Życie w Polsce grozi śmiercią

Czy w rejestrze ciąż chodzi tylko o względy medyczne? Źródła: Aleksander Rajewski

Polskie prawo antyaborcyjne jest jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Przegoniliśmy muzułmański Bliski Wschód, co pewnie PiS uważa za wielki sukces. Ale na tym nie koniec absurdalnych poczynań naszej władzy. Rządzący szorują po dnie, przedstawiając nam swoją kolejną ideę nazwany przez senatora Krzysztofa Brejzę „pomysłem rodem z kalifatu”. Mowa oczywiście o rejestrze ciąż.

Mówi się, że kto kontroluje płodność człowieka, kontroluje jego życie. Nie pomogło „500+”, nie pomogły dopłaty do kredytów mieszkaniowych, nie pomogły też projekty Polskiego Ładu. Polki nie chcą rodzić i zresztą nie ma się co dziwić, ale rząd nie poddaje się i robi co może, aby wpłynąć na demografię naszego kraju.

Przymus i kontrola

Ministerstwo Zdrowia uspokaja, mówiąc, że w planowanym na styczeń 2022 roku rejestrze ciąży chodzi wyłącznie o „względy medyczne m.in. związane z ordynowaniem leków”. Z kolei poseł Konfederacji Krzysztof Bosak, słynący ze swoich kontrowersyjnych opinii na temat kobiecego ciała, uważa, że to zwykła ingerencja państwa w prywatność. A skoro już nawet taki „przypudrowany radykał”, jak podsumował Bosaka dziennikarz „Polityki” Rafał Kalukin, dostrzega zagrożenie w nowelizacji, to może warto byłoby się jej przyjrzeć? Centrum e-Zdrowia tłumaczy, iż informacja o tym, że kobieta jest w ciąży, będzie wprowadzana do SIM, czyli Systemu Informacji Medycznej. Dane zostaną umieszczone na Internetowym Koncie Pacjenta, a dostęp do nich będą mieli lekarze i pielęgniarki ciężarnej. Z pozoru mogłoby się wydawać, że poprawi to standardy polskiej opieki zdrowotnej, mające na uwadze dobro ciężarnych kobiet. Jednakże szef PO Donald Tusk zauważa, że to tylko czcze nadzieje, a „tragedia w Pszczynie potwierdziła, że od dłuższego czasu to prokurator ma prowadzić ciąże, a nie lekarz”. Czy naprawdę możliwe jest, że rejestr skończy się wzywaniem do prokuratury kobiet, które nie donosiły ciąży i późniejszym dochodzeniem, czy doszło do przypadkowego bądź celowego poronienia? Jolanta Ojczyk, powołując się na prawników w swoim artykule dla Prawo.pl, twierdzi, że „takie ściganie kobiet nie będzie łatwe”, ponieważ prokuratura nie będzie miała bezpośredniego dostępu do SIM. Wymagane będzie postępowanie, którego wszczęcie ma nastąpić po tym, jak lekarz albo jakakolwiek inna osoba zawiadomi prokuraturę, że np. od zajścia w ciążę minęło dziewięć miesięcy, a po dziecku ani śladu.

„Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić…”

Karze się nas za łamanie prawa, ale gdy władza łamie konstytucję i to w dodatku na porządku dziennym, pozostaje bezkarna. I tym razem podrzuca się nam pod nos rejestr ciąż, który według dr hab. Katarzyny Roszewskiej jest „wkraczaniem władzy wykonawczej w sferę wolności i praw jednostki, naruszającym RODO i standardy konstytucyjne”, a rząd udaje, że nie ma złych zamiarów, że to tylko takie rutynowe, żeby nie powiedzieć bezprawne zaglądanie Polkom do macic. Aż strach pomyśleć, jaki będzie następny krok rządu. Zakaz wyjazdów kobiet w ciąży za granicę? Rejestr menstruacji i kopulacji? Trzeba przyznać, że na co by nie wpadli nasi rządzący, na pewno będzie to odważne posunięcie, bo jak wiadomo: odwaga graniczy z głupotą, a głupota niekiedy z Polską.

Wyniszczanie narodu

Jesteśmy krajem przesyconym nienawiścią, utkaną z niewyleczonych traum i historii, z której nie potrafimy wyciągnąć wniosków. Plujemy na pomocną dłoń UE. Z wyższością wytykamy błędy popełnione przez państwa członkowskie, jakbyśmy sami nigdy żadnego nie popełnili.

– Obcowanie z Polską grozi kalectwem, chorobami i śmiercią – powiedziała dziennikarka Eliza Michalik na swoim kanale na YT. Trudno się z nią nie zgodzić. Co przerażające, w naszym kraju bezpieczniej jest mieć HIV niż być w ciąży. Jeśli HIV przekształci się w AIDS, to bez leczenia człowiek jest w stanie przeżyć około trzech lat. Leczenie daje nadzieje na sędziwe lata. A ciąża? Zagadka, której odpowiedź zależy od tego czy kobieta donosi, czy nie donosi oraz to, czy lekarze pomogą, czy nie. Przecież zawsze można zasłonić się religią, ideologią albo strachem. Dotychczas z niedowierzaniem i współczuciem spoglądaliśmy na muzułmańskie kobiety, których życia podporządkowane są mężczyznom. Wstyd się pewnie przyznać, ale ich rzeczywistość napawała nas złudnym spokojem, wynikającym z tego, że ta nasza polska „normalność” nie jest aż tak przerażająca. W międzyczasie odbierano nam wolność kawałek po kawałku. Aż na myśl przychodzi wiersz Kornela Filipowicza, bo choć „Niewolę” napisał w połowie lat 80. XX wieku, to jego przesłanie wciąż jest boleśnie aktualne. Rząd wykorzystuje naszą nieuwagę. Rząd nas rozprasza. Mówi: „Patrzcie na Białoruś. Na Putina. Na Afganistan. Patrzcie wszędzie tylko nie na nasze ręce”. I tymi samymi rękoma włamuje się do naszych domów. Przywłaszcza sobie prywatność naszych pościeli, nasze portfele i tlen. Włamuje się, a nam każe spać dalej, bo przecież nic się nie dzieje, bo przecież zawsze tak było. Wrodzony pesymizm nakazuje mi napisać, że większość Polaków przewraca się na drugi bok, wierząc w każde zapewnienie. Nie dlatego, że są one prawdziwe, ale dlatego, że Polacy chcą, żeby takie były. Cóż… Mamy tendencję do mylenia nadziei z naiwnością.

Katarzyna RACHWALSKA