Noblowska mowa Olgi Tokarczuk: refleksje nad kierunkami współczesnej literatury.

olga tokarczuk odbiera nobla
JONATHAN NACKSTRAND/AFP/East News Następne

7. grudnia Olga Tokarczuk wygłosiła swój wykład noblowski w Sali Giełdy Akademii Szwedzkiej w Sztokholmie. Jej mowa wzbudziła duże zainteresowanie, a w opinii dziennikarzy „Svenska Dagbladet”, polska noblistka przyćmiła Petera Handke, laureata literackiej Nagrody Nobla za rok 2019.

10. października Akademia Szwedzka ogłosiła informację o dwóch zwycięzcach w dziedzinie literatury. Olga Tokarczuk otrzymując nagrodę za rok 2018, dołączyła do grona Polaków, którzy zostali wyróżnieni literacką Nagrodą Nobla. Jest również 15. kobietą, która znalazła się wśród zwycięzców. Tokarczuk została nagrodzona za „narracyjną wyobraźnię, która wraz z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic, jako formę życia”. Z całą pewnością noblowską mowę Tokarczuk można uznać za przedłużenie jej nagrodzonej twórczości. Wzbudza niemałe poruszenie oraz prowokuje do myślenia nad rolą literatury w dzisiejszym, cyfrowym świecie.

Mowa Olgi Tokarczuk jest czymś więcej niż wykładem noblowskim. Pisarka opowiada w niej intymne historie, powraca do korzeni, jednocześnie pokazując rolę literatury w świecie, ogarniętym nieskończonym nakładem informacji. Rozpoczynając swoją wypowiedź, Tokarczuk opowiedziała, jak będąc małym dzieckiem, dzięki swojej mamie zaczęła rozumieć metafizyczne spojrzenie na rzeczywistość. „Zrozumiałam […], że jest mnie więcej niż sobie do tej pory wyobrażałam. I nawet, jeżeli powiem: „Jestem nieobecna”, to i tak na pierwszym miejscu znajduje się: „Jestem” – najważniejsze i najdziwniejsze słowo świata”. Filozoficzne rozważania nad tajemnicą ludzkiego bytu, nad jego miejscem w dzisiejszej przestrzeni jest swoistym szkieletem wygłoszonej 7 grudnia mowy. Dla Tokarczuk czułym narratorem jest dusza, którą poprzez literaturę można wyrażać na wiele sposobów.

Noblistka powiedziała wiele o możliwościach, jakie stwarza współczesność. Przypomniała czasy, kiedy umiejętności czytania i pisania były zarezerwowane dla nielicznych. Wskazała, że dzisiaj każdy może się uzewnętrznić. Przytoczyła również, że w tym, co współcześnie czytamy, dominuje funkcja ekspresywna języka. Nowe „gatunki” literackie oscylują wokół swoistego „ja”, „mojej” historii życia, „mojej” rodziny, „mojej” opinii. Pisarka określiła to zjawisko, jako „rzeczywistość wielogłosowych narracji pierwszoosobowych”, dzięki którym literatura stała się swoistą agorą wymiany zdań i poglądów. Mimo niezwykłej przemiany, jaką oferuje ta właśnie narracja, Tokarczuk zwraca uwagę na brak paraboliczności wspomnianych, indywidualnych historii. Parabola jest swego rodzaju uniwersum, które pozwala czuć odbiorcy, że człowiek, o którym czyta, jest na swój sposób symbolem każdej osoby na świecie. Brak tej cechy powoduje ryzyko alienacji opowiadającej jednostki, tworzy relację „ja kontra świat” oraz pozbawia literaturę sensu, jaki pierwotnie posiadała.

Pisarka wskazała także na właściwości Internetu, który będąc kiedyś spełnieniem marzeń o demokratycznym dostępie do wiedzy i ciągłym jej poszerzaniu, stał się kolejnym narzędziem manipulacji. Ludzkość nie potrafi udźwignąć ogromu wiedzy, jaką niesie za sobą Sieć sieci. Zamiast tego, zamykamy się w bańkach informacyjnych, budując nowe podziały, dając współczesnym dyktatorom nowe narzędzia do kontroli. Tokarczuk wspomniała również problem gromadzenia danych użytkowników przez media społecznościowe, które jak się okazało w związku z aferą Cambridge Analytica, są sprzedawane i używane do realizacji często nieetycznych celów. „Zamiast usłyszeć harmonię świata, usłyszeliśmy kakofonię dźwięków, szum nie do zniesienia, w którym rozpaczliwie próbujemy dosłuchać się jakiejś najcichszej melodii, najsłabszego chociaż rytmu”. Jak zaznacza noblistka, dostęp do nieograniczonej wiedzy wcale nie rozwiązuje wszystkich problemów, procesy te są niestety dużo bardziej skomplikowane.

W swojej mowie Tokarczuk poruszyła też problem fake newsów. Według pisarki, powinniśmy raz jeszcze zdefiniować pojęcie fikcji. Skutkiem licznych prób manipulacji społeczeństwem oraz szerzenia dezinformacji, stają się pytania czytelników o prawdziwość wydarzeń, opisanych w dziełach ich twórców. Jak powiedziała noblistka, dla artysty tego typu pytania są zapowiedzią rychłej apokalipsy literatury, jaką znamy. „Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy” – powiedziała pisarka, ponieważ literatura poprzez nią pokazuje uniwersalne prawidła świata.

Tokarczuk kończąc swoją mowę, zwróciła uwagę na kryzysy, które obecnie ogarniają świat: ekologiczny i polityczny. Jak zaznaczyła, nie możemy zapominać, że nie wzięły się one znikąd. Noblistka bardzo surowo wypowiedziała się o chciwości, egoizmie, braku szacunku do natury czy sprowadzaniu świata do statusu przedmiotu. Według niej, rolą współczesnych pisarzy oraz literatury jest opowiadanie o świecie tak „jakby […] był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią”.

Mowa noblowska Olgi Tokarczuk stała się swoistym symbolem współczesnych oczekiwań wobec literatury, ale też tego, czego literatura w dzisiejszych czasach wymaga od świata i czytelnika. Wspomniana przez noblistkę potrzeba ponownego zdefiniowania fikcji czy realizmu, pośrednio nawiązuje do wysokiego poziomu skomplikowania dzisiejszych ludzi, ich potrzeb, ale też do odpowiedzialności, jaka na nich ciąży. Współczesny człowiek, to człowiek złożony z paradoksów, a według Tokarczuk, literatura powinna być dla niego przewodnikiem poprzez rozmyte pojęcia, jakie oferuje mu złożona rzeczywistość.

Oliwia TROJANOWSKA