Karabiny w dłoń

Fourcade powalczy o kolejną Kryształową Kulę (Alexander Hassenstein/Getty Images AsiaPac)

2 grudnia rozpocznie się kolejna, 42. edycja Pucharu Świata w biathlonie. W  słoweńskiej Pokljuce najlepsi rozpoczną prawie czteromiesięczną batalię o tytuł króla i królowej zimowego dwuboju. Choć wielu uznanych zawodników zabraknie na starcie, chętnych do tego miana jak zwykle jest wielu…

W biathlonie kobiet rozpoczęła się niespotykana wcześniej fala „odpuszczania” sezonu 2018/2019. Zapoczątkowała ją, mistrzyni świata i medalistka olimpijska, Czeszka Gabriela Koukalova, która stwierdziła, że przestała odczuwać chęć wygrywania, a zawody stały się dla niej męczące nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Ponadto zdobywczyni Kryształowej Kuli za sezon 2015/2016 straciła cały miniony rok z powodu kontuzji i nie byłaby w stanie optymalnie przygotować się do walki o najwyższe cele. 28-latka na całe szczęście nie zamierza kończyć kariery, a jedynie odpocząć od nieustannej sportowej presji.

Wielkim ciosem dla światowego biathlonu było przejście na sportową emeryturę najbardziej utytułowanej biathlonistki w historii zimowych igrzysk, Darii Domraczewej. Białorusinka podążyła śladami swojego męża, nazywanego „królem biathlonu” Norwega Ole Einara Bjoerndalena i w wieku 31 lat zakończyła niesamowicie owocną karierę, która przyniosła jej 6 medali olimpijskich, 2 tytuły mistrzyni świata i Kryształową Kulę. Wspomnieć warto, że najbardziej utytułowane w biathlonowej historii małżeństwo na trasach pojawi się jeszcze raz – jako duet wystartuje 29 grudnia w zawodach World Team Challenge w Gelsenkirchen.

Na liście pań, które zakończyły swoją przygodę z zimowym dwubojem jest też Francuzka Marie Dorin Habert, która w swojej karierze sięgnęła po 4 medale olimpijskie i aż 17 krążków mistrzostw globu.

Sezon z opóźnieniem rozpocznie natomiast mistrzyni olimpijska w sprincie i biegu na dochodzenie z Pjongczangu, siedmiokrotna mistrzyni świata – Niemka Laura Dahlmeier. Zawodniczka najpierw miała problemy z systemem immunologicznym, następnie uległa wypadkowi na rowerze, a później przeszła operację usunięcia zębów mądrości. W związku z tym dopiero niedawno wróciła do treningów. Na trasach nie zobaczy szybko również jej koleżanki, mistrzyni świata w sztafecie, Maren Hammerschmidt, która zmaga się z kontuzją.

Na polskim podwórku

Karabin i narty na kołek postanowiła odwiesić również Polka – Weronika Nowakowska. Medalistka mistrzostw świata z Kontiolahti decyzję o zakończeniu karieru podjęła już na długo przed końcem poprzedniego sezonu. Odkąd na świat przyszły jej dzieci, bliźniaki Kuba i  Kacper, 32-latka postanowiła skupić się na życiu rodzinnym.

Pałeczkę po Nowakowskiej przejmą doświadczone zawodniczki, takie jak Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń. Nadzieją polskiego biathlonu wydaje się być również największe objawienie naszej kadry zeszłego sezonu Kamila Żuk, która po zmianie przepisów jeszcze przez rok będzie startować w kategorii juniorek. 21-letnia zawodniczka AZS AWF Katowice w marcu wywalczyła dwa złote medale juniorskich MŚ rozgrywanych w estońskiej miejscowości Otepaeae, co pozwala przypuszczać, że może sprawić w nadchodzącym sezonie kilka niespodzianek i włączyć się w walkę o punkty Pucharu Świata. Do startu sezonu Polki przygotowywały się na obozie w szwajcarskiej miejscowości Lenzerheide, pod okiem nowej trenerki,  Ukrainki Nadii Biłowej, która pełniła już tę funkcję w latach 2002-2010.  W kadrze na pierwsze zawody Pucharu Świata poza wymienionymi zawodniczkami znalazły się również Karolina Pitoń i Kinga Zbylut (niegdyś Mitoraj).

Najlepsze

Kto zatem ma największe szanse na wywalczenie Kryształowej Kuli w nadchodzącym sezonie? Patrząc na historię i aktualne możliwości zawodniczek, faworytkami są dwie biathlonistki, które… zapowiadały zakończenie swoich karier. Są to: Finka Kaisa Mäkäräinen i reprezentująca Słowację rosyjska biathlonistka Anastasija Kuzmina. Przed rokiem to właśnie one do ostatniego biegu walczyły o zwycięstwo w Klasyfikacji Generalnej Pucharu Świata. Wygrała ta pierwsza, dzięki czemu mogła cieszyć się z już trzeciej Kryształowej Kuli na swoim koncie. Obie biathlonistki dopiero po zakończeniu wyczerpującego sezonu przyznały, że chcą dalej rywalizować na najwyższym poziomie. Finka zrobiła to w sposób bardzo wyszukany. Udostępniła na jednym z portali społecznościowych film, gdzie na piasku tworzy napis „C U next season”, co spotkało się z  ogromnym entuzjazmem fanów. Uwagę zwrócić należy także na inne zawodniczki. O prymat najlepszej, mimo późniejszego startu sezonu, powalczyć może również Dahlmeier. Apetyt na sukces mają także Włoszki Dorothea Wierer oraz Lisa Vittozzi oraz Francuzka Anais Bescond.

Czy ktoś powstrzyma Francuza?

Jeśli chodzi o panów, to sprawa wydaje się być nader prosta – Martin Fourcade może przegrać wyłącznie z samym sobą. Francuz jest absolutnym dominatorem światowego biathlonu, jego łupem padło już siedem Kryształowych Kul. Ponadto jest też pięciokrotnym mistrzem olimpijskim i jedenastokrotnym mistrzem świata. Z sezonu na sezon przybywa mu tytułów i trofeów, jednak Martinowi nadal nie brakuje pasji i chęci do walki. Nadal widać u niego motywację i głód wygrywania, co nie jest dobrą wiadomością dla jego przeciwników. Powalczyć z królem o koronę sezonu 2018/2019 mogą biathloniści, którzy w poprzednich latach stawali na podium generalki PŚ – Norweg  Johannes Thingnes Bø i Rosjanin  Anton Szypulin.

Kandydatami do zepchnięcia Francuza z tronu na pewno nie będą natomiast dwaj inni Norwegowie, legendy biathlonu w osobach: Ole Einar Bjoerndalena i Emila Hegle Svendsena. Pierwszy z wymienionych, to najbardziej utytułowany biathlonista w historii, który medali wielkich imprez ma więcej niż lat. 44-latek może bowiem pochwalić się 58 krążkami mistrzowskich zawodów. Drugi z panów to natomiast ośmiokrotny medalista olimpijski, który już od dłuższego czasu rozmyślał nad zakończeniem kariery. Jego decyzja nie zdziwiła więc dziennikarzy i kibiców.

Gdzie są następcy Sikory?

W naszej kadrze, w porównaniu do pań, trudno o optymizm. Rzadko bowiem nasi biathloniści zdobywają punkty Pucharu Świata, nie mówiąc już o miejscach w czołowej „10”. Niekiedy trudno jest nawet o awans do czołowej 60 biegu sprinterskiego. O  poprawę tej sytuacji mają zadbać nowy trener Adam Kołodziejczyk, a także opiekujący się juniorami, ostatni z wielkich polskiego biathlonu – Tomasz Sikora. Czy przyniesie to efekt w postaci lepszych wyników między innymi Grzegorza Guzika czy Łukasza Szczurka?

Jaki będzie najbliższy sezon? Czy przyniesie zmianę warty w światowym biathlonie? Jak w seniorskim gronie odnajdzie się Kamila Żuk oraz czy ktoś zagrozi Fourcadowi? Odpowiedzi na te pytania zaczniemy poznawać już 2 grudnia.

Marta KOTECKA

Dodaj komentarz