Homofobia i neobolszewizm, czyli „O rety! Psoty prezydenta Dudy”

Obecne poczynania prezydenta Andrzeja Dudy do złudzenia przypominają kolejny odcinek popularnej bajki dla dzieci „O rety! Psoty Dudusia Wesołka”. Tytułowy Duduś, co rusz podejmuje lekkomyślne decyzje. Pakuje się przez to w kłopoty, z których muszą wyciągać go mądrzejsi od niego przyjaciele. Psoty prosiaczka utrudniają życie innych mieszkańców wsi, ale Duduś zazwyczaj się tym nie przejmuje i z uśmiechem na twarzy pogrąża się w rozmyślaniach o kolejnej przygodzie. Brzmi znajomo?

Jeśli nie, to proponuje przyjrzeć się ostatnim wydarzeniom. Najpierw nam wmawiano, że z taką władzą nie ma co się bać koronawirusa, bo jest plan, środki i chęci. Jeśli plan naszego rządu polegał na przekazaniu dwóch miliardów złotych na media publiczne, które jak dobrze wiemy, wcale takie publiczne nie są, to gratuluję. Oczywiście środki można było przekazać na służbę zdrowia, ale po co? Prezydent nagra „Hot16Challenge”, a obywatele wcale nie nazwą tego hipokryzją.

Później usłyszeliśmy o tarczy antykryzysowej, która miała ustabilizować polską gospodarkę, ale wcale tego nie zrobiła. Może dlatego, że rząd, zamiast nad nią pracować, za bardzo był zajęty wyborami. Szkoły pozamykane, jak msza to na pięć osób, a jak wybory to 10 maja. Pośpiech działał na korzyść obecnego prezydenta. Gdy inni kandydaci nie mieli jak prowadzić swoich kampanii, Duda pokazywał uśmiechniętą twarz, wygłaszał orędzia i machał do ludzi – poparcie rosło. Oczywiście ostatecznie przełożono datę wyborów na 28 czerwca, więc Duda jeszcze trochę musi poudawać zatroskanego ojca narodu.

LGBT to nie ideologia – to ludzie

Jeśli już mówimy, o wdzięczeniu się do kamery, to nie można pominąć ostatniej wizyty prezydenta na Kaszubach. To tam po raz kolejny sprawił, że zaczęłam się zastanawiać czy on, aby na pewno ma stopień doktora nauk prawnych. Jeśli tak, to naprawdę kiepski z niego prawnik, skoro nie zdaje sobie sprawy, że art. 18 Konstytucji nie zawiera definicji legalnej małżeństwa, a jedynie podkreśla, że małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny podlega szczególnej ochronie ze strony państwa. W zapisie nie ma nic, co mogłoby świadczyć, że małżeństwo, to tylko i wyłącznie związek kobiety i mężczyzny.

Prezydent albo tego nie wie, albo wie i skutecznie manipuluje społeczeństwem, przedstawiając nam Kartę Rodziny – odpowiedź na „Deklaracje LGBT”.

Karta Rodziny ma chronić dzieci przed „ideologią” LGBT / fot. PAP

Pierwszy punkt mówi o wsparciu finansowym dla rodzin – kontynuacji istniejących programów i wprowadzeniu nowych m.in. bonu wakacyjnego na każde dziecko (chodzi o wsparcie rodzin czy branży turystycznej?).

Drugi punkt to „obrona instytucji małżeństwa”, która ponownie podaje w wątpliwość wykształcenie prawnicze prezydenta. Poza tym Duda deklaruje, że nie zgodzi się na adopcję dzieci przez pary homoseksualne, ponieważ chce tworzyć „dobre warunki do wychowania dzieci”. Jakby tego było mało, zapowiada, że będzie „chronił dzieci przed ideologią LGBT”. I na tym się na chwilę zatrzymajmy, bo nie sądziłam, że ktoś może mieć w sobie takie pokłady ignorancji.

– Najlepszym dowodem na to, że to ideologia jest to, że część osób, które mają preferencje homoseksualne, nie utożsamia się z tym ruchem, z tą ideologią […] Ja, darzę wszystkich szacunkiem, ale nie pozwolę, aby ideologizowano dzieci, bo to jest moja odpowiedzialność za Polskę i za polską młodzież – mówił Duda.

Prezydent nie pojmuje, że ruch LGBT w Polsce został powołany po to, aby ludzie o innej niż tej preferowanej przez rząd orientacji, mieli wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. To, że niektóre z tych osób nie utożsamiają się z ruchem, wcale nie oznacza, że są mu przeciwne. Może nie chcą się szufladkować, wierząc (i to zresztą słusznie), że orientacja jest płynna. Może nie potrzebują żadnego określenia na swoje preferencje łóżkowe, zakładając, że przeciętny Pan Kowalski ma lepsze rzeczy do roboty niż zaglądanie im pod kołdry. A może są po prostu zmęczeni tym, że ludzie patrzą na nich przez pryzmat orientacji, jakby to ona definiowała w 100 proc. kim jesteśmy.

Powodów może być kilka, ale żaden wydaje się nie przemawiać do prezydenta. – Dzisiaj też próbuje nam się wciskać ideologię, zupełnie inną, ale to jest taki neobolszewizm – podkreślał Duda.

Nazywając LGBT neobolszewizmem, wszedł na wyższy stopień ciemnoty, bo ładniej tego nazwać nie mogę. Poruszył tym nie tylko mnie, ale i Kampanie Przeciw Homofobii, która postanowiła zareagować na jego wystąpienie:

– Panie Prezydencie, powiemy Panu raz jeszcze – głośno i wyraźnie: nie istnieje coś takiego jak wyssana z homofobicznego palca „ideologia LGBT” – LGBT to lesbijki, geje, osoby biseksualne i transpłciowe, to ludzie, którzy na własnej skórze odczuwają skutki podsycanej również przez Pana homofobicznej i transfobicznej nienawiści. To Kacper, Dominik i Milo – osoby, których już nie ma wśród nas, bo zabiła je nastawiona na wygraną homo i transfobiczna propaganda władzy.

Duda obnosi się ze swoimi planami ochrony dzieci i młodzieży. Co w takim razie z tymi, których wyklucza Karta Rodziny? Co z Kacprem, Dominikiem i Milo, o których wspomina KPH? Uprzedzenia, które propaguje prezydent były ich pętlą u szyi i jestem pewna, że zbiorą kolejne żniwo. Szacuje się, że w Polsce aż 70 proc. osób LGBT ma myśli samobójcze, a blisko połowa zmaga się z objawami depresji – o tym Duda nie mówi, bo dlaczego miałby?

Lepiej mydlić ludziom oczy pokraczną wersją „państwa idealnego”. Lepiej podjudzać tym, że seksualizacja dzieci jest niemoralna, bo przecież seks od zawsze był w Polsce tematem tabu. Niech wyrosną na głupców głoszących groźne tezy, otwarcie dehumanizujących ludzi z powodu ich orientacji seksualnej. Takimi łatwiej się steruje.

Katarzyna RACHWALSKA