#WARTOmarzyć, czyli niekończący się sen Zielonych

Makana Baku to motor napędowy Zielonych. Fot. Klaudia Berda

Spotkanie Warta Poznań – Jagiellonia Białystok mogło wydawać się pewną niewiadomą, lecz w niedzielne południe w Grodzisku Wielkopolskim zobaczyliśmy pokaz kontroli oraz wyrachowania zespołu Zielonych. Starcie 27. serii gier PKO Ekstraklasy zakończyło się wynikiem 2:0, a postawę poznaniaków – zajmujących obecnie czwartą lokatę – można określić zdaniem: Jeśli grać o marzenia, to właśnie tak.

Sezon zmierza ku ostatecznym rozstrzygnięciom, a drużyna Piotra Tworka wciąż liczy się w walce o zaprezentowanie się na Starym Kontynencie. Czy to scenariusz, który przewidzieliśmy? Nie. Czy to scenariusz, który cieszy? Zdecydowanie, ponieważ Warciarze budzą wiele pozytywnych odczuć nie tylko wśród własnych kibiców. Ostatnie dni były intensywne dla wszystkich ekip ekstraklasy, a Zieloni wsiedli na prawdziwy piłkarski rollercoster. Po bardzo ważnym zwycięstwie z krakowską Wisłą (1:0), nadszedł: – Nie przypominam sobie podobnie pechowego meczu w karierze – twierdzi szkoleniowiec poznaniaków w odwołaniu do spotkania z Rakowem Częstochowa (0:2). Niewykorzystane rzuty karne oraz bramkę samobójczą należało szybko wyrzucić z głów, bo do Grodziska w niedzielne południe zawitała niezwykle chimeryczna w tych rozgrywkach Jagiellonia Białystok.

Prowadzenie i wyrachowanie

To był mocny początek spotkania, ba! cała połowa, w wykonaniu Warciarzy. Ich gra sprawiała wiele trudności Jagiellonii, która nie mogła odnaleźć się na murawie grodziskiego stadionu. Z każdą minutą mogliśmy obserwować wzrost statystyki posiadania futbolówki przez poznaniaków, a przede wszystkim prób oddawanych na bramkę białostoczan. Jaga natomiast miała problem z dograniem w pole karne gospodarzy (choć główka Bartosza Bidy, która minęła bramkę Adriana Lisa w 27. minucie spotkania, mogła podnieść ciśnienie kibicom Zielonych – przyp.red.). Gdy do przerwy pozostało trochę ponad kwadrans, Warta wrzuciła wyższy bieg, co przyniosło efekty w postaci gola.

Trener Tworek, nazywając drużynę nienasyconą, zapewnia, że nie spoczęła ona na laurach. Dało się to zauważyć także po wspomnianym trafieniu, gdyż nie była to ostatnia dogodna próba Zielonych przed przerwą. Zapewne wielu mogło pomyśleć wtedy, że w drugich 45 minutach będziemy świadkami bardzo podobnego obrazu gry, ale uniemożliwiły to roszady przeprowadzone przez szkoleniowca gości. Jagiellonia po powrocie na murawę postraszyła gospodarzy, co wyraźnie wprowadziło nutkę podenerwowania na ławkę rezerwowych Warciarzy. Kilkukrotnie dało się usłyszeć pokrzykiwanie trenera Tworka, czy to ze wskazówkami, czy pospieszaniem z rozgrzewką któregoś ze zmienników.

Spotkanie zaczęło przypominać wymianę ciosów, lecz obrona gospodarzy wciąż była bardzo pilna. Unikała błędów, które przed przerwą dwukrotnie wprowadziły mały zamęt w szeregach Zielonych. I choć w ataku w przypadku paru prób skuteczność zawiodła, nie zrobiła tego w być może kluczowym momencie starcia, gdy Jagiellonia nabierała wiatru w żagle. To właśnie wtedy, dokładnie w 86. minucie spotkania, padła bramka Makany Baku, która ustaliła ostateczny rezultat. Należy odnotować tu dobrą zmianę Maćka Żurawskiego, asystującego przy tym trafieniu.

– Zwykle czekaliśmy na te zrywy piłkarzy Zielonych do drugich połów, a dziś było zupełnie odwrotnie. To drużyna trenera Tworka do przerwy prowadziła grę, stwarzała szanse, co zresztą wychodziło jej znakomicie. Jeśli chodzi o drugą część, była ona wyrachowana po jej stronie, lecz wpłynęły na to zmiany Jagiellonii. Nie „podpaliło” to Warciarzy, w których postawie nie było zawahania. Często mówiliśmy w ich kontekście o sercu, waleczności, ale dziś pokazali dużo piłkarskich zagrań na dobrym poziomie – ocenia Krzysztof Ratajczak, komentator Radia Poznań.

Gra o marzenia

– Jesteśmy na czwartym miejscu. Coś niesamowitego… Zaczyna do nas docierać, że cel, który założyliśmy sobie dziś przed meczem: chociaż na chwilę być tak wysoko – udało nam się zrealizować, co napawa nas radością – nie ukrywa szkoleniowiec Warty. Zaznaczmy, że lokata ta – choć rozchwytywana, gdyż w walce o nią liczy się kilka zespołów – przy zwycięstwie Rakowa Częstochowa w Fortuna Pucharze Polski może dać przepustkę do pokazania się w rozgrywkach międzynarodowych. Trener Tworek pytany o to, nie odpowiada wprost, ale zapewnia, że cel – czyli zwycięstwo niezależnie od meczu – się nie zmienia.

Patrząc na poczynania Zielonych w tym sezonie, po prostu chce się powiedzieć:

WARTA POZNAŃ – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 2:0 (1:0)

Gole: Łukasz Trałka (40.), Makana Baku (86.)

Żółte kartki: Tiru, Kwicień

Gospodarze: Adrian Lis – Jakub Kuzdar, Aleks Ławniczak, Robert Ivanov, Jakub Kiełb (75. Michał Jakóbowski) – Jan Grzesik, Mateusz Kupczak, Mateusz Czyżycki (82. Maciej Żurawski), Łukasz Trałka, Makana Baku (87. Mateusz Sopoćko) – Adam Zrelak (75. Mateusz Kuzimski)

Goście: Pavels Steinbors – Tomas Prikryl, Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Godfrey Stephen – Maciej Makuszewski (46. Bartłomiej Wdowik), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (87. Maciej Bortniczuk), Martin Pospisil (46. Bartosz Kwiecień), Bartosz Bida (75. Konrad Wrzesiński) – Jakov Puljić (75. Przemysław Mystkowski)

Sędzia: Daniel Stefański

Spotkanie rozegrane w Grodzisku Wielkopolskim bez udziału publiczności.

Wiktoria ŁABĘDZKA