Kłopoty Morawieckiego. Czy premiera czeka nieunikniona dymisja?

Czy premier Morawiecki wkrótce pożegna się ze stanowiskiem?
Źródło: Fot. P. Tracz/KPRM/Flickr.com

Oficjalnie na Nowogrodzkiej wszystko gra. Z wypowiedzi polityków PiS wynika, że to wręcz sielanka, gdzie posłowie wspólnie śpiewają, tańczą i piją wino. Z tą wizją bezproblemowej, politycznej kooperacji kłócą się jednak liczne doniesienia o konfliktach targających „Zjednoczoną” Prawicą. Konfliktach tak silnych, że mogłyby w perspektywie najbliższych miesięcy (a jak mówi poseł Suski „życie jest pełne zasadzek”) doprowadzić do zmiany na stanowisku szefa rządu. 

Mateusz Morawiecki jest premierem od 11 grudnia 2017 roku. W błyskawicznym tempie zastąpił na tym stanowisku Beatę Szydło, bezpardonowo odstawioną przez prezesa Kaczyńskiego na boczny tor. Co zaważyło na jej losie? Czy to przypisywany jej brak zdecydowania, czy może porażki na polu polityki unijnej (pamiętne 27:1)? Jedno jest pewne, zdymisjonowano ją tuż po tym, jak otrzymała oficjalne poparcie 239 posłów swojego ugrupowania. Na „pocieszenie” zastosowano wobec niej „degradację przez awans” i wysłano do Brukseli. Morawiecki jako premier miał być spełnieniem ambicji prezesa PiS. Imponował Kaczyńskiemu wiedzą z zakresu ekonomii, doświadczeniem w bankowości, znajomością języków obcych i obyciem w „wielkim świecie”. To obszary, w których on sam nigdy dobrze sobie nie radził. Pierwsze rysy na pozycji Morawieckiego pojawiły się wraz z kontrowersjami dotyczącymi jego oświadczeń majątkowych. Dzięki zastosowaniu małżeńskiej rozdzielności majątkowej oraz przychylnej postawie upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego premier uniknął kłopotów prawnych i całkowitej kompromitacji. Kryzys został „zażegnany” (czy raczej obcesowo zamieciony pod dywan), a Kaczyński mógł dalej z zadowoleniem obserwować pracę „swojego” szefa rządu.

Dworczyk został poświęcony, kto następny?

Temat ewentualnej dymisji Morawieckiego zagościł w mediach na przełomie września i października. Plotki podsycały enigmatyczne wypowiedzi polityków PiS zdradzające możliwe przetasowania na najwyższym rządowym szczeblu. Do zmian faktycznie doszło, o ile Mateusz Morawiecki wciąż jest premierem, o tyle nagle pozbawiono go jednego z najbliższych współpracowników. Dymisja szefa KPRM Michała Dworczyka wydaje się dość spóźniona, ponieważ od słynnej „afery mailowej” minęły długie miesiące. Oficjalnym uzasadnieniem odejścia polityka stały się „względy osobiste” oraz przekonanie o niemożności utrzymania efektywnej pracy na swoim stanowisku. Nieoficjalnie, oprócz wyciekających korespondencji na losie ministra zaważył konflikt pomiędzy premierem a ministrem aktywów państwowych –  Jackiem Sasinem. Nowym szefem KPRM ma zostać Marek Kuchciński, osoba uprzednio usunięta w cień w następstwie „afery lotniczej”, były wicemarszałek Sejmu. Politycy opozycji oceniają to posunięcie niemal jednoznacznie, w kategoriach politycznego upokorzenia premiera Morawieckiego: „Powołanie Kuchcińskiego na szefa KPRM to nic innego jak dalsze grillowanie Morawieckiego” – napisał na Twitterze poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. Inni publicznie wytykają Kuchcińskiemu brak wyższego wykształcenia i kompetencji innych niż „posłuszeństwo prezesowi”.

Węgiel zgubą Morawieckiego

Kluczową dla premiera będzie nadchodząca zima oraz to, jak poradzi sobie z kryzysem energetycznym, którego widmo prześladuje całą Europę. Jedną z kości niezgody pomiędzy Morawieckim a Sasinem jest sprawa węgla, a w zasadzie jego braku. (Bo jeśli jest, to osiąga astronomiczne ceny). Według sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej” aż 64,2% ankietowanych dostrzega odpowiedzialność premiera za ogólnokrajowe problemy w zaopatrzeniu w opał. Niezadowolenie społeczne narasta, a piętrzące się problemy gospodarcze urastają do rozmiarów rychłej recesji. Ewentualna zmiana na stanowisku szefa rządu mogłaby paradoksalnie jeszcze bardziej podkopać nadszarpnięte zaufanie Polaków do władzy. Poświęcenie Morawieckiego byłoby ryzykownym zagraniem. Trudno byłoby wiarygodnie oskarżyć go personalnie o rozpędzoną inflację, niewypał jakim był powszechnie wyśmiewany „Polski Ład”, czy wreszcie o utracenie funduszy unijnych z KPO. Nawet wyborcy PiS-u muszą zdawać sobie sprawę z tego, że to decyzje prezesa Kaczyńskiego wytyczają kierunek działań rządu. To on ponosi największą, polityczną odpowiedzialność za porażki poniesione przy próbach implementacji swoich sztandarowych pomysłów.

Jarosław Kaczyński z jednej strony dementuje pogłoski o rychłej dymisji premiera i zapewnia o szerokim, wręcz uniwersalnym poparciu, jakim ten cieszy się rzekomo w szeregach partii, z drugiej stawia mu publicznie ultimatum, przyznając, że nadchodząca zima może zaważyć na jego dalszym losie. Medialne nastroje wokół Morawieckiego studzi też szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki mówiąc, że „nie będzie oczywiście zmiany premiera”. Pożyjemy, zobaczymy.

Kacper ZIELENIAK