Włoska robota

asfas

http://www.cdn.static-economist.com

Wyniki referendum we Włoszech jednoznacznie wskazują, że mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego sprzeciwiają się radykalnym zmianom w konstytucji, co więcej – nie popierają rządu. W przeprowadzonym referendum nie chodziło tylko o kwestię reform w państwie, lecz było ono także swoistym wotum zaufania.

 Według sondażu exit poll dla telewizji RAI przeciwko zmianom głosowało od 57 do 61 procent wyborców, a poparło je 39-43 proc. Frekwencja wyniosła niecałe 70 procent.

Jeden z pomysłodawców, premier Matteo Renzi, już zapowiedział dymisję. Przypomnijmy – 47 zmian w konstytucji miało m. in. znieść tzw. idealną dwuizbowość, czyli jednakowe uprawnienia Senatu i Izby Deputowanych. Jeśli reforma doszłaby do skutku, Izba nie musiałaby już czekać na wotum zaufania ze strony Senatu.

Degradacja Senatu jest jedną z wielu koncepcji rządu. Przewidywane były także inne redukcje jak likwidacja Krajowej Rady Ekonomii i Pracy, a także zmiany w podziale administracyjnym. Propozycje te miały wytoczyć ciężkie działa przeciwko biurokracji, która od lat dławi włoski ustrój.

Nie jest wielką tajemnicą, iż pomysły te popierały organy Unii Europejskiej, która wskazywała problemy z biurokracją, jako idealne podłoże kryzysu finansowego. Oznacza to, iż Włochy są kolejnym krajem, który odcina się od wpływów Unii.

Matteo Renzi niejednokrotnie wykazał nieugiętą postawę wobec unijnej polityki gospodarczej, nie będąc przy tym eurosceptykiem. Za wyjściem ze strefy euro opowiada się partia opozycyjna – Ruch Pięciu Gwiazd Beppe Grillo, który agitował przeciwko zmianom zaproponowanym w referendum.

Od jakiegoś czasu możemy zaobserwować, że część inwestorów wycofuje swoje środki, m. in. poprzez wyprzedawanie obligacji, których ceny sukcesywnie wzrastały przed wynikami referendum. Po porażce rządu wartość europejskiej waluty w stosunku do dolara zaczęła drastycznie spadać, tracąc w ciągu godziny 1 proc. i osiągając poziom, w którym za jedno euro, można było nabyć już tylko 1,05 dolara.

 W ślad za euro poszedł złoty, który w ciągu kilku chwil osłabił się w stosunku do amerykańskiej waluty do poziomu  4,26 złotego za jednego dolara. Natomiast frank szwajcarski w tym czasie zyskał 0,65 proc. i umocnił się względem naszej waluty do 4,19 zł. Mimo, iż progności uspokajają, to ponowny spadek euro względem dolara godzi w europejską gospodarkę, a mocny w stosunku do złotego frank, również w polskich kredytobiorców.

Świat uważnie śledzi rynki bankowe, bowiem wyniki referendum przesądziły o odrzuceniu mechanizmów, które Renzi miał przedsięwziąć w celu ratowania włoskich banków.

Dzisiaj na posiedzeniu zbiera się Eurogrupa, która ma omawiać projekty budżetów poszczególnych państw UE na 2017 r., a w czwartek również Europejskiego Banku Centralnego. Szacunki pokazują, iż dolar jest w tej chwili najdroższy od 2002 r., a polski złoty topi się razem z euro. Wydarzenia te wraz z kryzysem migracyjnym składają się na doskonały prezent pod choinkę dla prawicowych ugrupowań, które postulują odwrót od Brukseli.

Julia DITKOWSKA

Dodaj komentarz