„Wulgarne i obrzydliwe”, czyli dlaczego kobiecym piersiom wolno mniej

Kobiety walczą z nipple-shamingiem. Nie każdy jest z tego faktu zadowolony. Źródło: pexels.com

Brak stanika, widoczny zarys sutków albo głęboki dekolt. Niewiele potrzeba, by zostać nazwaną „dz**ką” czy „łatwą”. Jeszcze łatwiej usłyszeć: „sama się o to prosiłaś”. Dlaczego kobiety wciąż są zawstydzane, piętnowane i obarczane winą za część ciała, która po prostu odstaje? Przecież nie tylko kobietom coś odstaje.

Stanik jest nieodłącznym elementem kobiecego życia. Lepsze to niż krępujące ruchy i przyprawiające o omdlenia gorsety. Sam biustonosz przechodził liczne metamorfozy, aby dzisiaj kobiety mogły wybrać: kolor, fason, rozmiar czy materiał. Jednak coraz więcej osób posiadających biust rezygnuje z noszenia stanika. Coraz więcej kobiet mówi „stop seksualizacji kobiecego ciała”. Kobiety odzyskują kontrole, walcząc z nipple-shamingiem i slut-shamingiem, uwalniając piersi i sutki. Małymi krokami udaje się im obalać krzywdzące stereotypy. Potykają się przy tym, co rusz o kolejne wspaniałe idee gloryfikowane przez polską władzę. O idee, które nakazują wrócić do „tradycyjnych”, można rzec rozrodczo-usługowych funkcji społecznych kobiet.

Wydaje się, że samo społeczeństwo również nie jest po stronie „płci pięknej”, a pod różnimy artykułami poruszającymi sprawy tzw. mansplainingu czy slut-shamingu pojawiają się obraźliwe komentarze, jak te na stronie „Gazeta.pl”: „Nie ma takiego słowa jak naukowczyni. Musicie takie potworki tworzyć? Feminizm nie daje prawa do zaśmiecania polszczyzny”, czy „Jest wiele mądrych kobiet, ale te, które wysmażyły powyższy tekst, są kompletnymi idiotkami”.

Ciągłe zakrywanie

Kobieca pierś wzbudza oburzenie do tego stopnia, że karmienie dziecka w miejscu publicznym według niektórych powinno być zabronione, bo jest po prostu niesmaczne. Gdy w 2020 roku na Instagramie Aleksandry Żebrowskiej pojawił się post ukazujący ją, gdy karmi dziecko piersią, zaskakująca liczba internautów nie szczędziła sobie negatywnych komentarzy takich jak: „Obrzydliwe. Cycki nie stają się magicznie butelką po urodzeniu «bombelka», więc nie rozumiem czemu mamy mieć to wystawione przed oczy. Jestem wolnym człowiekiem i nie mam zamiaru specjalnie się chować, bo «madka» karmi. To «madka» powinna się dostosować do dobrego obyczaju i się zakryć. Zwracam uwagę na to koleżankom i zwracam tobie. […]”.

Warto zadać sobie więc pytanie, dlaczego oburza nas widok piersi, które w momencie karmienia pełnią swoją biologiczną i naturalną funkcję? Wyjaśnia to socjolożka doktor Justyna Pokojska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego: „Najczęściej są prezentowane po to, aby wywołać przyjemne wrażenie albo rozbudzić fascynację, pożądanie czypragnienie seksualne. Piersi mają więc być estetycznie, miłe dla oka albo budzić semi-seksualne emocje”. 

Gdy kobiece piersi nie wzbudzają fascynacji czy pragnienia mają pozostać w ukryciu – pokazywać je można tylko wtedy, gdy wywołują poczucie estetyki. W innym wypadku dla społeczeństwa są wulgarne albo obrzydliwe.

S(k)utki

Nie tylko kobiece piersi zostały uprzedmiotowione – kobiece sutki również zostały poddane seksualizacji i wulgaryzacji. Problem polega na tym, że gdy na zdjęciu pojawiają się męskie sutki, nie są one cenzurowane przez portale społecznościowe – kobiece już tak. Nikogo też nie dziwią mężczyźni spacerujący bez koszulek po ulicach wakacyjno-turystycznych miejscowości. Trudno doszukać się w kulturze konkretnego powodu, dlaczego to właśnie kobiece piersi, a przede wszystkim sutki są nieprzyzwoite. Samo chodzenie bez stanika jest wciąż tematem tabu, z którym walczą współczesne kobiety, bo to przecież wybór, a nie obowiązek. Niestety mimo tego, że świat idzie do przodu nasze myślenie i postrzeganie go – niekoniecznie. Niektórzy nadal patrzą stereotypowo na ciała kobiet i mężczyzn, decydując, co komu wolno, a czego nie wolno, które ciało jest piękne, ociekające seksapilem, a które wulgarne, demoralizujące.

Na szczęście coraz więcej młodych dziewcząt dorasta bez nacisku ze strony rodziców na to, aby były grzeczne czy potulne. „Kiedyś matki mówiły córkom: «Nie sprzeciwiaj się, nie mieszaj się, nie rób tego i owego, nie wolno i nie wypada»” – mówiła Ewa Kulik-Bielińska w tekście Pawła Smoleńskiego. I choć takie wyznania napawają współczuciem dla starszych pokoleń, to napawają też nadzieją, że pośród politycznego letargu czy polskiej znieczulicy, chociaż sposób wychowania córek zmienia się na lepsze.

Julia REMISZ