Dziurawa studencka kieszeń

Studenci muszą żyć coraz oszczędniej. Źródło fot. Josh Appel/unsplash.com

–  Sama coraz rzadziej spotykam się ze znajomymi na mieście. Nie stać mnie po prostu na regularne wyjścia do baru czy pubu. Ceny alkoholu w lokalach poszły drastycznie w górę. Wolę więc kupić piwo w sklepie i spędzić wieczór ze znajomymi u siebie – mówi nam Karolina Umińska, studentka z Poznania.

Według raportu „Portfel Studenta” opublikowanego przez Warszawki Instytut Bankowości, wydatki studentów w Polsce w 2022 roku znacząco wzrosły względem ubiegłych lat. Wpływ na zaistniałą sytuację ma przede wszystkim inflacja. Studenci wydają pieniądze głównie na czesne (w przypadku studiów zaocznych), wynajem pokoju oraz żywność i alkohol.

Jak za zboże

To między innymi zakup zwykłych artykułów spożywczych czy higienicznych znacząco uszczupla studenckie portfele. Z każdym miesiącem za tę samą rzecz trzeba zapłacić znacznie więcej. Nietrudno jest to zauważyć, wystarczy robić regularnie zakupy.

– Pierwszy przykład z brzegu. W sklepie sięgam po chleb tostowy i patrzę na cenę. Jestem w lekkim szoku. Pieczywo, które do najbardziej jakościowych nie należy, kosztuje około pięciu złotych. Wcześniej za chleb tostowy płaciłam około dwóch złotych. To bardzo duża różnica – komentuje Karolina Umińska, studentka pierwszego roku studiów magisterskich na kierunku Nowe media w komunikacji na WNPiD.

Jeść coś jednak trzeba. Trudno jest zrezygnować z zakupu pieczywa czy warzyw po to, aby na koniec miesiąca zostało nam więcej pieniędzy. Oczywiście, zawsze można wybierać tańsze opcje ulubionych produktów. Dobrym sposobem na zmniejszenie codziennych wydatków jest kupowanie mniejszej liczby rzeczy dla przyjemności. Nie chodzi o to, żeby całkowicie z nich zrezygnować, ale żeby bardziej świadomie podchodzić do tego problemu.

– Staram się ograniczać wydatki na słodkie napoje, choć lubię wypić na przykład colę. Ze względu na inflację coraz częściej rezygnuję z takich drobnych przyjemności. Po prostu ceny tego typu produktów niewyobrażalnie wzrosły – stwierdza Karolina.

Droga kompromisu

Choć z pozoru nie jest to nic wielkiego, to jednak stanowi pierwszy krok ku ograniczeniu wydatków. Niestety, na małych przyjemnościach nie kończy się potrzeba cięć w budżetach wielu młodych dorosłych. Studenci coraz częściej muszą też rezygnować z większych przedsięwzięć, takich jak imprezowanie. Dla wielu osób prowadzenie szalonego studenckiego życia jest aktualnie zbyt kosztowne.

–  Sama coraz rzadziej spotykam się ze znajomymi na mieście. Nie stać mnie po prostu na regularne wyjścia do baru czy pubu. Ceny alkoholu w lokalach poszły drastycznie w górę. Wolę więc kupić piwo w sklepie i spędzić wieczór ze znajomymi u siebie – tłumaczy Karolina.

Czasami jednak bywa tak, że ze względu na rosnące ceny trzeba zrezygnować z o wiele większych rzeczy, takich jak przeprowadzka. Karolina obecnie wynajmuje mieszkanie ze współlokatorkami. Niedawno podniesiono jej czynsz. Chciała więc znaleźć coś tańszego. Szybko jednak zrezygnowała z tego pomysłu.

– Obecnie ceny najmu pokoju są naprawdę wysokie. Często dochodzą do tego jeszcze dodatkowe opłaty. Ponadto standard oferowanych stancji pozostawia wiele do życzenia. Znalezienie czegoś w rozsądnej cenie jest praktycznie niemożliwe – mówi studentka Nowych mediów.

Porzucić marzenia

Coraz trudniej jest więc odkładać regularnie stałe kwoty, aby móc zebrać pieniądze na większe wydatki, takie jak nowy telefon czy komputer. Wspólny wyjazd na wakacje ze znajomymi jest obecnie dla wielu studentów marzeniem nie do zrealizowania, podobnie jak wiele innych rzeczy. Realizacja planów jest przenoszona gdzieś w nieokreśloną przyszłość.

–  Jakiś czas temu zdałam prawo jazdy. Myślałam o odkładaniu pieniędzy na swój pierwszy samochód. Patrząc jednak na to, co się dzieje, szybko zmieniłam zdanie. Nie dość, że ceny aut są dyskusyjne, to teraz jeszcze dochodzi kwestia paliwa. Obecnie utrzymanie samochodu jest zbyt kosztowne. Nie poradziłabym sobie z tym finansowo – zaznacza Karolina.

Praca dla studenta

Stypendia czy pomoc finansowa od rodziców zaczynają w obecnej sytuacji nie wystarczać nawet na kupowanie najbardziej podstawowych produktów. A raz na jakiś czas trzeba przecież odpocząć od codziennych obowiązków. Wyjścia do kina czy do baru swoje jednak kosztują, nie wspominając już o wydatkach na pasje. Utrzymanie dziecka studiującego w innym mieście jest dla rodziców bardzo kosztowne. Dlatego studenci coraz częściej podejmują się pracy.

– W moim bliskim otoczeniu nie ma osoby studiującej, która nie pracuje, albo nie poszukuje miejsca pracy. Inflacja dotyka nas wszystkich bez wyjątku. Trudno jest więc nie podjąć się pracy, gdy twoja rodzina także musi zacząć ograniczać wydatki ­– komentuje Karolina.                 

Oczywiście w poprzednich latach studenci również podejmowali się pracy zarobkowej. Wydaje się jednak, że obecnie coraz częściej taka decyzja wynika z konieczności niż chęci dorobienia.

„Trudno mi przeżyć za te pieniądze”

Wcześniej jeśli ktoś podejmował się pracy ze względu na problemy finansowe w rodzinie, to był w stanie za te pieniądze opłacić wynajem i kupić jedzenie. Dziś niektórym i to sprawia problemy.

– Ja pracuję i uzyskuję pomoc finansową od rodziny, a i tak jest trudno mi przeżyć za te pieniądze. Co w takim razie z osobami, które z różnych względów nie mogą liczyć na wsparcie od rodziców? Obecnie zarobki mają się nijak do panujących cen, zwłaszcza jeżeli chodzi o wynajem pokoju czy kawalerki. Utrzymanie się samemu bez pomocy ze strony bliskich, tym bardziej będąc studentem, wydaje mi się teraz szczególnie trudne – stwierdza Karolina.

Inflacja cały czas rośnie. Według danych GUS w sierpniu ceny towarów i usług wzrosły o 16,1%. We wrześniu inflacja wynosiła już 17,2%. Dane te nie napawają optymizmem. Sytuacja wielu studentów z miesiąca na miesiąc stale się pogarsza. Wydatki na podstawowe produkty oraz opłaty za wynajem pokoju czy mieszkania pożerają coraz większą część studenckiego budżetu. Czy wzrost cen pożre też życie studenckie?

Olimpia OLIK