Gasną lampy w Korwinogrodzie

Źródło: www.se.pl

Źródło: www.se.pl

Z Korwina się wyrasta” – jest to jedno ze zdań jakim dorośli zbywają zainteresowanie młodych polityką prowadzoną przez Janusza Korwin-Mikke. Muszę przyznać, że w powiedzeniu tym jest wiele słuszności, co zresztą widzę w około siebie, w moim otoczeniu. Jeszcze dwa-trzy lata temu wielu moich znajomych wyrażało poparcie dla jego polityki. Dzisiaj wszyscy są już mądrzejsi. Ja też.

 Ostatni odcinek programu „Młodzież Kontra”, w którym pojawił się wąsaty pan w muszce dał mi naprawdę wiele do myślenia. Salwy śmiechu i oklaski, które kiedyś towarzyszyły każdemu słowu „krula”, w najnowszym odcinku były nieobecne. Kolejne słowa Korwina-Mikke pozostawiane były w większości bez merytorycznego komentarza. Bo jak można dyskutować z powielaną co ruszą w mediach kalką „nie wygrywamy w sondażach, bo nas się nie pokazuje!”. Korwin mówi to w większości programów medialnych, w których występuje.

 To jednak nie wszystko. Młodzi obecni na sali wyśmiewali Korwina. Nie, nie śmiali się razem z nim. Uczestnicy programu z rozbawieniem kwitowali kolejne deklaracje „krula”. Z widowni słychać było słowa typu „byłem kiedyś w pana partii, ale wie pan, przejrzałem na oczy”. Uczestnicy deklarowali swój brak poparcia, zmianę poglądów, czy przejście do innej partii. Stało się więc to, o czym mówił swojego czasu jeden z prawicowych dziennikarzy.

 Rafał Ziemkiewicz, bo o tym panu była wyżej mowa, w filmie „Korwin The Movie” stwierdził, że poparcie dla formacji politycznej Korwina-Mikke wyrazić można sinusoidą. Miał na myśli to, że za jednym razem młodzi (bo zazwyczaj to właśnie młodzież „łapie się” na retorykę ekscentrycznego polityka) są za Korwinem, a potem znowu się od niego oddalają. Dzieje się to w miarę jak dorastają, a ich poglądy się krystalizują i zaczynają spostrzegać, że to jednak „nie tędy droga”.

 Upadek partii Janusza Korwin-Mikkego nie grozi. Nie jest bowiem możliwe wyplenienie całkowicie idei korwinizmu. Mógłbym się oczywiście rozpisywać o tym, że kolejni czołowi działacze partii KORWiN, a teraz partii Wolność, odchodzą, ale to nie ma większego wpływu na ideę. Oczywiście, ona może wyblaknąć, poszarzeć i się zdewaluować, ale na nią zawsze złapie się ktoś nowy. Jakieś „świeże mięso” w gimnazjach czy szkołach średnich zawsze się znajdzie.

 W tytule, którym okrasiłem ów artykuł, chodzi mi też o coś jeszcze. Janusz Korwin-Mikke ma już bowiem 74 lata. Żeby doczekać kolejnych wyborów parlamentarnych potrzebuje jeszcze 3 lat. Wtedy będzie miał 77 wiosen na karku. I co dalej? Oczywiście, życzę mu zdrowia i sił witalnych, ale jeśli Korwin nic nie osiągnie w wyborach do Sejmu i Senatu w 2019 roku, to późniejsze ewentualne zwycięstwo będzie nie pod jego banderą, a kogoś, kto zbierze pod swoją wodzą spuściznę po „krulu”.

 Zatem, czy możliwe jest nadanie jego idei innych, bardziej ludzkich barw? Tak, nazwijmy to przejściem do „korwinizmu z ludzką twarzą”. Mogę narazić się tutaj na atak ze strony działaczy skrajnie prawicowych, ale nadawanie korwinizmowi ludzkiej twarzy, a nadawanie jej socjalizmowi różni się tylko tym, że działanie to przeprowadza się na dwóch zgoła odmiennych stronach politycznego kompasu. Zarówno bowiem socjalizm w wydaniu ZSRR jaki i polityka Korwina jest dla wielu nie do przyjęcia.

 W całej tej zawierusze, którą jest niezaprzeczalnie ten artykuł, warto podkreślić jednak fakt, że idee Korwina, choć skrajne i wzbudzające potężne emocje, były nie tyle, co przystankiem, ale wręcz startem w polityce dla wielu. Na jednej z dużych grup wolnościowych na Facebooku zorganizowano ostatnio ankietę z pytaniem „Kto zaszczepił w tobie ideę wolnościową”. Zdecydowana większość głosów oddana była na „krula”. Nie tylko jednak na Facebooku widzę ową tendencję. Moi znajomi, a także i ja, mieli romans z koncepcjami wąsatego pana w muszce. Wszyscy zgonie dziś machamy głowami mówiąc pod nosami „jacy my byliśmy głupi”.

 Dziś po idei politycznej, jaką zaszczepił w nas Janusz Korwin-Mikke, pozostał jedynie zwrot wolnościowy. Nie ma już tego dzikiego oporu i zażartej walki w dyskusjach politycznych, nie ma już krzyków, tam, gdzie uważaliśmy, że należy podnieść głos. Każdy z nas zrozumiał, że politykę buduje się na dialogu, układach, umowach i koligacjach. W niej nie ma miejsca na płomienną walkę. Ta wznieca bowiem ogień rewolucji, której polityka nie lubi, a którego miejscem jest ulica. Tak, żeby Korwin osiągnął w Polsce władze, musiałby dokonać przewrotu, zaczynając od ulicy. Dziś jednak to już nie ten klimat, nie ten czas, panie Januszu.

Przemysław Terlecki

Dodaj komentarz