Krucjata łucznika

To już 80 lat opowieści o Szmaragdowym Łuczniku Źródło: Fragment okładki „Green Arrow”/ źródło: flickr.com

Debiut Supermana na łamach pierwszego numeru serii „Action Comics” zapoczątkował tzw. złotą erę komiksu. Opowieści o zamaskowanych mścicielach zdobyły masową popularność. Na kartach licznych periodyków przeróżni bohaterowie zabiegali o uwagę czytelnika. Część z nich odeszła w niepamięć, część natomiast stała się popkulturowymi ikonami. Do grona tych drugich bez wątpienia należy postać Green Arrow.

Pierwsze pojawienie się Szmaragdowego Łucznika na kartach komiksu nastąpiło w listopadzie 1941 roku. W 73. numerze serii „More Fun Comics” opublikowano ośmiostronicową historyjkę pióra Morta Weisingera i ołówka George’a Pappa pt. „The Case of the Namesake Murders”. W swoim debiucie Green Arrow i jego nastoletni pomocnik Speedy muszą rozwikłać sprawę zagadkowych morderstw dokonywanych na członkach klubu zrzeszającego imienników słynnych postaci historycznych. Historia Weisingera jest kuriozalna, a po jej lekturze na usta nie ciśnie się nic ponad stwierdzenie, że jest ona definitywnie produktem swoich czasów.

Szmaragdowemu Łucznikowi przez wiele lat towarzyszyła łatka bycia kalką Mrocznego Rycerza, wszak Olivier Queen był kolejnym milionerem, który pod osłoną nocy zrzucał maskę playboya-filantropa, by pod fikuśnym pseudonimem zwalczać zło i występek w fikcyjnej metropolii. Scenarzyści przygód Green Arrowa zuchwale wcielali w życie rozwiązania, które sprawdzały się na łamach „Detective Comics”. Cudownego Łucznika na tle pozostałych peleryniarzy wyróżniały jego strzały. W kołczanie bohatera znaleźć można było m.in. strzały: ogłuszające, do czytania myśli, do czyszczenia kominów i zakończone głowicami nuklearnymi. Słowem, „Złota era komiksu” w pełnej krasie.  

Zwrot w historii Szmaragdowego Łucznika nastąpił na przełomie lat 60. i 70. Z inicjatywy Dennisa O’Neila na łamach 75. numeru „Justice League of America” Oliver Queen wrobiony został w przestępstwo finansowe, w wyniku czego utracił rodzinną fortunę. W trakcie historii Green Arrow przechodzi metamorfozę, dostrzega kierującą nim małostkowość i w stylu Robina Hooda poprzysięga zostać głosem najuboższych i wykluczonych.

W kolejnych przygodach Szmaragdowy Łucznik połączył siły z Zieloną Latarnią, by na łamach serii „Green Lantern” wyruszyć w podróż po USA, celem zmierzenia się z trawiącymi kraj problemami. Przeciwności, które napotykają na swojej drodze, są boleśnie realistyczne. Pod okiem O’Neila bohaterowie zostali postawieni przed bliskimi czytelnikom dylematami. Eskapistyczne opowiastki ustąpiły miejsca historiom poruszającym tematy nierówności społecznych, pokutującego rasizmu, jak i zbierającej śmiertelne żniwo, narkotykowej plagi.

Komiksy O’Neila wykrystalizowały obraz Green Arrowa jako bohatera ulic. Był to fundament, na którym swoje opowieści zbudował m.in. Mike Grell. Pod piórem Amerykanina czterdziestokilkuletni Szmaragdowy Łucznik przeprowadził się do Seattle, by walczyć z zagrożeniami wspominanymi na pierwszych stronach gazet. Arrow – pełny pseudonim postaci w scenariuszach Grella nigdy nie pada – ściera się z seryjnymi mordercami, kartelami narkotykowymi i socjopatycznymi najemnikami. Dość powiedzieć, że wkraczając w mroczne czasy, Olivier pozbywa się kołczanu cudacznych strzał, wracając do korzeni i ostrych jak brzytwa grotów. Do dziś historie Grella uwodzą i zaskakują swoją brutalnością.  

W kolejnych latach Green Arrow tracił pamięć, odzyskiwał ją, umierał i zmartwychwstawał, uczestniczył w międzyplanetarnych konfliktach wreszcie stając na czele Ligi Sprawiedliwości. Minęło 80 lat od publikacji pierwszych komiksów o przygodach bohatera. Niemniej, to dopiero początek historii Szmaragdowego Łucznika.

 Remigiusz RÓŻAŃSKI