Toksyczna polityka

Aleksiej Nawalny w klinice Charité. Fot. @navalny/Instagram

Przedwczoraj grupa śledcza Bellingcat wraz z partnerami z The Insidera, Der Spiegela i CNN opublikowała raport przedstawiający wyniki dochodzenia w sprawie otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Zostały w nim wymienione nazwiska sprawców zamachu i przebieg wydarzeń poprzedzających tę głośną sprawę.

Znany rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny źle się poczuł podczas lotu z Tomska do Moskwy 20 sierpnia. Samolot wylądował awaryjnie w Omsku, ponieważ stan polityka pogorszył się tak bardzo, że wymagał on hospitalizacji. Tamtejsi lekarze oficjalnie nie znaleźli dowodów zatrucia, a za główną przyczynę pogorszenia stanu zdrowia opozycjonisty uznali zaburzenia metaboliczne. Kilka dni później Nawalny został przetransportowały do niemieckiej kliniki Charité. W październiku kierownictwo tego szpitala poinformowało, że Nawalny został otruty substancją z grupy inhibitorów cholinoesterazy. Później specjaliści Bundeswehra ogłosili, że analizując materiały fizjologiczne, odnaleźli ślady wojskowej trucizny z grupy Nowiczok. Do takiego samego wniosku doszły niezależne laboratoria z Francji i Szwecji. Również mikroskopijne ilości substancji zostały zaindeksowane na powierzchni butelki, którą współpracownicy Nawalnego zabrali z pokoju hotelowego, w którym odpoczywał.

Zamach na polityka wykonał tajny odział FSB, w skład którego wchodziło ośmioro pracowników. Do takiego wniosku doszła grupa śledcza, składająca z dziennikarzy Bellingcata, The Insidera, CNN i Der Spiegela. Ustalili oni tożsamość zaangażowanych w zatrucie osób. Warto przypomnieć, że to właśnie Bellingcat w 2017 roku ujawnił sprawców próby zatrucia podwójnego szpiega Siergieja Skripala na terenie Wysp Brytyjskich.

Powołując się na dane telekomunikacyjne, autorzy dochodzenia ustalili, że Nawalny od 2017 roku był przez cały czas śledzony. Początkiem aktywnej fazy operacji przeciwko opozycjoniście stało się prawdopodobnie rozpoczęcie przez niego kampanii prezydenckiej. Koordynatorem operacji według danych CNN był Stanisław Makshakov, który w latach 70. pracował w instytucie, w którym trwały prace nad Nowiczokiem. Pozostali funkcjonariusze, to Aleksiej Kryvoshchekov, Konstantin Kudryavtesev, Oleg Tajakin, Iwan Osipow, Wladimir Pajajew, Michaił Szwec i Aleksiej Aleksandrów. Przynajmniej kilka osób z tej grupy ma medyczne wyksztalcenie. Dwóch-trzech funkcjonariuszy na zmianę jeździło do tych samych miast, co Aleksiej Nawalny. Łącznie śledztwo dziennikarzy potwierdziło ponad 30 takich podróży.

Autorzy raportu twierdzą również, że sierpniowa próba otrucia, nie była pierwszą – dwa miesiące wcześniej te same osoby dokonały zamachu na życie Nawalnego w Kaliningradzie, ale wtedy ucierpiała żona polityka.

 Po nieudanej próbie ustalono nowy termin. Razem z Nawalnym do Tomska polecieli Aleksandrow, Osipow i Pajajew. Chociaż na ogół nie korzystali z własnych telefonów, Aleksandrow włączył parę razy swoją komórkę, co pozwoliło później ustalić jego dokładną lokalizację.

Dziennikarze ustalili nawet prawdopodobny moment otrucia. Nawalny powiedział wieczorem przed odlotem z Tomska do Moskwy, że wypił koktajl w hotelowej restauracji. Był tak „bez smaku”, że porzucił go po kilku łykach i poszedł spać około północy.

Gdy okazało się, że Nawalny wciąż żyje, Aleksandrow, Osipow i Pajajew polecieli do Górnoałtajska. The Insider i Bellingcat sugerują, że stamtąd udali się do Instytutu Problemów Energii Chemicznej w pobliskim Bijsku, by pozbyć się ubrań ze śladami Nowiczoka.

Podczas wyjazdów, członkowie grupy kontaktowali się telefonicznie z dyrektorem Instytutu Kryminalistyki, generałem pułkownikiem Kirillem Wasiliewem oraz zastępcą dyrektora Służby Naukowo-Technicznej FSB, generałem dywizji Władimirem Bogdanowem. Ponadto Makshakov zadzwonił do Olega Demidova, specjalisty od broni chemicznej, który wcześniej pracował w 33. instytucie wojskowym w Szichanach, który zajmował się Nowiczokiem.

Niestety, na ten moment nie ma żadnej reakcji rządu rosyjskiego. Prawdopodobnie oficjalnej odpowiedzi na raport Bellingcata nie będzie. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że żadnego otrucia nie było, a stan Nawalnego był spowodowany jego problemami ze zdrowiem. Sam pokrzywdzony nadał sprawie miano „państwowego terroryzmu”.

Aleksander RAJEWSKI