Oczy szeroko zamknięte

Franciszek Orłowski - Bibla, przekaz enigmatyczny

Franciszek Orłowski – Bibla, przekaz enigmatyczny

Patrzę, ale nie widzę czyli „Nieczytelność: Konteksty pisma”. Wystawę, której kuratorką jest Marta Smolińska można odwiedzać w Art Stations Foundation, w Starym Browarze codziennie do 17 maja od 12 do 19 . Prezentowane są tam prace 26 autorów, w większości pochodzących z kolekcji Grażyny Kulczyk.

 Nieczytelność głównie poruszana zostaje w rozumieniu słowa pisanego. Tą oczywistą, która pierwsza przychodzi na myśl jest niemożność rozszyfrowania manuskryptu. Ale doświadczymy również innych nieczytelności nie tylko związanych z kaligrafią samą w sobie, lecz również z formą, techniką, celowością, wpływem czynników zewnętrznych czy językiem.

 Zdefiniowanie owej nieczytelności nie jest tak oczywiste, jakby się mogło wydawać. Pierwszym krokiem będzie wyróżnienie dwóch podstawowych typów. Pierwszy z nich (z niem. Unleserlichkeit) odnosi się do niemożności odczytania jakiegoś zapisu spowodowanego niedbałym i niewyraźnym pismem. Drugi zaś, (z niem. Unlesbarkeit) to celowe stworzenie zespołu znaków, które nie tworzą dla odbiorcy żadnego sensu, lub których po prostu nie rozumiemy z powodu, na przykład, nieznajomości alfabetu danego języka. Oba rodzaje prowadzą do niemożności zrozumienia sensu przekazu. Jest to o tyle ciekawe, że paradoksalnie ta niemożność prowokuje nas do myślenia. Dlatego właśnie autorzy uznali w owej nieczytelności tak znaczny potencjał. Każdy z nich prezentuje ją w innej formie. Na rozgrzewkę coś prostego, czyli napisanie tekstu na ścianie, następnie skreślenie go tyle razy, by nie dało się go odczytać. Kolejna propozycja to Biblia w przekładzie enigmatycznym, następnie zastępowanie spółgłosek czarnymi kreskami, a na końcu naklejanie na siebie kolejnych warstw zapisanych stron. Zwielokrotnianie, nawarstwianie czy odbicia to tylko kilka z całej rozpiętości możliwości autorów.

 Każda z tych metod pozbawiania tekstu sensu jest wyjątkowa, choć jedna tylko łączy kilka technik jednocześnie. Jest to „Pusty pokój” autorstwa Michała Martychowieca. Twórca przepisał na maszynie do pisania „Iliadę” Homera usuwając wszystkie spacje, oraz dodatkowo nie wymieniał tuszu w maszynie. W efekcie widzimy nieprzejrzysty tekst, który z linijki na linijkę traci na intensywności, by w końcu stać się ledwie widocznym odbiciem na papierze.

 To, co intryguje to, fakt że wystawa sama w sobie różniła się od innych i nie chodzi wcale o formę, ale o rozważania i emocje. Sztuka ma to do siebie, że zmusza do myślenia, tutaj wszyscy jesteśmy zgodni, jednak zazwyczaj ten proces zaczyna się dopiero po obejrzeniu danego pokazu. Naturalnie, myślimy w trakcie jej przeżywania, nie jesteśmy bierni, ani bez uczuć, ale dopiero po czasie odkrywamy prawdziwe przesłanie, identyfikujemy się. W tym przypadku jest to doświadczenie prawdziwie szczere i dzieje się tu i teraz. Widząc niewyraźny tekst starasz się go mimowolnie odczytać, mimo że wiesz, iż rozszyfrowanie go jest niemożliwe. I doznajesz tego: próbujesz, choć jesteś z góry skazany na klęskę. W efekcie budzi się w Tobie uczucie bezsilności, rozdrażnienia, czasami może nawet złości i rozczarowania. Właśnie te emocje skłaniają do przemyśleń o naszych nawykach kulturowych, których staliśmy się niewolnikami, subiektywności postrzegania, kodach językowych, a także tym, czego pismem nie jesteśmy w stanie oddać czyli uczuciach.

Marta KUCZMAŃSKA

Dodaj komentarz