Polak zwycięzcą maratonu na Antarktydzie

Antarktyda to najzimniejszy z wszystkich kontynentów. Panują tam najsurowsze warunki na Ziemi – temperatury sięgające kilkadziesiąt stopni poniżej zera, silne, mroźne i długotrwałe wiatry, ciągłe zachmurzenie… Ten opis tylko w małej części oddaje to,
z czym zmierzyć musiał się Piotr Suchenia, czyli zwycięzca tegorocznego Antarctic Ice Marathon.

Polak nie tylko pokonał kilkudziesięciu zawodników, ale i zrobił to niezwykle efektownie. Metę przekroczył z czasem 3:49:18, wyprzedzając drugiego z uczestników, Australijczyka Isaaca Thyera, o blisko 30 minut. Pomimo uporczywych opadów śniegu i niskiej temperatury maratończyk z Pomorza szybko objął prowadzenie i zaczął kontrolować przebieg rywalizacji. W tym samym maratonie udział wzięło trzech innych Polaków. Choć strata Marcina Asłanowicza do triumfatora wyniosła ponad godzinę, ostatecznie udało mu się uplasować na miejscu ósmym. Alan Kowalczyk ukończył bieg jako jedenasty, a Tomasz Maślanka był poza pierwszą trzydziestką, ale w jego przypadku samo dotarcie do mety można rozpatrywać w kategoriach sukcesu z uwagi na kontuzję, z jaką się borykał.

Dużym wyzwaniem okazało się już samo dotarcie na Antarktydę. Żaden przewoźnik lotniczy nie oferuje lądowania na najzimniejszym z kontynentów. Wyprawa jest możliwa, ale przy tym bardzo kosztowna, a taką podróż należy planować ze sporym wyprzedzeniem. Ponadto dużo zależy od warunków pogodowych te muszą być odpowiednie, by lot doszedł do skutku. Równie skomplikowane okazało się opuszczenie Antarktydy, zamieć śnieżna uniemożliwiła bowiem start samolotu do Chile, czyli do jednego z przystanków naszego rodaka w drodze do kraju. Zła pogoda uwięziła Polaka na kilka dni w krainie wiecznego lodu. 

Maratończyk doświadczony

Maratony to dla Piotra Sucheni chleb powszedni. Od 2002 roku wziął udział w aż 32 biegach na królewskim dystansie. Tym samym ukończył zawody na sześciu kontynentach. Do zdobycia „korony maratonów” brakuje mu jeszcze startu w Afryce, co naturalnie wydaje się kolejnym celem gdynianina. Po triumfie w tegorocznym Antarctic Ice Marathon Polak został pierwszym reprezentantem naszego kraju, który stanął na najwyższym stopniu podium w maratonie zarówno na biegunie północnym, jak i południowym.

Biegacz, który na co dzień zajmuje się organizacją imprez w Gdyńskim Centrum Sportu, uwielbia ekstremalne warunki. Niskie temperatury, ryzyko odmrożenia czy odwodnienia nie są mu straszne. Na biegunie północnym, na którym próbował swoich sił w ubiegłym roku, zmagał się – w co trudno uwierzyć – z jeszcze surowszymi warunkami. Zagrożeniem dodatkowo okazał się pękający lód czy możliwe ataki niedźwiedzi polarnych. Jednak najbardziej wymagającymi warunkami dla biegacza okazały się te panujące w Bangkoku. Bardzo wysoka temperatura
i wilgotność powietrza sprawiły mu wiele trudności.

Paulina PSZCZÓŁKOWSKA