: dążenie do upragnionej niskiej wagi. Niestety to dążenie nie kończy się wraz z osiągnięciem „tej wagi”, rodzi się pragnienie, by była jeszcze niższa. I tak w kółko. Anoreksja to przede wszystkim choroba psychiki, chora osoba, patrząc na siebie w lustrze, nie widzi przeraźliwie chudej osoby, widzi na sobie miliony kilogramów, których tak naprawdę, nigdy nie miała, nawet przed chorobą. Dlatego leczenie czy pomoc należy w dużej mierze oprzeć na pracy nad nastawieniem psychicznym. Nie sztuką jest zmusić do jedzenia, trzeba jeszcze potrafić zmusić do zmiany myślenia i postrzegania samej siebie.

Czego życzyć osobom zmagającym się z chorobą?

Siły do walki i więcej wiary w siebie. Przede wszystkim. I żeby zaczęły postrzegać siebie jako wartościowe osoby, bo nimi są.

A Tobie?

A mnie? By życie przestało mnie tak okrutnie doświadczać, to jedyne, czego pragnę, bo wszystko inne już mam.

Więc niech się spełni. Zasługujesz na to.

Rozmawiała Maria LEDEMAN

Dodaj komentarz