Rozwód po latach

Dla fanów rozpad ulubionego zespołu często jest smutnym doświadczeniem, oznaczającym koniec pewnej epoki. Podobnie od poniedziałku mogą czuć się kibice rajdowi. Właśnie tego dnia media poinformowały, że najbardziej utytułowany duet, Sébastian Loeb i Daniel Elena, kończy współpracę.

Historia francusko-monakijskiej ekipy jest na swój sposób romantyczna. Dwóch mało znanych w świecie sportów motorowych ludzi wspólnie przebija się przez kolejne poziomy, by zmienić historię swojej dyscypliny. Zdecydowanie częściej zdarza się, że młody talent na prawym fotelu dostaje od zespołu doświadczonego pilota, by ten swoją wiedzą nakierowywał kierowcę, dosłownie i w przenośni, na właściwą drogę. W związku z tym szefostwo zespołu Citroëna od razu chciało się pozbyć rozpoczynającego karierę Eleny. Problem w tym, że Monakijczyk nie dał im żadnego pretekstu.

Mentor Loeba, Dominique Heintz, który pilotował go w debiucie, później powiedział, że jest on wariatem lub geniuszem, i że trzeba znaleźć pilota, który nie będzie bał się z nim jeździć. Okazał się nim właśnie Elena, co było dla Francuza jasne już po pierwszym wspólnym starcie. Monakijczyk był człowiekiem zupełnie innym niż kierowca – towarzyski, głośny, żartobliwy i bardzo przesądny, do czego Loeb, jak wspomina w swojej autobiografii, musiał się przyzwyczaić. Okazało się jednak, że to połączenie skrajnych osobowości da świetne efekty.

Duet szybko się zaprzyjaźnił, a przez pewien czas nawet razem mieszkał. Jednocześnie panowie osiągali kolejne sukcesy, zbliżając się do czempionatu globu. Pierwszym świetnym wynikiem było wicemistrzostwo w sezonie 2003. Rok później para rozpoczęła serię 9 kolejnych mistrzostw świata. To więcej, niż jakikolwiek inny kierowca czy pilot w historii. Dobrą passę przerwała dopiero decyzja o rezygnacji z regularnych startów i skupieniu się na kolejnych projektach, w tym Rajdzie Dakar.

Również i w tej imprezie Loeb zdecydował się startować z Eleną, pomimo całkowitego braku doświadczenia w tego typu zawodach. Duet uczył się rajdów cross-country wspólnie, z jednej strony będąc w stanie osiągać świetne wyniki na poszczególnych etapach, a z drugiej trwonić przewagę poprzez błędy. W latach 2016-19 wygrali 14 etapów i dwukrotnie kończyli rywalizację na podium, jednak za każdym razem nie na jego najwyższym stopniu. W roku 2020 nie wystartowali, by w tegorocznej edycji wrócić nowym samochodem BRX Hunter, przygotowanym przez zespół Prodrive. Tym razem problemy techniczne i błędy nawigacyjne (które zdarzały się prawie wszystkim zawodnikom z czołówki) uniemożliwiły im ukończenie rajdu.

Fot. flickr.com/Bob Bob

Jak się okazało, był to gwóźdź do trumny współpracy sportowej tego duetu. Jak powiedział Elena w rozmowie z „L’Équipe”, Prodrive zażądał od Loeba zmiany pilota, ponieważ zdaniem brytyjskiej ekipy Monakijczyk nie był wystarczająco zmotywowany i robił za dużo błędów. Przypomina to oskarżenia, które były w jego kierunku kierowane na początku startów pary w WRC w fabrycznym zespole Citroëna. Wtedy jednak Elenie udało się utrzymać miejsce. 48-latek w filmie na swoich social-mediach odpiera zarzuty, zaznaczając, że skoro zdaniem teamu nie umie nawigować, to jak mogli wygrywać etapy. Jednocześnie skrytykował podejście ekipy, która miała nie uwzględniać uwag zawodników co do Huntera. Sam samochód określił jako „cebulę”.

Loeb z drugiej strony bardziej dyplomatycznie stwierdził, że po rozmowie z zespołem uznał, że powinien spróbować czegoś nowego, gdyż czas na jego premierowe zwycięstwo w Dakarze ucieka. Natomiast szef Prodrive odparł zarzuty i powiedział w rozmowie z dirtfish.com, że rajd w Arabii Saudyjskiej wymaga innych umiejętności niż te, które sprawdzały się chociażby w Ameryce Południowej. David Richards nie potrafił jednak powiedzieć, kto zastąpi Elenę.

„Stosunki między kierowcą a pilotem opierają się na wzajemnym zaufaniu. A zaufanie nie rodzi się w jednej chwili – buduje się je z biegiem czasu” – te słowa z autobiografii Loeba świetnie oddają relację między nim a Monakijskim pilotem. Bo o ile obaj twierdzą, że decyzja o rozstaniu nie wpływa na ich przyjaźń, to jednak trudno nie zastanawiać się, czy pod względem sportowym będzie ona dla Francuza dobrym posunięciem. Jedna sprawa to wspomniane wcześniej zaufanie, a druga przyzwyczajenia, które można nabrać po 23 latach jeżdżenia z tą samą osobą u boku. Wymiana nawigatora na zdecydowanie bardziej doświadczonego w tego typu imprezach nie musi więc wyjść na plus – a to jest niezbędne, by usprawiedliwić rezygnację z Eleny.

Rafał WANDZIOCH