Stabat Mater w dwóch odsłonach na deskach Teatru Wielkiego

Prostota scenografii pozwoliła widzom skupić się na ekspresyjnej choreografii. Źródło: autor Maciej Zakrzewski, materiały z Instagrama Teatru Wielkiego

Połączenie tradycji i nowatorskiej myśli – tak w skrócie można opisać spektakl Stabat Mater według wizji Danieli Cardim i Edwarda Cluga. Utytułowani choreografowie poproszeni o przygotowanie krótkiej formy do oper Szymanowskiego i Pergolesiego, stworzyli balet, który zapiera dech w piersiach i szokuje. Ponadczasowy motyw matki cierpiącej zostaje przedstawiony w pełnej kontrastów odsłonie, w której delikatność łączy się z gwałtownością, a najważniejszym elementem są przepełnione ekspresją gesty i mimika tancerzy.

W dniach 11-13 listopada w Auli Artis przy ulicy Kutrzeby 10 w Poznaniu można było podziwiać balet Stabat Mater, który składał się z dwóch części różniących się podejściem do tematu. Za pierwszą partię, stworzoną do opery Szymanowskiego, odpowiedzialna była Daniela Cardim, a za drugą Edward Clug, który zainspirował się muzyką Pergolesiego. Motyw muzyczny, jak i tematyka całego spektaklu odnosi się do cierpienia Maryi po śmierci syna, lecz mimo wspólnej ideii, w obu wersjach zaakcentowano odrębne elementy i emocje. Odmienny wydźwięk występów urozmaicił doznania odbiorców oraz zachęcił do głębszych przemyśleń.

Po cierpieniu nastaje nadzieja

– Badam tematy bezradności, straty i odnalezienia siły do dalszego działania – mówi Daniela Cardim, opisując podstawy tworzenia choreografii w wywiadzie dla mediów Teatru Wielkiego. Artystka skupia się na postaci kobiecej, jej odczuciach i emocjach, z tego powodu można zauważyć znaczną przewagę ilości czasu scenicznego przeznaczonego dla tancerek w porównaniu do tancerzy. Rozpacz głównej bohaterki, jego nasilenie i ostatecznie pogodzenie się ze stratą odzwierciedla muzyka Szymanowskiego, która jest główną inspiracją choreografki. Opera polskiego kompozytora ma z gracją łączy surowość formy i czułość wyrazu, ma podniosły, wręcz mistyczny charakter, dzięki czerpaniu wprost z tradycji folkloru. Całość dopełnia prosta scenografia, gra świateł oraz ubiór tancerek, czyli szare, zwiewne szaty symbolizujące delikatność i kruchość, a zarazem poczucie pustki i straty. Sam kolor można odnieść do tradycji chrześcijańskiej i fragmentu „z prochu jesteś, w proch się obrócisz”.

Kolejnym dostrzegalnym kontekstem jest cierpienie po śmierci syna i konieczność pogodzenia się z nią w świetle wojny w Ukrainie, którą Daniela Cardim brała pod uwagę w procesie tworzenia – Znajdujemy się w sytuacji, w której toczy się wojna(…); Ta analogia była więc nieunikniona – na co może wskazywać choćby ubiór męskich tancerzy przypominający mundury. Wiele matek straciło lub straci swoich bliskich, przeżywając te same uczucia, które ma ukazywać spektakl. Z początku dość spokojna muzyka przeradza się w coraz bardziej gwałtowną, aż dochodzi do punktu kulminacyjnego i delikatniejszymi, niosącymi nadzieję nutami zapowiada wielki finał. Podobnie można przeżywać stan żałoby – najpierw występuje szok, niedowierzanie, następnie wściekłość i czysta rozpacz, a w pewnym momencie nachodzi pogodzenie się ze stratą, poczucie ulgi oraz ukojenie. Cały proces doskonale odwzorowali artyści. Spokojne ruchy przeradzają się w coraz bardziej dynamiczne, pełne pasji i emocji, narastają do ekstremum, po czym stają się delikatniejsze. Mimika i sylwetka głównej bohaterki oddaje stan jej duszy – kobieta stara się pogodzić z sytuacją, lecz nie umie tego dokonać samodzielnie, słania się na nogach, aż w końcu upada. Na pomoc przychodzą jej inne kobiety, powstrzymując ją przed kolejnymi upadkami. Szczególnie wzruszającą sceną jest moment, w którym tancerki podnoszą główną odtwórczynię z szeroko rozpostartymi ramionami, niczym na krzyżu – w ten sposób poruszono aspekt współodczuwania męki syna przez matkę, jej cierpienie przybiera tak ogromną postać, jakby to ją ukrzyżowano. Jednak po tym akcie czystej rozpaczy, osiągniętym apogeum, wszystko spowalnia i delikatnieje – muzyka, oświetlenie jak i ruchy baletnic. Przeżycie tego najgorszego stanu przynosi ukojenie i nadzieję. Właśnie ten wydźwięk starała się uchwycić w swojej choreografii Daniela Cardim, co niewątpliwie jej się udało, dzięki czemu widzowie mogą się utożsamić z protagonistką i przeżyć katharsis.

Kobieta jako silna jednostka

Edward Clug przedstawia inną wizję wykorzystania motywu stabat mater w balecie. Co prawda również pokazuje zależność między cierpieniem a nadzieją, jedno jest konsekwencją drugiego, jednak oprócz tego wydźwięku pojawia się również drugi – „(…) pochwała, hymn dla kobiet, które łączą czułość i delikatność z oddaniem oraz poświęceniem”, jak można przeczytać na oficjalnej stronie Teatru Wielkiego. Zwłaszcza dobrze ukazuje to układ sceniczny, który w dosłowny sposób nawiązuje do życiorysu Maryi. Tancerze przedstawili jej historię od momentu porodu przepełnionego bólem, poprzez trzymanie wyczekiwanego syna w ramionach po raz pierwszy i wychowanie go, aż do chwili ukrzyżowania i pochówku. Szczególnie obrazowo zaprezentowano proces dorastania, gdy dziecko jest niepewne w swoich ruchach, dopiero się uczy, a matka prowadzi je, nakierowując na właściwą drogę. Damska postać prowadzi męską, chroni przed upadkiem.

Kulminacyjna scena całego baletu to śmierć poprzez ukrzyżowanie. Tancerz zostaje przywiązany do słupa czarnym węzłem, a kobiety przyglądają się temu bezradnie, nie będąc w stanie uchronić go przed okrutnym losem. Jednak najbardziej wstrząsający moment dopiero nastąpi. Matka wchodzi do grobowca syna, podnosi go, dźwigając ciężar ciała na plecach i ramionach. Stara się poruszać nim, jakby nadal był wśród żywych. Nie dopuszcza do siebie myśli o jego śmierci, nie akceptując tragicznego przeznaczenia swego dziecka, które w bólach rodziła i prowadziła przez całe życie. Jednak w pewnym momencie pozwala mu opaść na ziemię, godząc się z nieodwracalnym losem. Żegna syna ostatni raz, pozwalając mu na wieczny spoczynek. Po tej scenie można zauważyć pewne dramaturgiczne odcięcie. Baletnice w butach na obcasach wchodzą na podest i przechadzają się po nim jak po wybiegu. Można to odczytać jako nawiązanie do dzisiejszych czasów. Kobieta staje się symbolem siły, pomimo wielkiej straty nie zwalnia tempa, pędzi jak większość ludzi we współczesnym świecie. Z tego powodu balet Stabat Mater jest doskonałym pretekstem do zatrzymania się i refleksji, ponieważ jak pokazuje historia, motyw ten okazuje się uniwersalny i ponadczasowy.

Wielką zaletą spektaklu Cardim i Cluga jest niesamowity sposób ekspresji uczuć, mimiki i ruchów tanecznych, które doskonale obrazują stan emocjonalny poszczególnych postaci. Niestety zabrakło muzyki na żywo. Mimo to, na scenie idealnie wybrzmiało jej przesłanie, które perfekcyjnie zostało dopełnione przez prostotę kostiumów, oświetlenia i scenografii. To właśnie choreografowie, możliwość dowolnej interpretacji ich pracy twórczej, uznali za najważniejszą. Choć temat spektaklu pozostaje ponadczasowy, to bez trudu jego sens można odczytywać w kontekście bieżących wydarzeń ze świata. Daniela Cardim i Edward Clug udowadniają, że balet to sztuka niezwykle ekspresyjna i uniwersalna w swoim przesłaniu.

Oliwia MAZIOPA