Homofobiczne podium Europy

Jak co roku ILGA Europe przedstawiło zestawienie wyników dotyczące poziomu równouprawnienia osób LGBT+ w państwach Europy. Okazuje się, że Polska odnotowała spadek nie tylko w rankingu wolności prasy. Od teraz będziemy także zamykać listę państw Unii Europejskiej, w których tęczowym osobom żyje się najgorzej.

Chwiejnie utrzymywane przez minione lata przedostatnie miejsce przeszło do historii 14 maja, gdy Międzynarodowe Stowarzyszenie Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Transpłciowych i Interpłciowych., znane w skrócie jako ILGA, ujawniło tegoroczny ranking „Rainbow Europe”. Wynik jest bolesny: Polska zajęła 42 miejsce na 49, tym samym zamykając zestawienie wśród członków wspólnoty UE. Jedną z reakcji był zawód, ale nie zaskoczenie – miniony rok obfitował w nienawiść, jakiej nikt się nie spodziewał.

To już 11 raz, kiedy ILGA przeprowadza wśród państw europejskich kompleksowe badania dotyczące sytuacji społeczno-prawnej nieheteronormatywnych obywateli. Nie ma tu miejsca na uliczne sondy czy rzetelne badania opinii publicznej, których słupki przewyższają prowadzących. Ranking sporządzany jest na podstawie sześciu punktów, które uwzględniają: równość i zakaz dyskryminacji; rodzinę; przestępstwa z nienawiści oraz mowę nienawiści; wolności obywatelskie; uzgadnianie płci i integralność cielesną; prawo do azylu. W każdej z kategorii państwo może otrzymać punkty, które sumują się do rankingu, lub je stracić, jak w przypadku Polski.

Spadek zawdzięczamy wielu powodom, które można byłoby wymieniać długo. To brutalne kontrmanifestacje podczas marszu równości w Białymstoku i zyskujące na popularności zakazy parad przez prezydentów miast. To Kościół katolicki i jego hierarchowie, bezmyślnie siejący wśród ludzi nienawiść wbrew chrześcijańskiej doktrynie miłości do bliźniego. To zatrzymanie Elżbiety Podleśnej za wizerunek Tęczowej Maryi oraz spisywanie za tęczową flagę z orłem. To w końcu „strefy wolne od LGBT”, którymi ogłosiło się blisko 100 samorządów w Polsce.

Szczególnie w całej tej sytuacji zadziwia reakcja środowisk prawicowych, jak zwykle najbardziej zainteresowanych. Bardzo popularnym stwierdzeniem ciągle jest, jakoby tęczowej społeczności żadnych praw nie brakowało. Ta hipokryzja jest pewnego rodzaju wyparciem, będącym jednocześnie usprawiedliwieniem dla nienawistnych działań, które podejmowane są przecież w obronie zagrożonej ojczyzny. Oczywiście, zaraz po tym stwierdzeniu podąża argument mówiący, że wszystko to jest skutkiem prowokacji ze strony „środowisk LGBT”. Problem dostrzegany jest wszędzie, tylko nie tam, gdzie znajduje się naprawdę. Brak możliwości zawierania jakichkolwiek związków, ochrony ze strony prawa czy absurdalne przepisy dotyczące korekty płci to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszelkie próby zmienienia tej sytuacji za każdym razem kończą się fiaskiem, a projekty ustaw lądują w śmieciach.

Kiedy w ostatniej debacie prezydenckiej padło pytanie odnośnie równości małżeńskiej oraz możliwości adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, na dziesięciu kandydatów tylko jeden opowiedział się za podpisaniem takiej ustawy. Od pozostałych dziewięciu można było usłyszeć stanowcze odmowy i wyśmianie tematu. „To nie są najważniejsze problemy, jakimi żyją ludzie” – padła jedna z odpowiedzi, dokładnie w rocznicę popełnienia samobójstwa przez transpłciową Milo, która nie poradziła sobie z rzeczywistością w Polsce. Codziennie mierzą się z nią miliony ludzi, licząc na jakąkolwiek zmianę.

Tymczasem pierwsze miejsce w rankingu ILGA zajęła Malta. Niewielkie państwo, którego ok. 93% obywateli stanowią katolicy. Prosty przykład na fakt, że to nie wiara stoi na drodze do równości, lecz wykorzystujący ją ludzie. Ale dla Polski droga do zrozumienia tego jest jeszcze długa i trudna.

Robert PŁACHTA