W 2022 roku rzeczywistość gospodarczą determinowały wojna w Ukrainie, wysoka inflacja i stopy procentowe

2022 rok był trudny dla gospodarki. Co przyniosą kolejne miesiące? Źródło: pixabay.com

Miniony rok to czas, o którym wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Towarzyszące nam skutki pandemii COVID-19, zaostrzanie polityki monetarnej oraz wojna w Ukrainie prawie w całości zdeterminowały nasze postrzeganie światowej i krajowej gospodarki. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że ekonomia to nic innego jak zespół naczyń połączonych.

W 2022 rok Polska wchodziła już ze znacznie podwyższoną inflacją, która sięgnęła swojego szczytu w październiku i wyniosła 17,9%. Eksperci często podkreślają, że pierwotną przyczyną tak wysokiego CPI była bardzo ekspansywna polityka pieniężna Narodowego Banku Polskiego w początkowym okresie pandemii koronawirusa. Rekordowo niskie stopy procentowe oraz dopłynnienie sektora bankowego spowodowały m.in. znaczące zwiększenie popytu na kredyty hipoteczne i akcje kredytowe instytucji finansowych. Dodatkowo problemem okazało się spore opóźnienie reakcji Rady Polityki Pieniężnej względem wzrostu inflacji. Po rozpoczęciu ścieżki podwyżek stóp procentowych w październiku 2021 roku, RPP postanowiła we wrześniu ubiegłego roku dalej ich nie zwiększać i pozostawiła podstawową stopę procentową na poziomie 6,75%, co stanowi najwyższy jej poziom od 2002 roku. W dużym stopniu za inflację odpowiada też ekspansywna polityka fiskalna rządu, a w ubiegłym roku jej wpływ na zwiększanie inflacji, względem coraz bardziej restrykcyjnej polityki monetarnej, zwiększył się. Część opozycyjnych wobec koalicji rządzącej ekonomistów porównuje takie zachowanie do jazdy na tandemie w sytuacji, gdy jedna osoba hamuje, a druga coraz szybciej pedałuje. W największym stopniu wysokość inflacji i jej zachowanie determinuje wojna w Ukrainie oraz związane z nią szoki podażowe. W tym kontekście politycy PiS często używają określenia „putinflacja”. Jest ono częściowo prawdziwe – przynajmniej w sensie dostrzegania relacji przyczynowo-skutkowej.

Z kryzysem inflacyjnym mierzą się również Stany Zjednoczone Ameryki i strefa euro. CPI w obu tych obszarach nie jest co prawda tak wysokie jak w Polsce, ale również jest rekordowe. W USA inflacja sięgnęła ponad 8%, co było niespotykane od początku lat 80. ubiegłego wieku, a w strefie euro 10%, co jest absolutnie bezprecedensowe. Podobnie jak Adam Glapiński, szef FED Jerome Powell oraz szefowa EBC Christine Lagarde przyjęli jastrzębie stanowiska i wspólnie z członkami ciał decyzyjnych zaczęli znacząco podwyższać stopy procentowe.

Ubiegły rok nie był też łaskawy dla rynków akcji. Wskutek wzrostu niepewności, stóp procentowych i cen surowców energetycznych traciły najpopularniejsze indeksy giełdowe. NASDAQ, czyli indeks spółek technologicznych, do końca roku stracił ponad 30%, a S&P 500, indeks spółek o największej kapitalizacji, spadł o prawie 20%. Niewiele lepiej było na polskim rynku akcji, WIG20 pod koniec roku tracił 20%, a największy dołek osiągnął w październiku, kiedy to spadł poniżej 1400 pkt. W kontrze do ogólnych spadków na rynkach akcji zachowywały się wspominane już wcześniej surowce energetyczne. Przykładowo Ropa Brent kilkukrotnie osiągała cenę powyżej 120 dolarów za baryłkę (w styczniu 2022 cena oscylowała pomiędzy 80-90$).

Nieco lepsza sytuacja była na polskim rynku pracy. Choć nie mamy jeszcze wszystkich danych, możemy ze spokojem przewidywać, że bezrobocie rejestrowane w Polsce w 2022 roku średnio wynosiło około 5%. Przez większość ubiegłego roku oscylowało właśnie na tym poziomie, a nie dostawaliśmy żadnych sygnałów o masowych zwolnieniach, czego tak bardzo baliśmy się w pierwszym kwartale. Bardziej niepokojące są jednak dane o nominalnym wzroście płac, które rosną średnio mniej niż inflacja – dla przykładu wzrost płac w listopadzie wyniósł 13,9%, a CPI wyniosło 17,5%. Dodatkowo problematycznym aspektem jest to, że dane te dotyczą tylko przedsiębiorstw zatrudniających powyżej dziewięciu osób, a w Polsce funkcjonuje ogromna liczba firm zatrudniająca mniej osób. Tak więc skali realnych podwyżek nie znamy i ich wysokości możemy się tylko domyślać. Patrząc z innej perspektywy, trudno jest znaleźć kogoś, kto wolałby stracić pracę i rozpocząć poszukiwanie nowej w tak trudnych czasach, mając jako alternatywę mniejsze zarobki w obecnej.

Czego możemy się spodziewać po tak burzliwym roku? Na pewno tego, że kolejny będzie równie dynamiczny, przynajmniej z naszej lokalnej perspektywy. Trudno powiedzieć, co się będzie działo z najważniejszym czynnikiem wpływającym na naszą gospodarkę, a więc wojną w Ukrainie – w zasadzie każdy scenariusz jest równie prawdopodobny. Z kolei po osiągnięciu szczytu w pierwszym kwartale inflacja powinna zacząć kierować się w stronę celu inflacyjnego. – Polski bank centralny robi słusznie, że się zatrzymał i obserwuje czy to, co dotychczas robił, wystarczy, aby w zdecydowany sposób zmienić sposób przebiegu procesów inflacyjnych – powiedział „Obserwatorowi Gospodarczemu” Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Mając w pamięci inne bieżące, istotne dla krajowej gospodarki kwestie, nie możemy też zapomnieć o zbliżających się wyborach parlamentarnych, które również mogą w znaczącym stopniu wpłynąć na rzeczywistość gospodarczą.

Adam BRATKA