Fantastyczna pasja

Delfin Łakatosz na przerobionej przez siebie grafice

Delfin Łakatosz na przerobionej przez siebie grafice

Delfin Łakatosz to młody poznański twórca amatorskich parodii filmów katastroficznych i science fiction. Zajmuje się też tworzeniem grafik komputerowych. W swoich filmach kilkukrotnie obracał Poznań w gruzy. Teraz tworzy kolejną amatorską produkcję – ,,Kosmiczna inwazja 2”. W specjalnym wywiadzie dla czytelników ,,Fenestry” opowiada o swojej twórczości i planach na przyszłość.

O czym będzie Twój najnowszy film- ,,Kosmiczna inwazja 2”?

Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Kosmicznej inwazji”. Podobnie jak pierwsza część, będzie on parodią motywów znanych z różnych filmów science fiction. Głównym bohaterem ,,Kosmicznej inwazji 2” będzie nastolatek, który interesuje się kosmitami i zaczyna rozpowiadać, że nadchodzi inwazja z kosmosu. Nikt mu nie wierzy, ale okazuje się, że ma rację. Po wydarzeniach z pierwszej części Poznań został odbudowany, jednak mieszkańcy nic nie pamiętają, ponieważ wykasowano im pamięć. Tymczasem do Poznania zbliża się statek-matka obcych.

Skąd czerpiesz inspiracje dla swoich filmów?

Zazwyczaj ze znanych filmów science fiction, takich jak chociażby ,,Dzień niepodległości”, ,,Wojna światów” oraz ,,E.T.”. Lubię oglądać filmy amerykańskie i myślę: dlaczego nie zrobić czegoś podobnego w Polsce?

Czy w przyszłości chciałbyś zacząć studia filmowe, a później tworzyć profesjonalne filmy?

Tak. Niedawno skończyłem liceum i planuję iść do jakiejś szkoły filmowej, jednak nie podjąłem jeszcze decyzji, do której. W Poznaniu są szkoły o profilu filmowym, ale nie ma typowej szkoły filmowej, jak np. w Łodzi lub w Gdyni.

Zdaniem wielu osób polskie kino zdominowane jest z jednej strony przez filmy historyczne, a z drugiej przez produkcje obyczajowe. Czy nie boisz się, że polskie kino science fiction może nie zyskać odbiorców?

To mnie martwi. W Polsce powstają głównie komedie romantyczne i filmy historyczne. Nie można cały czas wciskać widzom tego samego. Pewnym przełomem było ,,Miasto 44” Jana Komasy. Mogę nawet powiedzieć, że to był polski blockbuster, w którym reżyser nie wahał się użyć efektów specjalnych rodem z ,,Transformers” albo innych filmów fantastycznych. W naszym kraju powstają genialne gry RPG, takie jak ,,Wiedźmin”, więc czemu nie zrobić polskiego filmu science fiction?

Kino science fiction kojarzy się zazwyczaj z dużymi kosztami efektów specjalnych. Jaki był budżet Twoich produkcji?

Ciężko powiedzieć, ile to dokładnie kosztowało, ale nie były to duże pieniądze. Moje filmy to amatorskie produkcje, więc nie pochłaniają zbyt wielkich kosztów. Wiele fajnych efektów można stworzyć na domowych komputerach. Najwięcej musiałem wydać na rekwizyty, green screeny oraz statywy.

Skąd bierzesz aktorów do swoich filmów?

Zazwyczaj są to moi znajomi, którzy lubią to, co robię, więc chętnie się przyłączają. Prawie zawsze gra też moja siostra. Ponieważ tworzę amatorsko, nie otrzymują oni pieniędzy, ale nam chodzi o zabawę i rozrywkę, jak też o satysfakcję, kiedy film zostanie nagrodzony na jakimś konkursie.

Jakie masz w najbliższym czasie inne plany oprócz ,,Kosmicznej Inwazji 2”?

Mam w planach parodię zwiastuna filmowego, którą być może rozwinę w trzyodcinkowy serial komediowy. Bohaterami będzie trzech poznańskich kanarów, a tematem – ich życie codzienne ukazane w krzywym zwierciadle. Poza tym chcę nakręcić horror oraz dalsze parodie filmów katastroficznych, ale nie mam jeszcze sprecyzowanych planów. Chciałbym też założyć własne studio filmowe, żeby móc zebrać większą ekipę do kręcenia kolejnych filmów.

Rozmawiał Tomasz CIEPIELEWSKI

Dodaj komentarz