Żużlowy alfabet 2016

Greg Hancock – najlepszy żużlowiec świata 2016, źródło: zimbio.com

Greg Hancock – najlepszy żużlowiec świata 2016, źródło: zimbio.com

A jak Adam Skórnicki – w 2015 roku został bohaterem, prowadząc Unię Leszno jako manager do zwycięstwa. Zbudował wtedy mocną, współpracującą ze sobą drużynę. Stworzył prawdziwy team spirit. Równie dobrze miało być w zakończonym sezonie. Unia się wzmocniła, kibice liczyli na obronę tytułu. Zamiast niej były porażki i dziwne wypowiedzi Skórnickiego. Po pierwszym w sezonie meczu przyczyn porażki upatrywał w pompowaniu balonika przez dziennikarzy. Dodatkowo skłócił się z Nickim Pedersenem. Padły nawet słowa Pedersen albo ja. W Unii został Duńczyk, a Polak odszedł.

B jak Baron Piotr – nazywany przez złośliwych kibiców preparatorem wrocławskiego toru. Trener, który w ostatnich sezonach poprowadził do srebrnego medalu oraz czwartego miejsca Betard Spartę Wrocław. Potrafi stworzyć świetną atmosferę w drużynie i do maksimum wykorzystać atut własnego toru. Mimo niewątpliwych sukcesów zdobytych z wrocławską drużyną, Baron pożegnał się ze Spartanami. Teraz pracuje z Unią Leszno.

C jak Chris Holder – czwarty zawodnik Grand Prix, który z roku na rok wraca do swojej najwyższej formy. W 2012 roku, jako młody chłopak został mistrzem świata. Rok później także dobrze rozpoczął walkę o obronę tytułu. Świetną passę przerwał dramatyczny upadek, po którym Australijczyk musiał zaliczyć długą przerwę. W jego ciele znalazło się kilkadziesiąt śrub. Po upadku wrócił do sportu i z roku na rok notuje coraz lepsze wyniki w Grand Prix.

D jak Darcy Ward – rok temu z załamaniem pisaliśmy o jego wypadku. Przerwany rdzeń kręgowy to przy obecnym stanie medycyny wyrok, szczególnie dla człowieka, który nie wyobraża sobie życia bez sportu i aktywności fizycznej. Obecnie Darcy nadal pracuje nad sobą, nie poddaje się i nadal otrzymuje ogromne wsparcie od kibiców, którzy przesyłają uśmiechy i wspierają zawodnika finansowo. Ward ma zamiar wystartować w wyścigach samochodowych.

E jak Emil Sajfutdinow – rosyjska torpeda i dwukrotny Mistrz Europy na żużlu, który sezon rozpoczął od pauzy. Zawodnik podczas pierwszych zawodów SBPC zaliczył upadek i musiał pauzować przez połowę sezonu. Jego absencja kosztowała dużo, w szczególności Unię Leszno, która pozbawiona jednego z liderów straciła swój blask. Obecny rok dla Rosjanina nie był tak udany jak poprzedni – zajął on dopiero 7 miejsce w ME.

F jak finałowa farsa – dwie najlepsze drużyny i spragnieni rywalizacji kibice. Finał polskiej, najlepszej żużlowej ligi świata i fatalny gorzowski tor. Gospodarze, komisarz i sędzia pozwolili zawodnikom rywalizować na torze, który nie tylko dawał mało emocji, ale był nierówny i zwyczajnie niebezpieczny. Zamiast wielkiego widowiska powstała więc wielka farsa i finał owszem będzie niezapomniany, jednak z innego niż zapewne wszyscy chcieliby powodu.

G – GKM Grudziądz – piąta drużyna polskiej ligi, która udowodniła, że potrafi wykorzystać atut swojego toru. Zespół, który na torach rywali potrafił przegrywać 60 do 30, u siebie stawiał się nawet najlepszym i był w stanie z nimi wygrywać. Byli blisko wejścia do fazy Play Off. Ostatecznie w klasyfikacji ligi zajęli piąte miejsce, pokonując drużyny złożone ze zdecydowanie silniejszych zawodników.

Grzegorz Zengota lubi pomagać, źródło: facebook.com

Grzegorz Zengota lubi pomagać, źródło: facebook.com

H – hojność – ta idea przyświeca od lat Grzegorzowi Zengocie. Zawodnik Unii Leszno działa charytatywnie. Rok rocznie podczas podsumowania sezonu w wykonaniu swojego teamu organizuje zbiórkę na określony cel. Kiedyś pomagał konkretnemu dziecku, w zeszłym roku zorganizował akcję dla Darcy’ego Warda, w tym roku porwał się na zdecydowanie większe przedsięwzięcie. Dzięki niemu święta dla dzieci z domu dziecka w Lesznie okazały się naprawdę magiczne. Była wielka choinka, nocą ubrana przez żużlowca i pomagających mu elfów, by zaskoczyć wychowanków. Dodatkowo każdy znalazł pod nią prezent dla siebie.

I jak inauguracja Grand Prix – w 2015 roku inaugurację cyklu mogliśmy nazwać farsą. Źle przygotowany tor, brak taśmy, starty na światło, dyskwalifikacja za zerwanie niewidzialnej taśmy przez Jasona Doyla, bunt zawodników i ostateczne przerwanie zawodów. W tym roku Warszawa przygotowała się jednak zdecydowanie lepiej. Turniej na stadionie narodowym był ciekawy, trybuny zapełniły się widzami, którzy wreszcie zobaczyli prawdziwe ściganie. Oby wszystkie inauguracje wyglądały jak ta warszawska.

J jak Maciej Janowski – w 2015 roku był najlepszym polskim żużlowcem w Grand Prix i Mistrzem Polski. W tym sezonie Janowski nie był już polskim liderem w mistrzostwach świata. W GP zanotował jedną wygraną, ale w pozostałych turniej nie imponował swoją formą. Rywalizację Polak zakończył na 10 miejscu, jednak dzięki dobrym występom, w oczach organizatorów cyklu zasłużył na udział w nim w przyszłym sezonie. Dostał dziką kartę.

K jak kara – sankcja spadła na organizatorów wspomnianego już gorzowskiego finału. Komisja Orzekająca Ligi w Wigilię nałożyła na trenera gorzowskiej Stali, kierownika zawodów i toromistrza wyroki w zawieszeniu na rok. Kary otrzymali również Przewodniczący Jury oraz komisarz toru, którzy nie będą mogli przez 7 miesięcy wykonywać swoich funkcji. Kary w oczach wielu, a w szczególności klubu z Torunia, są śmiesznie niskie. Komisja orzekała też w sprawie nieprzygotowania 5% biletów na finał dla kibiców gości. Stal musi zapłacić 10 tysięcy złotych. Dla takiego klubu to bardzo niewiele.

L jak legenda – po raz kolejny w historii zapisał się Greg Hancock. Amerykanin, nazywany dziadkiem i mający na swoim koncie już 46 wiosen, po raz kolejny sięgnął po tytuł mistrza świata. Gdy w 2011 roku sięgał po drugie w karierze złoto, jako najstarszy zawodnik w historii, zakładano, że będzie to jego ostatni sukces. Tymczasem od tego czasu Amerykanin praktycznie nie schodzi z podium mistrzostw świata. W tym okresie wywalczył brąz, srebro oraz dwa złote medale. Ostatni w kończącym się właśnie roku. Greg jest jak wino.

Ł jak łowcy głów – każdego roku przed sezonem zaczyna się wielkie polowanie. Okres transferowy często jest dużo ciekawszy niż same rozgrywki. Każdy klub przelicza na ile go stać i przystępuje do często burzliwych i gorących negocjacji z zawodnikami. Wiosną 2016 roku wydawało się, że dream team zbudowała Unia Leszno, która w swoim składzie miała trzech liderów – Nickiego Pedersena, Emila Sajfutdinowa i Petera Kildemanda. Po raz kolejny dream team nie wygrał, a za swoistego łowcę polowania można uznać Betard Spartę Wrocław, który niewielkim kosztem wybudował silną i perspektywiczną drużynę.

Miłosne zawirowania u Nickiego, źródło: zimbio.com

Miłosne zawirowania u Nickiego, źródło: zimbio.com

M jak miłość – uczucie utrudniło sezon Nickiemu Pedersenowi. Duńczyk po rozwodzie z żoną związał się z kulturystką Helen Huttmann. Powiedzieć, że Nicki się zakochał to jak nie powiedzieć nic. Żużlowiec wprost oszalał z miłości. Każdego dnia widzieliśmy zdjęcia zakochanej jak nastolatkowie pary, która wymieniała między sobą miłosne wiadomości na oficjalnych kontach na twitterze lub Instagramie. Helen przez prawie cały sezon towarzyszyła Nickiemu w parkingu. Pedersen miał wiele problemów z formą, nawet koledzy z drużyny przyznawali, że to już nie jest ten sam żużlowiec co dawniej, szczególnie pod względem mentalnym. Po sezonie para sensacyjnie postanowiła się rozstać.

N jak namaszczenie – na początku sezonu nastąpiło pożegnanie Tomasza Golloba z polską kadrą. Mistrz świata z 2010 roku, podczas meczu Polska-Reszta Świata rozegranego na Stadionie Narodowym, nie tylko pożegnał się ze swoimi kibicami, ale również namaścił swojego następcę. W okresie gdy Gollob ścigał się w barwach Stali Gorzów, jego uczniem został Bartosz Zmarzlik. Żużlowiec zobaczył w nim wielki potencjał. Zmarzlik szybko stał się najlepszym juniorem w lidzie. Mistrz wręczył swojemu uczniowi symboliczne rękawiczki.

O jak ostracyzm – sytuacja w niewygrywającej Unii Leszno została przez media rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów. Żaden z elementów układanki nie chciał ze sobą współgrać. Drużyna przegrywała, a kozłem ofiarnym stał się w pewnym momencie Nicki Pedersen. Pod koniec sezonu doszło do swoistego ostracyzmu. Prezes drużyny kazał przyjechać Duńczykowi na mecz, manager natomiast miał zamiar wystawić w nim zdecydowanie słabszego, Tobiasza Musielaka. Skórnicki uznał nawet, że albo on albo Pedersen. Bitwę wygrał manager, którego poparła drużyna, lecz wojnę wygrał Duńczyk i to Skórniki odszedł z klubu.

P – poznańscy wrocławianie – drużyna Wicemistrza Polski z 2015 roku, z powodu komplikacji i przeciągających się remontów na Stadionie Olimpijskim, musiała znaleźć nowe miejsce do rywalizacji.  W grę wchodziło kilka torów, zdecydowano się na ten na poznańskim Golęcinie. Do stolicy wielkopolski powrócił żużel. Nie można jednak powiedzieć, że powrót ten był udany, bowiem Poznaniacy nie zamierzali tłumnie przybywać na mecze. Może w przyszłości uda się reaktywować poznański żużel w wielkim stylu. Tymczasem Spartanie wracają do domu.

R jak Rosjanie – rosyjski team od kilku sezonów powinien na wysokim poziomie rywalizować w Drużynowym Pucharze Świata. Tymczasem nasi wschodni sąsiedzi nie potrafią zbudować drużyny. Na przeszkodzie staje im brak finansów. Szkoda, bo drużyna, która w 2012 roku wyeliminowała w półfinale polską reprezentację, z pewnością mogłaby namieszać w rozgrywkach.

S jak Stal Gorzów – zdecydowany dominator ligowych rozgrywek. Drużna, która zamiast pięciu miała „sześciu seniorów”, bowiem niczym rasowy senior jeździł Bartosz Zmarzlik. Junior był liderem swojej drużyny i poprowadził ją do wielu wygranych. Gorzowianie wygrali ligę, z łatwością pokonując wrocławian w półfinale. Pierwszy mecz finałowy w Toruniu był widowiskiem, a o drugiej części rywalizacji, która przyniosła złoto Stali, pisaliśmy już przy literze F.

T jak Taj Woffinden – mistrz świata z 2015 roku, w tym sezonie musiał zadowolić się srebrnym medalem. Brytyjczyk, mimo młodego wieku (25 lat), na swoim koncie ma już dwa tytuły mistrza globu oraz srebro wywalczone w obecnym sezonie. Mały, chudy, wydziarany – tak można w skrócie określić człowieka, który choć nie umie dobrze czytać i pisać, jest człowiekiem o wielkim sercu i od lat pomaga innym. W tym roku sensacyjnie oddał swój srebrny medal wywalczony w Drużynowym Pucharze Świata przypadkowej dziewczynce.

U jak upadek mistrza – Unia Leszno, drużyna, która obrała jasny cel w kierunku obrony złotego medalu, zaliczyła ogromną porażkę. Kontuzja Emila, zakochanie Nickiego, problemy ze zdrowiem Petera Kildemanda. Było trudno, do tego brakowało juniorów na jakimkolwiek poziomie, którzy byliby w stanie na równi walczyć ze swoimi kolegami z topowych drużyn. Błędy głową przypłacił Adam Skórnicki.

W jak (W)Vaclav Milik – wielki talent czeskiego żużla, zawodnik Betardu Sparty Wrocław, który z roku na rok staje się coraz lepszy. 23-latek w tym sezonie nie tylko świetnie prezentował się w rozgrywkach ligowych, gdzie prowadził parę z juniorem. Wywalczył również swoje pierwsze indywidualne trofeum. Czech został Wicemistrzem Europy na żużlu.

Bartek mógłby być synem Grega, źródło: WhoTalking.com

Bartek mógłby być synem Grega, źródło: WhoTalking.com

Z jak Zmarzlik Bartosz – najlepszy zawodnik polskiej ligi, najlepszy junior świata i trzeci zawodnik GP w debiutanckim starcie. Pieszczotliwie nazywany Piszczałkom żużlowiec, od kilku sezonów pokazuje, że ma papiery na mistrza. Obrał sobie za cel bycie najlepszym na świecie. Młody, ale profesjonalny, w każdym calu wzoruje się na Tomaszu Gollobie. Oby uczeń na swoje złoto nie musiał czekać tak długo jak mistrz.

Aleksandra KONIECZNA

Dodaj komentarz