Polacy lubią kryształ

Kilkanaście dni temu zwycięstwo w Pucharze Świata w short-tracku na dystansie 500 metrów świętowała Natalia Maliszewska. Niespełna 24-letnia łyżwiarka zapewniła sobie triumf w tegorocznej odsłonie rywalizacji, dzięki dwóm zwycięstwom odniesionym jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Tym samym, pochodząca z Białegostoku zawodniczka, dołączyła do grona polskich sportowców z Kryształową Kulą w gablotce, które – wbrew pozorom – nie jest takie wąskie.

Ze zwycięstwami w zimowych Pucharach Świata kojarzą się przede wszystkim Justyna Kowalczyk i Adam Małysz. Biegaczka z Kasiny Wielkiej i skoczek z Wisły byli powodem ogromnych wzruszeń w naszych domach łącznie przez ponad dekadę. W tym czasie oboje zwyciężali dokładnie w tej samej liczbie klasyfikacji generalnych światowego pucharu – czterokrotnie. To jednak Kowalczyk ma więcej trofeów z kryształu. Oprócz tych za pucharowe „victorie” w sezonach 2008/2009, 2009/2010, 2010/2011 i 2012/2013 do swojego dorobku dorzuciła tzw. Małe Kryształowe Kule – za biegi dystansowe, dokładnie w tych samych latach, a także za biegi sprinterskie w cyklu 2009/2010. Cztery triumfy w klasyfikacji ogólnej plasuje Polkę obok znakomitych Norweżek – doskonale zapamiętanej przez nas Marit Bjoergen, a także zapomnianej Bente Skari. Tylko Rosjanka Jelena Vaelbe może poszczycić się lepszym wynikiem, bowiem sięgała po Dużą Kryształową Kulę pięciokrotnie.

Skok po kulę

W tej rywalizacji Małysz może czuć się trochę pokrzywdzony. W biegach narciarskich oprócz klasyfikacji generalnej prowadzone jest kilka innych rankingów, w których zwycięstwo nagradzane jest Małą Kryształową Kulą. Skoki natomiast dają możliwość na powiększenie trofeów z tego kruszcu tylko przez triumf w lotach. Polskiemu skoczkowi udało się to raz, dzięki fenomenalnemu weekendowi w Planicy w 2007 roku. Sęk w tym, że Małysz za to osiągnięcie nie został wyróżniony. Od sezonu 2001/2002 FIS jakby „zapomniał” o tej nagrodzie, lecz po kilku latach zmiarkował się i przywrócił ją. Szkoda, że było to dopiero rok po „wzięciu Velikanki” przez skoczka z Wisły…

Mimo to Kryształowych Kul z sezonów 2000/2001, 2001/2002, 2002/2003 i 2006/2007 nikt Małyszowi nie zabierze. On i zmarły niedawno Matti Nykaenen mogą spoglądać na pozostałych skoczków z pucharowego piedestału. Chrapkę na dołączenie do nich może mieć inny Polak, Kamil Stoch. Zawodnik z Zębu sięgał po najcenniejsze trofeum w skokach w sezonach olimpijskich, czyli 2013/2014 i 2017/2018. Rok przed ostatnią „victorią” Stocha miała miejsce inna wyjątkowa sytuacja. Rodzima reprezentacja sięgnęła po Puchar Narodów, notując łącznie najwięcej punktów w zawodach indywidualnych i drużynowych. To jedyne tego typu wyróżnienie dla biało-czerwonych w sportach zimowych, lecz zanosi się na to, iż w tym cyklu może być podobnie.

Sukcesy z igrzyskami w tle

Maliszewska to nie jedyna przedstawicielka polskich łyżew z tą najcenniejszą nagrodą. W 2013 roku Kryształową Kulę nad swoją głowę wzniósł Zbigniew Bródka. Polak triumfował w klasyfikacji generalnej na dystansie 1500 metrów, zostawiając „w polu” m.in. Koena Verweija. Holender rok później zrewanżował się na Bródce w Pucharze Świata, jednak poległ o tysięczne części sekundy w najważniejszym wyścigu roku – wyścigu o złoto igrzysk olimpijskich.

Po medal z najcenniejszego kruszcu nie udało się sięgnąć Tomaszowi Sikorze. Pomimo tego, w roku igrzysk w Turynie, miał spore powody do radości. Biathlonista pochodzący z Wodzisławia w sezonie 2005/2006 nie wygrał żadnych zawodów w sprincie. Ba, dopiero w ostatnich pojawił się na podium. Mimo to w pozostałych jedenastu biegach tej kategorii punktował na tyle konsekwentnie, że sięgnął po Małą Kryształową Kulę. Głównego trofeum nie udało mu się jednak wygrać. Najbliżej tego był podczas cyklu 2008/2009, lecz znakomita druga część rywalizacji w wykonaniu Ole Einara Bjoerndalena zepchnęła Sikorę na drugą lokatę w klasyfikacji generalnej.

Zapomniana kryształowa dziewczyna

Zdecydowana większość kibiców sportów zimowych zapewne właśnie w tym momencie zakończyłaby ową wyliczankę. Byłoby to jednak bardzo krzywdzące dla pewnej snowboardzistki rodem z Krakowa. Katarzyna Rusin zadebiutowała w Pucharze Świata w 2011 roku, a jej pierwszy weekend zawodów już przyniósł jej zwycięstwo w zawodach najwyższej rangi. Jakby tego było mało, po sezonie mogła odebrać Małą Kryształową Kulę w klasyfikacji Slopestyle. Co prawda w ramach tej konkurencji odbyły się tylko dwa zawody, ale sukces zawsze smakuje tak samo. Dla 25-letniej snowboardzistki ówczesny sukces jest na razie największym w karierze. Oprócz kilku medali przywiezionych z Uniwersjad nie wyróżniła się niczym szczególnym na arenie międzynarodowej.

Choć, nie licząc skoków, nie jesteśmy zimowym hegemonem, to w ostatnich 20 latach bardzo mocno zaakcentowaliśmy swoją obecność w większości dyscyplin, rozgrywanych od listopada do marca. Sukcesów w Pucharze Świata brakuje nam już tylko w bobslejach, saneczkarstwie, narciarstwie alpejskim (choć w latach 70. Andrzej Bachleda-Curuś był bardzo blisko Małej Kryształowej Kuli w slalomie) i kombinacji norweskiej. Czy w najbliższym czasie ktoś mógłby dołączyć do Kowalczyk, Małysza, Stocha, Maliszewskiej, Bródki, Sikory i Rusin? Najprawdopodobniej nie, jednak być może kolejne kryształowe trofeum przypadnie w udziale Polakowi w tym sezonie. Stoch prowadzi bowiem w klasyfikacji lotów narciarskich, a patrząc na jego obecną formę, trudno dopuścić do siebie inne rozwiązanie niż końcowe zwycięstwo.

Kuba PTAK