Niewiadoma przy Bułgarskiej

– Na razie nie mam żadnych informacji. Pracujemy normalnie, przygotowujemy się do meczu z Wisłą Płock – mówi tymczasowy trener Lecha Poznań, Dariusz Żuraw.

W środowe przedpołudnie, po dwudniowej przerwie, „Lechici”  powrócili do treningów, które były cięższe niż zazwyczaj. W czwartek i piątek wzięli udział aż w dwóch zajęciach. W weekend natomiast oprócz ćwiczeń, kilku z nich wystąpi w meczu zespołu rezerw, który w niedzielę zmierzy się z bezpośrednim rywalem w tabeli trzeciej ligi, Radunią Stężyca. – Mamy na uwadze wiele aspektów. W ubiegłym tygodniu skupialiśmy się na przygotowaniu do meczu, zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym. Wiadomo, że w tydzień nic nie zrobi się pod względem fizycznym. Teraz jest jednak przerwa na kadrę i można poświęcić na to więcej czasu. Ten tydzień pracujemy bardzo mocno. W następnym – jeżeli jeszcze tutaj będę – wprowadzimy normalny cykl treningowy, taki jak przed każdym meczem ligowym – komentuje trener „Kolejorza”.

Debiut Dariusza Żurawia na nowym stanowisku nastąpił podczas niedzielnego starcia z wiceliderem Lotto Ekstraklasy, Jagiellonią Białystok. Pomimo słabej postawy w minionych tygodniach, poznaniacy pokazali się z lepszej strony na tle dobrze dysponowanego rywala. – Nie było rewolucji. Pracowaliśmy według przygotowanego planu, który stosowaliśmy również w zespole rezerw. Zagraliśmy przyzwoite spotkanie, choć nie ustrzegliśmy się błędów. Po analizie meczu trzeba przyznać, że popełniliśmy ich wiele w defensywie. Ofensywa wyglądała lepiej, strzeliliśmy dwa gole na naprawdę trudnym terenie, a sytuacji mieliśmy o wiele więcej. Przywieźliśmy punkt, co jest minusem, bo można było więcej – przyznaje 46-latek.

Na razie wszystko wskazuje na to, że do końca bieżącego tygodnia nie poznamy nazwiska nowego szkoleniowca Lecha. Jednym z możliwych scenariuszy jest również ten, w którym Żuraw poprowadzi zespół również w kolejnym spotkaniu. – Pracowałem już samodzielnie jako trener. Może się o tym nie mówi, bo było to w niższych klasach rozgrywkowych, ale mam na swoim koncie kilka awansów i małych sukcesów. Myślę, że moje CV wygląda nie najgorzej. Mogę nawet nieskromnie powiedzieć, że mógłbym wymienić kilku trenerów, którzy dostali szansę w Ekstraklasie, a nie mieli nawet w połowie takiego, jak ja – mówi były zawodnik Hannoveru 96.

Po przerwie reprezentacyjnej Lech zmierzy się przy Bułgarskiej z Wisłą Płock. „Nafciarze” plasują się obecnie na dziesiątym miejscu w tabeli, a od czasu, kiedy ich trenerem jest Kibu Vicuña – dobrze znany poznańskiej publiczności z okresu jego pracy jako asystent Jana Urbana – zanotowali dwa remisy i trzy zwycięstwa, w tym jedno w Pucharze Polski. – To musi być mecz o pełną pulę i na pewno będzie. Zrobimy wszystko, aby optymalnie się do niego przygotować. Bardzo cieszy to, że wszyscy piłkarze powracają do treningów. Wrócił Cywka, Vujadinović, Klupś. Na dniach dołączy do nas Makuszewski. Mając ich wszystkich do dyspozycji, będziemy mieć jeszcze większe pole manewru – komentuje trener „Niebiesko-Białych”.

Na półmetku rozgrywek „Lechici” do pierwszej w tabeli Lechii Gdańsk tracą dziesięć punktów. Szkoleniowiec „Kolejorza” jest jednak spokojny i zapewnia, że nie jest to sytuacja bez wyjścia. – Czeka nas jeszcze wiele meczów. Pamiętam, jak trafiliśmy tutaj z Maciejem Skorżą (wrzesień 2014 roku – przyp. red.). Wtedy przewaga do pierwszego zespołu również była spora. Pierwszy mecz, wtedy także z Jagiellonią, przegraliśmy i spadliśmy na 11. miejsce, a mimo to później zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Tu jeszcze nic nie jest stracone. Trzeba zacząć grać lepiej i przede wszystkim punktować. Przed nami wiele fajnych meczów. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie poprawić swoją pozycję do końca rundy – kończy Żuraw.

Wiktoria ŁABĘDZKA

Dodaj komentarz